🥀~Chmurki...~🥀
Perspektywa Edwarda
Wiem, że Shawn może mi zarzucić wiele...
Ma rację nie byłem z nim w ważnych momentach, jednak chciałem mu zapewnić dobre dzieciństwo, żeby mu na nic nie brakowało...
Miałem nadzieję, że chociaż jego mama jest z nim, jednak bardzo się myliłem...
Teraz kiedy przyjechałem do niego, byłem naprawdę szczęśliwy.
Tak dawno go nie widziałem... Bałem się, że odtrąci mnie od siebie i nie będzie mnie chcieć widzieć...
Evan i Lou to naprawdę super dzieciaki. Prawdzie nie znam ich jeszcze za dobrze, jednak widząc tego chłopaka, który bał się o malutką mogę stwierdzić bez bicia, że jest naprawdę w porządku.
Wcześniej ulegałem stareotypom, że jak ktoś jest z domu dziecka, czy z sierocinca to od razu będą z nim problemy...
Jakby każdy dzieciak, patrzy na swoich rodziców i są dla nich wzorem do naśladowania...
I bałem się, że oni też tacy będą...
Jednak naprawdę się bardzo pomyliłem co do nich...
Obecnie siedzę wraz z malutką spoglądając jak rysuje coś na karteczce. Shawn i Evan jak dobrze pamiętam, poszli przygotować posiłek.
Spotkałem również Camile. Nic się nie zmieniła, kiedy ją ostatnim razem widziałem.
Szkoda, że musiała już iść, z chęcią dowiedziałbym się co tam u niej słychać.- Co teraz rysujesz, malutka?- spytałem dziewczynki.
- Chmurki. - uśmiechnęła się radośnie. - Pan też lubi rysować?
- Kiedyś rysowałem, ale chyba już mi nie wychodzi...
- Niech, Pan spróbuje... baldzo plose...- powiedziała, po chwili, robiąc duże oczka.
- No dobrze, malutka. - westchnąłem i usiadłem obok niej.
Zacząłem rysować coś przypominająco ptaka.
- Ale ślicznie...- szepnęła, przyglądając się mojemu rysunku.
- Dzięki dziecko, jednak ty chyba lepiej rysujesz ode mnie.
- Braciszek mnie nauczył...
- Naprawdę?
- Tak...jak byliśmy w nie dobrym domku, zawsze przynosił mi ołówki lub długopisy i razem rysowaliśmy na różnych rzeczach...
- Nie mieliście bloków? - spytałem. Naprawdę było mi ich żal.
- Zawsze dostawały je inne dziewczynki i chłopcy... - szepnęła i zobaczyłem w jej oczkach gromadzące się łzy.
- Nie płacz, perełko. - mówiąc to wziąłem ją na swoje kolana, mając nadzieję, że zapomni o przykrych wspomnieniach. - Nie wspominaj tych przykrych rzeczy, zobaczysz, teraz będzie już tylko lepiej. - zapewniłem, na co Lou, wtuliła się we mnie.
Zapamiętałem, że ten gest ją naprawdę uspokaja...
- Wiesz, słyszałem, że lubisz też układać puzzle. Może przyniesiesz tutaj twoje ulubione i razem je poukładamy?
Pamiętałem, jak chyba Evan coś o nich mówił.
- Tiak, będzie super! - od razu się rozpromieniła i pognała na górę, gdzie był jej pokoik.
I w tym samym momencie przyszedł do salonu Evan.
- Co Pan woli sok, czy herbatę...? - spytał chłopak.
- Obojętnie. Masz naprawdę super siostrzyczkę. - odparłem.
- Dziękuje, Panu...
- Wiesz, że nie musisz do mnie mówić per Pan.
- Dziękuje...Edward.
- Możecie na mnie zawsze liczyć. Jesteś teraz częścią naszej rodziny. Traktuje was jak władne wnuki, więc jeśli będziesz coś chciał, czy miał problemy zawsze możesz do mnie przyjść.
- Jesteście naprawdę najlepszy, cieszę się, że Shawn nas adoptował. Nigdy jeszcze nie mieliśmy kogoś bliskiego...
I w tym momencie nie miałem pojęcia, jak można nie kochać takiej kruszynki i dobrego chłopaka...
*******
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytania i dawanie gwiazdek. ❤️
CZYTASZ
"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"
Short StoryRodzeństwo, które ma tylko siebie. Starszy brat, który stara się jak może, żeby jego malutka siostra nie miała złych wspomnień i dręczących koszmarów tak jak on. Jednak toczy się walka z czasem, ponieważ mała Lou ma chore serce... Milioner, który m...