🥀~Rozdział 46~🥀

2K 77 4
                                    

🥀~Olli...?~🥀

Perspektywa Evana

Za nie długo zbliża się dzień ojca...
Ten dzień dla mnie i dla Lou jest okropny. Zawsze w tym dniu nasz ojciec nas bił i ubliżał.

Malutką jeszcze oszczędzał i najwyżej podnosił na nią głos, a mnie uderzał tylko najgorsze przy niej. Nie chciałem,żeby na to patrzyła, ale nie miałem wyboru.

Teraz tak naprawdę nie wiem co sądzić... Shawn naprawdę jest w porządku i faktycznie jest jak prawdziwy tata. Zmieniłem o nim zdanie, kiedy pokazał, że naprawdę zależy mu. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, kiedy widziałem, kiedy Lou jest taka ufna wobec Shawna.

Obecnie szykowałem się na spotkanie z moją przyjaciółką - Mery.

Kiedy obejrzałem się ostatni raz w lustrze, stwierdziłem, że jestem gotowy.

Zszedłem powoli na dół i zobaczyłem Shawna i Camille.

Cieszyłem się, że zamieszkała z nami. Powoli naprawdę ją traktowałem jak prawdziwą mamę. Własna miała mnie kompletnie gdzieś. Nie przejmowała się mną.
Camila interesuje się naszym samopoczuciem i jak się czujemy tutaj.

- Wychodzę! - zawołałem, kiedy włożyłem buty.

- Dobra, Młody! - zawołał Shawn.

Po tych słowach wyszedłem z domu.

Razem z Mery spotkamy się w parku. Chciała mnie poznać z jej przyjacielem. Strasznie się tym stresowałem. Bałem się, że mnie nie polubi...

Z takimi myślami dotarłem do parku. Od razu zauważyłem moją przyjaciółkę, mimowolnie się uśmiechnąłem.

- Hej, Mery! - zawołałem i przytuliłem dziewczynę na powitanie.

- Evan! - zachichotała. - Jak dobrze Cię widzieć. Choć poznasz Olliego.

- Nie mogę się doczekać. - szepnąłem i lekko się uśmiechnąłem.

W domu dziecka znałem jednego Olliego był naprawdę w porządku i zawsze mi pomagał. Traktowałem go jak brata, tak samo jak malutka. Kiedy ja byłem w klubie, on zajmował się malutką. Był moim przyjacielem, jednak kiedy go zaadoptowali nasze drogi się rozeszły. Nie mieliśmy, w tedy komórek, żeby zapisać numery.

Westchnąłem na samo wspomnienie przyjaciela. Brakowało mi go.

- Polubi Cię, zobaczysz. - powiedziała wspierając mnie.

- Dzięki. - posłałem w jej stronę szczery uśmiech.

Kiedy dotarliśmy do małej kawiarenki dostrzegłem tego Olliego.... Mojego przyjaciela.

- Olli! - zawołałem. Byłem ciekawy, czy mnie pamięta.

- Evan? Bracie! - podszedł od razu w naszą stronę. Czyli pamięta.

- Jak dobrze Cię znowu widzieć. - odparłem.

- Ciebie tak samo, bałem się, że już się nie zobaczymy. Musisz mi powiedzieć jak z Lou u Ciebie!

Spojrzałem na moją przyjaciółkę, która szeroko uśmiechała.

- Dziękuje bardzo, Mery. - szepnąłem. - Dzięki Tobie znalazłem swojego przyjaciela.

- Nie ma sprawy,Evan.

Razem usiedliśmy przy jednym ze stolików i zaczęliśmy rozmawiać. Jednak zanim zaczęliśmy wymieniliśmy się telefonami, żeby utrzymać ze sobą kontakt.

Dowiedziałem się, że Ollie znalazł kochającą rodzinę z czego byłem naprawdę szczęśliwym.
Ja też streściłem mu kilka lat i opowiedziałem mu o Lou, ponieważ strasznie się za nią stęsknił.

I tak nam upłynęły kilka godzin, zanim się spostrzegłem musiałam wracać. Pożegnałem się ze swoimi przyjaciółmi, po czym wróciłem do domu.

Tutaj również czekała na mnie rozmowa, jednak była radosna i szczęśliwa. Nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś zrobi dla nas tak wiele.

*****
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz