🥀~Rozdział 24~🥀

2.7K 108 9
                                    

🥀~Dla mnie..?~🥀

Perspektywa Shawna

Razem z Lou, poszliśmy jeszcze na chwilę do McDonald's, ponieważ malutka nie wiedziała co to jest.

Zamówiłem jej zestaw z jakimś kucykiem, a sama dziewczynka była zadowolono z samego stania i rozglądała się we wszystkie strony.

- O jejku. - szepnęła Lou, spoglądając w prawą stronę.

Spojrzałem w tym samym kierunku i zobaczyłem jak ktoś był przebrany za  postać z bajki.

- Chcesz tam podejść? - spytałem.

- Naprawdę, możemy? - popatrzyła na mnie niedowierzając.

- Pewnie, tylko weźmiemy nasz zestaw.

- Weźmiemy też, dla blaciszka?

- Nie ma sprawy- uśmiechnąłem się w jej stronę.

Zabraliśmy zestaw i poszliśmy do stolika, żeby spokojnie zjeść.

Pomogłem Lou wejść na krzesło, a sam zająłem miejsce na przeciwko niej.

Zaczął dzwonić mój telefon, dlatego z niechęcią go odebrałem, nie patrząc kto dzwoni.

- Tak? - spytałem od niechcenia.

- Dzień dobry, Panu z Evanem wszystko w porządku. Nie dawno wstał...

- Dziękuje, Piotrze. Zaraz będziemy. - po tych słowach się rozłączyłem.- Malutka, Twój brat już wstał, chcesz wracać?

- Tiak! - oznajmiła radośnie.

Spakowaliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na parking, gdzie był nasz samochód.

Po drodze wstąpiłem i kupiłem trochę rzeczy dla chłopaka, a jutro najwyżej coś sobie jeszcze wybierze.

Stanąłem jak wryty, kiedy zobaczyłem, że obok auta czają się dziennikarze.

Spojrzałem nie pewnie na dziewczynkę, która zaczęła się chować za moją nogą.

- Załatw to. - warknąłem do mojego ochroniarza.

Ten tylko pokiwał głową i poszedł.

Kucnąłem przed malutką. - Hej, nie bój się. Nie dam Ci zrobić krzywdy.

- Jest, Pan najlepszy. - po tych słowach się do mnie przytuliła.

Wziąłem malutką na ręce i zacząłem się zbliżać do naszego auta.

Dzięki ochroniarzowi spokojnej weszliśmy do niego i odjechaliśmy w stronę domu.

Spoglądałem co chwila w lusterku, czy wszystko w porządku z Lou.

Już zniknął z jej twarzy strach, a zastąpiła czysta radość.

Udało nam się spokojnie wrócić do domu.

Pomogłem malutkiej wyjść, a kiedy przekroczyliśmy próg willi, znalazł się obok nas Evan.

- Hej - powiedział i przytulił się do swojej siostry.

- Hej, braciszku! Nie uwierzysz gdzie byliśmy! - odparła radosna Lou.

- Musisz wszystko mi opowiedzieć. - zaśmiał się chłopak.

- To dla Ciebie.- podałem mu torbę.

- Dla mnie? - spytał zaskoczony.

- Pewnie. - uśmiechnąłem się do niego.

Chłopak nie pewnie wziął ode mnie torbę.

Poszliśmy razem do salonu, gdzie postawiłem pozostałe torby.

Usiadłem na sofie, obok Lou, która opowiadała radośnie, o każdej widzianej rzeczy.

Po paru minutach, dziewczynka zasnęła, na kolanach brata.
Widać, że chciał ją zanieść, ale pokazałem, że ja to zrobię.

Wziąłem ostrożnie dziewczynkę na ręce.
Ostrożnie szedłem z nią po schodach, kiedy dotarliśmy do jej pokoju, położyłem ją ostrożnie na łóżeczku.

Muszę, zmienić ich pokoje. - pomyślałem.

Podałem jej misia i wyszedłem cicho z jej pokoju.

Kiedy wchodziłem do salonu, zobaczyłem jak Evan przygląda się rzeczą, które mu kupiłem.

Na jego twarzy nadal było niedowierzanie i szczęście.

Nie wiedziałem, jeszcze, że ten dzień będzie niósł za sobą taką rozmowę...

******
Witajcie
Udało mi się napisać kolejną część. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz