- 21 -

1.3K 142 24
                                    

W grę wchodziły tylko dwa wyjścia – albo szybkie i potajemne wepchnięcie Jimina do szafy, albo niewpuszczenie matki do mieszkania, mimo że jej stopa, ubrana w czarną, niebotycznie wysoką szpilkę, przekroczyła już próg kawalerki. Brakowało jeszcze, żeby zza rogu wyskoczył ojciec, robiąc z jego życia kompletne pobojowisko.

– Co tutaj robisz? – zapytał, nie siląc się na miły ton. Nie miał ochoty oglądać jej napompowanej twarzy. – Myślałem, że twój mąż wyraził się dość jasno – dodał, cały czas napierając na drzwi, by kobieta nie dostała się do środka.

– Przestań tak mówić. Chciałam tylko porozmawiać. Wpuścisz mnie w końcu, czy każesz mi się siłować z kimś trzy razy większym ode mnie? – mruknęła, poprawiając torebkę, która spadała jej z ramienia.

Jeongguk wykonywał właśnie w myślach poważne kalkulacje dotyczące przebiegu tego spotkania. Pierwsza opcja odpadła niemal od razu – Jimin nie dałby się przecież zamknąć, a poza tym zadawałby milion pytań, które tylko spowolniłyby całą akcję. Wyproszenie omegi też nie było dobrą opcją. Mógł być dla niej opryskliwy i wredny, ale mimo wszystko to była jego matka – chociaż tego nie okazywał, wiedział, co to szacunek do starszych, a tym bardziej do kobiety, która nosiła go pod sercem. Nieco zimnym, ale jednak sercem. Mógł liczyć jedynie na to, że starszy alfa sam z siebie zamknie się w sypialni, zaniepokojony odgłosami, które dobiegały z korytarza, albo wyskoczy przez okno.

Przecież to trzecie piętro, idioto. Lepiej, żeby nie skakał – pomyślał, uderzając się mentalnie w czoło. Spojrzał niepewnie na zniecierpliwioną omegę, w końcu odsuwając się od drzwi. Zestresowany przyglądał się temu, jak niepewnie rozgląda się ona po pomieszczeniu, ściągając ze sobą swoje brwi. Nie podobało jej się tutaj, to było pewne.

– Małe, zagracone i dziwnie pachnie. Ale nawet tu czysto – powiedziała po chwili, gwałtownie zatrzymując się przed wejściem do salonu.

Jeongguk podążył wzrokiem w punkt, w który stale się wpatrywała, po czym zamarł razem z nią. Jimin ewidentnie nie potrafił czytać w myślach młodszego, dlatego stał teraz pośrodku pokoju, kłaniając się nisko jego matce. Jedyne, co mogło ich uratować, to wrodzony urok starszego, brak niedyskretnych pytań i powstrzymanie wybuchowego temperamentu studenta.

– To nie jest Hoseok – odezwała się w końcu omega, patrząc swoim przenikliwym wzrokiem na nieznanego sobie mężczyznę.

Brunet w głębi duszy naprawdę mu współczuł – nie dość, że najpierw musiał przeżyć zapoznanie się z jego upierdliwym współlokatorem, to teraz z jego wiecznie naburmuszoną matką.

– Jak widać: nie jest – mruknął, zaczesując dłońmi swoje włosy do tyłu. Wiedział, jak dwuznacznie wyglądał i on, i drugi alfa, dlatego niepostrzeżenie próbował doprowadzić się do względnego ładu.

– Powiedziałeś, że z nim mieszkasz.

– Bo mieszkam.

– Więc kto to jest? – spytała, zakładając ręce na piersi.

Nadal była ubrana w czarny rozkloszowany u dołu płaszcz, który podkreślał jej talię przez gruby pasek. Włosy miała niedbale spięte dużą ozdobną klamrą, a usta podkreślone brzoskwiniową pomadką. Wyglądała pięknie, ale Jeongguk domyślał się, że robiła to wszystko na szybko, zapewne w tajemnicy przed mężem. Zazwyczaj nie wychodziła z domu bez podkreślonych brwi i rzęs, a tym bardziej w nieułożonych włosach. W piątki o tej godzinie odpoczywała po ciężkim tygodniu i nigdzie nie wychodziła – tym bardziej do miejsca, które leżało w odległości stu pięćdziesięciu kilometrów od jej rezydencji.

– Przyjaciel – odpowiedział młodszy, splatając ze sobą swoje palce.

Stanął w końcu obok Jimina, trącając go swoim barkiem. Odchrząknął głośno, chcąc wyrwać go z szoku, w którym się właśnie znajdował, ale szło mu to dość opornie.

predators | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz