- 32 -

1.7K 151 60
                                    

Jeongguk przez dłuższą chwilę nic nie mówił. Grzebał widelczykiem w kawałku ciasta, który jakiś czas temu podsunął mu pod nos Jimin. Ten natomiast pustym wzrokiem patrzył na swoje złączone palce, jakby czekając na osąd ze strony swojego chłopaka. Wiedział, że zarzucił go istotnymi informacjami, których było zbyt wiele jak na jeden raz, jednak w głębi duszy miał nadzieję, że Jeongguk – tak jak robił to do tej pory – spróbuje go zrozumieć.

– Hyung… – zaczął młodszy, odchylając się na swoim krześle.

Wciągnął głośno powietrze, przymykając na moment oczy. Układał sobie w głowie wszystko to, co chciał mu powiedzieć; swoje spostrzeżenia na temat jego małżeństwa, swoje odczucia, ale i obawy, które, jak się okazało, znacznie przeważały owo „wszystko”. Gdzieś obok siebie ciągle słyszał słowa, które nie tak dawno wypowiedział drugi alfa. „Pozostaje mi pogodzić się z myślą, że nigdy nie będę mieć dzieci”; „nigdy nie będę mieć dzieci”; „nie będę mieć dzieci”, „dzieci”, „nigdy”…

– Gguk…

– Bądź cicho i mnie posłuchaj. Nie chcę cię oceniać. Nie jest odpowiednią osobą, by to robić. Tak naprawdę mało wiem o życiu, o związkach, a już tym bardziej o zakładaniu rodziny. Nawet nie wiem, czy chociaż zdążyłem już dorosnąć. Raczej nie. Na pewno nie! Jeśli jednak oczekujesz ode mnie, że przedstawię ci swoje zdanie, to proszę: z perspektywy osoby trzeciej postąpiłeś jak zwykły dupek, typowy alfa, który martwi się tylko o swój tyłek. Na miejscu Haerin wydrapałbym oczy tobie, ale i sobie. Bo myślę, że wina zazwyczaj nie leży po jednej stronie. Jak już mówiłem, niewiele wiem o związku dwojga osób. Uczę się wszystkiego dopiero przy tobie, jednak zdaję sobie sprawę, że nie chciałbym, abyśmy obarczali się nawzajem czymś, z czym nie umiemy sobie poradzić przez własne ego. Rozumiesz, o co mi chodzi? – zapytał cicho młodszy, odgarniając do tyłu swoje włosy, które wypadły z luźno związanej kitki.
Niepewnie rozejrzał się po sali, aby mieć pewność, że nikt ich nie słyszy. To była zbyt intymna rozmowa. Chciał, żeby należała tylko do nich. Jimin również, dlatego zrobił to samo, zanim spojrzał na niego spod wachlarza ciemnych rzęs, zaszczycając go swoim zbitym wzrokiem.

– Chyba tak…

– Wiesz, domyślałem się, że potomstwo jest dla ciebie ważne. Widziałem, jak za każdym razem patrzyłeś na dzieciaki, które bawiły się na placu zabaw tuż przed moim blokiem. Wtedy, dosłownie na sekundę, na twoją twarz wkradał się smutek. Pamiętam, że kilka razy starałem się dowiedzieć, dlaczego to robisz, ale ty szybko zbywałeś mnie jednym słówkiem, zmieniałeś temat, a ja o tym zapominałem. Byłem za bardzo zajęty tobą, tym, co między nami kiełkowało. Przykro mi, hyung. Przykro mi, że nie możesz mieć dzieci, ale mimo to nie miałeś prawa zwalać wszystkiego na Haerin. Była twoją żoną, powinieneś stawiać ją na pierwszym miejscu, a już na pewno wyżej niż swoje chore przekonania. Ona powinna natomiast zrozumieć, co czujesz. Znała cię jak nikt inny. Wiedziała o tobie prawie wszystko… Mam wrażenie, że zrobiliście chyba najgorszą rzecz, jaką mogliście zrobić – graliście swoimi uczuciami, wykorzystywaliście je, by przyznać rację sobie, nikomu innemu. Nie obchodziło was to, że się raniliście. Najważniejsze było idiotyczne przekonanie o swojej wyższości.

Jeongguk czuł łzy pod swoimi powiekami. Z jednej strony były one wywołane troską o najbliższą jego sercu osobę, która borykała się z niezagojonymi ranami przeszłości. Z drugiej – cholernie się bał, że mimo wcześniejszych zapewnień to ich ostatnia rozmowa; że Jimin znowu ucieknie, nie będzie dawał znaku życia, aż w końcu o sobie zapomną. Tak po prostu. Przerażał go fakt, że starszy alfa pragnął dziecka jak niczego innego. Chciał być ojcem. A on? On miał tylko dwadzieścia kilka lat, miał w głowie jedynie kolejne zaliczenia na studiach, imprezy, zarwane nocki w pracy i słodkie chwile u boku swojego ukochanego. Czy to na pewno był dobry czas na zmianę swojego życia o sto osiemdziesiąt stopni? Nawet gdyby chciał poświęcić wszystko, co do tej pory osiągnął, i tak nie mógłby tego zrobić. Nie mógł dać Jiminowi dziecka. To było niemożliwe. Niewykonalne. Mimo to w jego głowie uparcie pojawiały się całkiem inne słowa wypowiedziane przez jego partnera. „Jest tyle metod leczenia niepłodności. Jest in vitro. Można przecież adoptować dziecko, cokolwiek”. Adoptować dziecko...

– Ggukie? Dlaczego płaczesz? Hej, kochanie… – młodszy nie pozwolił mu skończyć. Gdy tylko usłyszał miękki, pełen emocji głos starszego, wybuchnął głośnym szlochem, chowając twarz w dłoniach.

Czuł się okropnie. Wiedział, że to szczeniackie, ale chciał, żeby ta rozmowa nigdy nie miała miejsca. Żeby w ich życiu nie było Haerin, żeby świat nie był tak okrutny. Żeby Naechyon nigdy nie pojawił się na ich drodze. Żeby mogli trwać w spokoju u swojego boku, bez problemów, które piętrzyły się już od początku ich znajomości.

– Przepraszam, hyung.

– Za co?

– Za wszystko. Za siebie. Powinienem zachować się dojrzalej – wychlipał, ścierając wierzchem dłoni słone łzy. – I co teraz będzie? No wiesz… z naszym dalszym życiem – dodał, wpatrując się wyczekująco w drugiego alfę, którego obraz rozmazywał mu się przez zaszklone oczy.

Jimin zamrugał kilka razy na te słowa, a potem uśmiechnął się czule w stronę swojego partnera, który wyglądał właśnie jak bezbronna, zagubiona sarenka.

– To zależy – mruknął, podając mu serwetkę. Jego lekko podkreślone kredką powieki były teraz brudne od jej ciemnego pigmentu, który się rozmazał.

– Od czego?

– Od tego, czy nadal chcesz być z takim dupkiem jak ja – odpowiedział, podpierając brodę na swojej dłoni. Przyglądał się ruchom młodego alfy, a przez jego głowę przewijały się właśnie najczarniejsze scenariusze.

– Lepszego dupka od ciebie nigdzie nie znajdę, hyung – odpowiedział w końcu Jeongguk, na co Jimin roześmiał się cicho. Koniuszkiem języka zwilżył swoje spierzchnięte wargi i sięgnął po szklankę z wodą dopiero teraz, gdy zdał sobie sprawę, jak bardzo zaschło mu w gardle. Wreszcie poczuł upragnioną ulgę w przeciwieństwie do studenta, który nerwowo ściskał daną mu wcześniej serwetkę. – A… co z rodziną?

– Rodziną?

– Dziećmi.

– Nie mogę mieć dzieci.

– Ale chcesz.

– Możemy chcieć naprawdę wiele, Jeongguk. Chcieć nie znaczy mieć.

Chłopak pokiwał głową, wstając powoli od stołu. Nie chciał już dłużej tutaj siedzieć. Marzył o tym, by znaleźć się w mieszkaniu starszego. Czuł wewnętrzną potrzebę, by do końca świata go zapewniać, że przecież wszystko się ułoży, że wszystko będzie dobrze. Bo tak musiało być. Musiało być dobrze bez względu na kłody rzucane im pod nogi.

– Może i masz rację, ale „mieć” zazwyczaj zaczyna się od „chcieć” – mruknął, poprawiając swoją lekko pogniecioną koszulkę. Przez chwilę przyglądał się temu, jak Jimin reguluje rachunek przy ladzie. Znowu nie pozwolił mu zapłacić, jednak tym razem student się tym nie przejął. Cieszył się, że udało mu się w tajemnicy przed hyungiem sprzedać kilka markowych rzeczy, by nie naciągać jego budżetu i mieć własne pieniądze na wyjazd. O ile ten w ogóle jeszcze był w planach.

– Nie jestem pewien, czy w tym przypadku to dobre rozumowanie – podkreślił Park, zakładając na nos ciemne okulary z logo znanego projektanta.

– Zróbmy zatem pierwszy krok, by rozumować z sensem – rzucił tajemniczo Jeongguk, wyciągając swoją rękę w kierunku Jimina.

Nie miał zamiaru jej opuszczać – chciał, by jego chłopak w końcu odważył się to pokazać –  partnerstwo, które nie opierało się na byciu alfą i omegą, ale na uczuciu. Bez względu na rasę, status, wiek. Bez względu na narzucone z góry wytyczne, które zdążyły zniszczyć starszemu życie. Nie przeszkadzało mu to, że stali właśnie przed drzwiami restauracji. Nie przeszkadzało mu to, że wszędzie było pełno ludzi. Chciał powiedzieć o ich związku całemu światu. Wiedział, że przed nimi jeszcze długa droga, ale musieli w końcu od czegoś zacząć. Wiedział też, że obowiązek postawienia pierwszego kroku spoczywał właśnie na nim.

– O co ci chodzi… – zapytał niepewnie drugi alfa, przełykając głośno ślinę.

– Złap mnie za rękę, hyung. Chodźmy dalej razem, co? – odpowiedział, wpatrując się z nadzieją w swojego ukochanego.

Widział, że ten nadal ma spore obawy. Mężczyzna wahał się jeszcze przez moment, aż wreszcie przemógł swój lęk i złapał dłoń młodszego w tę swoją. Normalnym krokiem ruszyli w stronę samochodu, który był zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Jimin nie puścił ręki Jeongguka, dopóki ten nie ulokował się na miejscu po stronie pasażera.

– Poczekasz jeszcze trochę, hyung? – zapytał nagle student, patrząc tępo w szybę. Byli już prawie pod apartamentowcem mężczyzny.

– Na co?

– Aż sam dorosnę i będę mógł założyć z tobą jedną wielką rodzinę. Obiecuję, że będziemy najszczęśliwsi na świecie. Musisz mi tylko zaufać – znowu.

Nie potrzebowali więcej słów. Dalej wszystko wyglądało tak, jak dawniej. Po przekroczeniu progu mieszkania Jeongguk witał się czule przez pół godziny z Miriam, która poprzez mruczenie wyrażała swoje wielkie zadowolenie, gdy ten drapał ją w jej ulubionych miejscach. Potem, jak zawsze, usiadł na swoim ulubionym miejscu przy stole, by przyglądać się temu, jak Jimin krząta się po dużej kuchni, marudząc na swoją kotkę, która rozwaliła żwirek w kuwecie i miauczała wniebogłosy, żądając od niego jedzenia. Przez kilka godzin oglądali serial, który koniecznie chciał zobaczyć młodszy. Następnie wzięli wspólny prysznic, nie szczędząc sobie czułości, której ostatnio tak bardzo im brakowało. Położyli się do łóżka uśmiechnięci. Tylko na moment Jeon zaczął przeklinać Hoseoka, który napisał mu kolejnego głupiego SMS-a o wyeksmitowaniu go z ich wspólnej kawalerki.

– No, to co? Gdzie chcesz jechać, kochanie? – zagadnął w końcu starszy, wtulając w siebie swojego ukochanego. – Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę się stąd urwać. Poza tym dawno nie byłem na wakacjach.

– Hm… Może gdzieś, gdzie nie będzie zasięgu. Puszcza Amazońska? Nie, mam inny plan. Możemy wziąć tam ze sobą Hoseoka? Wystarczy bilet w jedną stronę.

Park uderzył otwartą dłonią w czoło Jeongguka, który pokazał mu szereg swoich białych zębów. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu, chociaż na chwilę, odetną się od zgiełku, który ich otaczał.

predators | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz