🥀~Rozdział 17~🥀

2.8K 97 5
                                    

🥀~Braciszek...~🥀

Perspektywa Evana

Nie miałem na nic już siły. Oczywiście jak zwykle musiałem rozdzielać bijących się mężczyzn,przez co oberwałem kolejnym uderzeniem w policzek i w brzuch. Nikt tego nie chciał robić, a że byłem chłopcem na posyłki to było moje jedno z zadań.

Kiedy kończyłem zmianę miałem nadzieję, że Piotr po mnie przyjedzie lub na mnie czeka...

Włożyłem do swojej szafki mój firmowy strój po czym ruszyłem do wyjścia.

Rozglądałem się we wszystkie strony, jednak nigdzie nie zobaczyłem Piotra. Jak zwykle były to moje durne nadzieję.

Westchnąłem, nic dziwnego, że nie został.

Nie chciałem zostać tutaj,ani minuty dłużej,dlatego ruszyłem powoli do willi Pana Shawna.

                              ***

Dotarcie tam zajęło mi sporo czasu ,ponieważ byłem trochę obolały i prawie padałem na chodnik ze zmęczenia.

Jednak, kiedy zobaczyłem wyjeżdżającą karetkę z jego willi, zamarłem. Ten widok mi się naprawdę źle kojarzył.

W jednej chwili odzyskałem energie i pobiegłem ile miałem siły w nogach.

W głowie miałem tylko jedną osobę... Lou.

Wpadłem jak huragan i od razu skierowałem się do jej pokoju, jednak nikogo nie zastałem.

Serce zaczęło mi tak szybko bić, że prawie wyskoczyło mi z piersi.

Osunąłem się na ziemię, to moja wina.

Dlaczego ją zostawiłem samą...

Łzy zaczęły mi rozmazywać obraz, nawet nie zareagowałem, kiedy ktoś położył mi rękę na ramieniu.

- Evan..- po głosie rozpoznałem Pana Piotra, jednak nie reagowałem. Cały czas myślałem o mojej małej siostrzyczce.- Lou nic nie jest...

- C-co...? - spojrzałem na niego nie dowierzając.

- Karetka odjechała,ponieważ już jest w porządku.. Lou jest w biurze Shawna.

Nie myśląc długo nad tym co zrobić, pobiegłem do jego gabinetu.

Kiedy otworzyłem drzwi, od razu spojrzałem na malutką, która leżała na kanapie.

- Braciszek...- szepnęła.

Podbiegłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem. Była tutaj ze mną i nic jej nie było.

- Nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałem, malutka. - szepnąłem.

- Pseplasam. - powiedziała wtulając się we mnie.

Spojrzałem w stronę mężczyzny, który był odwrócony do okna. Mogę się założyć,że to wszystko przez niego.

Nie zamierzałem spędzić tutaj,ani minuty dłużej.

Wziąłem Lou na ręce po czym wróciłem do jej pokoju.

Usiadłem na jej łóżku i podałem misia.

- Boli Cię. - spytała moja siostrzyczka, widząc pewnie nowy siniak.

- Nie martw się. - uśmiechnąłem się lekko.

Przytuliła się do mnie i po paru chwilach słyszałem jej miarowy oddech, świadczący o tyn,że usnęła.

Chwilę tak na nią patrzyłem, po czym postanowiłem zmyć dzisiejszy brud.

Szybko się wykąpałem i przebrałem, po czym wróciłem do Lou.

Położyłem się obok niej, przykrywając pościelą, żeby nie zmarzła.

Patrzyłem na nią czy wszystko dobrze, po czym zamknąłem ciężkie powieki. Tak strasznie pragnąłem snu. Potrzebowałem choć trochę odpoczynku...

Jednak kolejny dzień mnie zaskoczył....

**********
Witajcie

Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz