🥀~ Oni mieli tylko siebie...~🥀
Perspektywa Piotra
Kiedy razem z Shawnem zabraliśmy te dzieciaki z domu dziecka, myślałem że będą gorsi.
Wybaczcie to stwierdzenie, ale zawsze się mówi, że są nie dobre, buntują się...
A tutaj okazało się, że są tacy sami jak my.
Ta malutka dziewczynka, Lou...nie da się jej nie po kochać. Jej brat Evan widać po nim, że próbuję być twardy, tylko dlatego, że coś poważnego przeżył...
Lubię pracować z Shawnem on nie jest taki zły... Znam go od małego. Nie miał również łatwego życia..., jednak osiągnął sporo...
Jako milioner musi uważać z kim się zadaje... Wiecie pieniądze i te sprawy...
Trochę się przejechał na kilku interesach...
Nie usprawiedliwia to go, do tego żeby wyżywać się na tych dzieciakach.
Kiedy zawoziłem Evana do tego klubu, tak naprawdę nie chciałem na niego tak bardzo naskoczyć. Wiem powinienem go wysłuchać, bo widziałem że chcę coś powiedzieć tylko się bałem, że to będzie jakaś pierwsza lepsza wymówka...
Nic na to nie poradzę, kiedy moja siostra poznała jednego mężczyznę diametralnie się zmieniła. Chodzili razem do tego klubu,a ja widziałem jak się stacza...próbowałem ją jakoś przekonać do nawrócenia na właściwą drogę, ale się nie udało...
Dlatego tak zareagowałem na brata Lou. Bałem się, że z nim tak samo będzie.
Jednak kiedy zobaczyłem jak się opiekuję malutką, zrozumiałem, że jest dobrym chłopakiem.
Wracając do Lou, kiedy wróciłem do willi Shawna, byłem przerażony tak samo jak on.
Leżała na podłodze kurczowo trzymając się miejsca, gdzie znajduję się serce.
W tamtej chwili bałem się, że nie wytrzyma...
Kiedy do niej podszedłem ledwo czułem jak oddycha.
Modliłem się, żeby ta karetka przyjechała na czas. I na całe szczęście moje prośby zostały wysłuchane.
Ratownicy na całe szczęście opanowali sytuację.
Trzymałem malutką na kolanach, głaskając ją po główce, żeby się uspokoiła.
Przez całą sytuację Shawn nic się nie odzywał. Widziałem w jego oczach strach.
Kiedy siedziałem z małą Lou, po pewnym czasie usłyszałem jak ktoś biegnie do pokoju.
Byłem na sto procent pewny,że to Evan. Wiedziałem, że będzie się bać. Tym bardziej, że widział pewnie odjeżdżają karetkę.
Położyłem delikatnie dziewczynkę na kanapie, po czym ruszyłem na poszukiwania chłopaka.
Zobaczyłem go w pokoju Lou, kiedy zobaczyłem jak osunął się na ziemie, serce mi się ścisnęło.
Oni mieli tylko siebie przez całe życie....
Kiedy wszedłem do pokoju, położyłem mu rękę na ramieniu, ale w ogóle nie reagował.
- Evan..- zacząłem, jednak nic to nie pomagało.- Lou nic nie jest...- zacząłem, co poskutkowało od razu.
- C-co...? - spojrzał na mnie nie dowierzając i mając łzy w oczach.
- Karetka odjechała,ponieważ już jest w porządku.. Lou jest w biurze Shawna.- wyjaśniłem, a chłopak od razu pobiegł w tamtym kierunku.
Zrobiłem to samo co on i od razu zobaczyłem jak przytula się do swojej malutkiej siostrzyczki.
Wziął ją na ręce i zaniósł prawdopodobnie do jej pokoju.
Ja natomiast zostałem sam z Shawnem,który był odwrócony.
W tym momencie uświadomiłem sobie,że czeka mnie z nim ciężka rozmowa.
Jego traktowanie tych dzieci musi się natychmiast zmieniać...
********
Witajcie
Chciałam wam bardzo podziękować za 1 tysiąc wyświetleń. Nie spodziewałam się, że tyle osiągnę. To wszystko, dzięki wam.
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️
CZYTASZ
"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"
Short StoryRodzeństwo, które ma tylko siebie. Starszy brat, który stara się jak może, żeby jego malutka siostra nie miała złych wspomnień i dręczących koszmarów tak jak on. Jednak toczy się walka z czasem, ponieważ mała Lou ma chore serce... Milioner, który m...