Od rana czuł, że coś wisi w powietrzu. Może to alfi instynkt mu podpowiadał, że ten dzień nie skończy się dobrze, a może po prostu wstał lewą nogą i przez to kolejna doba po prostu musiała zawierać jakieś elementy katastrofy? W każdym razie najpierw miał stłuczkę, gdy jechał do pracy, przez co się spóźnił, bo narwany kierowca koniecznie chciał zadzwonić na policję, mimo że sam wymusił pierwszeństwo. Jimin od razu odstawił samochód do mechanika, więc zamiast na ósmą, w pracy pojawił się przed dziesiątą.
Kolejnym punktem jego wycieczki przez piekło była jakaś rozwydrzona klientka. Zazwyczaj nie zajmował się bezpośrednią obsługą klienteli, ale sytuacja była wyjątkowa, bo kobieta wydzierała się tak głośno, że słychać ją było piętro wyżej. Jimin zszedł więc do biura pracownika, by sprawdzić, co się dzieje.
Firma, w której Jimin był wspólnikiem, zajmowała się PR-em. Korzystały z niej głównie mniejsze gwiazdy show-biznesu, ale mieli też pod swoimi skrzydłami parę osobowości internetowych. To z nimi były zawsze problemy, które w większości przypadków obracały się wokół rozdmuchanych bez sensu spraw, w których wystarczyłoby przeprosić, by świat zapomniał o danej wtopie. Jak to jednak bywa z ludźmi, którym pieniądze i sława poprzewracały trochę w głowach – nie umieli oni przepraszać.
Jimin uratował pracownika ze szponów sławnej na jakimś portalu społecznościowym celebrytki i od razu wypowiedział jej umowę, przez co jej wrzaski się nasiliły. Może nawet wezwałby ochronę, by samemu nie bawić się w kłótnie z kimś, kogo IQ nie jest większe niż numer buta, ale poranna stłuczka wystarczająco nadszarpała jego cierpliwość. Wydarł się na nią co najmniej dwa razy głośniej niż ona na niego, co skutkowało wydostaniem się z jego gardła warknięcia. Przez moment kontrolę przejęła jego natura, a kiedy wychodził z niego alfa, robiło się nieprzyjemnie. Był pewny, że zacisnął pięści i odruchowo przekrzywił szyję, przez co strzeliła. Często to robił, gdy się denerwował. Haerin mówiła, że po tym poznawała, kiedy przesadziła.
Na szczęście udało mu się uspokoić na tyle, by nie roznieść w drobny mak bety przed sobą, ani biura, w którym aktualnie przebywał. Po warknięciu kobieta wyszła. Ze strachu? Nie wiedział i wolał się tym więcej nie interesować. Kazał pracownikowi załatwić resztę papierów z jej wypowiedzeniem i wrócił do siebie, zaraz wzywając sekretarkę, by zaparzyła mu melisy.
Standardowo kończył pracę o czwartej, ale koło pierwszej zadzwoniła księgowa i okazało się, że jeszcze nie dokończyła rozliczenia z całego miesiąca, które Jimin sprawdzał po kolei przez ostatni tydzień. Nie zostało mu więc wiele do roboty, a z okazji złego humoru postanowił wyjść wcześniej, kompletnie zapominając o tym, że jego była żona wczoraj podejrzanie zapytała, o której będzie w domu.
Wziął taksówkę, bo przecież samochód stał u mechanika, ale zanim dojechał do domu, wybiła druga. Nim wszedł na klatkę apartamentowca, pomyślał, że powinien skorzystać ze wcześniejszego powrotu do domu i zrobić jakieś zakupy, bo Haerin z nudów wyjadała wszystko, co tylko było pod ręką, jakby zapomniała o tym, że jej personalny trener nienawidził jej nawyków żywieniowych. Przez chwilę zastanawiał się, czy aby od razu nie odwrócić się na pięcie i nie iść do sklepu, ale wtedy pomyślał, że lepiej upewni się, czego brakuje.
Wyliczał w głowie produkty spożywcze, kalkulował ilość pieczywa. Myślał o tym, czy bardziej opłaca się jechać do marketu, czy jednak lepiej postawić na sklep dwie ulice dalej.
Wszedł do mieszkania i od razu to poczuł. Plany o zakupach szlag trafił.
Nawet nie zdążył zdjąć swoich eleganckich butów i postawić ich koło jakichś obcych – czarnych sportowych.
Stanął jak wryty i najpierw zaciągnął się zapachem. Brzoskwinie Haerin były wyjątkowo słodkie, co oznaczało, że była albo zrelaksowana, albo podniecona. Jej humor mocno oddziaływał na feromony, które wydzielała. Kiedy się złościła, w jej owocowym zapachu można było wyczuć kwaśne albo ostre nutki, a kiedy była smutna, brzoskwinie traciły całą swą słodycz.
CZYTASZ
predators | pjm&jjk
FanfictionPisane wspólnie z @jiminises Może Jimin i Jeongguk nie byli swoimi zupełnymi przeciwieństwami, ale niełatwo było znaleźć w nich wspólne cechy poza jedną, oczywistą - obaj byli alfami, a w świecie, w którym przyszło im żyć dwie alfy mogły być albo ku...