🥀~Rozdział 43~🥀

2.1K 73 2
                                    

🥀~ Przepraszam... ~🥀

Perspektywa Evana

Kiedy wypowiedziałem ostatnie słowa, poczułem naprawdę wielką ulgę..

Spojrzałam odruchowo w stronę Shawna i Camili, którzy patrzy na mnie z dumą?
Byłem im naprawdę wdzięczny za to co dla nas robią.

Lou pewnie nic nie rozumiała o czym mówiłem, z czego byłem trochę zadowolony. Nie chciałem, żeby przeżywała tą rozmowę.

- Evan..ja...- zaczął nasz gość.

Naprawdę z całych sił powstrzymywałem się od tego, żeby złe wspomnienia nie przychodziły mi do głowy.

Wzrokiem powróciłem do Matthew'a i pierwszy raz od dłuższego czasu widziałem na jego twarzy inne emocje niż tylko nienawiść...

- Evan, wiem, że przeze mnie dużo cierpiałeś...Nasze każde spotkanie źle na Ciebie wpływało u chciałem Cię za to naprawdę przeprosić. Wiem, że takich rzeczy się nie zapomina i przeze mnie płakałeś...Nie wiem, dlaczego byłem takim człowiek. Naprawdę Cię przepraszam...

Westchnąłem ciężko na jego słowa. To prawda przez niego wiele nocy czułem się źle...i wiele słów zostało w mojej już dawno popsutej psychice...,jednak nie chciałem być taki jak ojciec.

- W porządku. - odparłem i uśmiechnąłem się w jego stronę.

- Jesteś naprawdę dobrym chłopcem.

Po tych słowach zaczęliśmy jeść wspólnie posiłek.
Rozmawialiśmy na różne tematy. Matthew nie był taki zły, można z nim było porozmawiać na różne tematy. Opowiedział nam, że jest tutaj głównie dla córki.

Po pewnym czasie razem z Shawnem poszli do biura, żeby o czymś porozmawiać, ja wraz z Camillą i malutką postanowiliśmy posprzątać po posiłku.

Kiedy skończyliśmy malutka pobiegła do swojego pokoiku,żeby pokazać nowe rysunki, które narysowała.
Coraz ładniej wychodziło jej rysowanie bohaterów i krajobrazów.

- Evan mam do Ciebie pytanie. - zaczęła, a ton w jaki to oznajmiła mnie zdziwił.

- Coś się stało? - spytałem, kładąc na stoliku herbaty, po czym usiadłem obok niej.

- Tak...,znaczy nie.., czy byłby dla Ciebie problem jakby na chwilę wprowadziłabym się do was? Moje mieszkanie niestety...

- Nie przeszkadza mi to. Naprawdę, tak poza tym Lou Cię uwielbia i ja też Cię lubię. - uśmiechnąłem się lekko.

- Dzięki, ulżyło mi naprawdę. Nie chciałam się tutaj wpraszać, jeślibyś nie chciał.

Po kilku minutach wróciła do nas malutka z rysunkami.

Uwielbiałem takie momenty, kiedy była roześmiana i cieszyła się.

Po chwili wrócił do nas również Shawn i Pan Matthew.

- Dobrze, ja już będę wychodzić. Miło było was poznać. Trzymajcie się.

- Do widzenia. - powiedziała radosna Lou i podbiegła do mężczyzny i się przytuliła.

- Pa, słoneczko.

- Do widzenia, Panu. - odparłem.

- Pa Evan. Trzymaj się i jeszcze raz bardzo Cię przepraszam.

Machnąłem ręką. - Było minęło. - posłałem w jego stronę uśmiech.

Mężczyzna odwzajemnił mój gest, po czym pożegnał się z Shawnem i Camilą i wyszedł.

- Kochani, my pojedziemy jeszcze na chwilę do mieszkanie Camili zabrać jej rzeczy i wrócimy do was. - powiedział nam Shawn.

- Pewnie. - spojrzałem na malutką, która już ledwo stała. Wziąłem ją na ręce, po czym spojrzałem na nich. - Pomóc wam w czymś?

- Nie trzeba, damy radę, ale dziękuje. - odparła kobieta.

Po tych słowach również wyszli z domu i zostaliśmy razem z malutką.

Poszedłem do jej pokoiku i ją położyłem,żeby od poczęła, a sam udałem się do siebie.

Jeszcze przed położeniem się napisałem wiadomość do mojej przyjaciółki, po czym nie wiem, kiedy usnąłem...

*****
Witajcie
Na początek chciałam wam, bardzo bardzo podziękować za 5 tysięcy.
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. I jeszcze raz bardzo dziękuje za tyle wyświetleń.❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz