🥀~Rozdział 67~🥀

1.9K 71 3
                                    

Perspektywa Olliego

Kiedy się dowiedziałem od Mery, że Evan już się obudził od razu wstałem i zacząłem się ubierać.

Byłem naprawdę szczęśliwy. W tamtym momencie naprawdę się bałem, że Evan może od nas odejść. Nie przeżyłbym tego. Nie dawno znowu się odnaleźliśmy i nie mógłbym go stracić.

Kiedy odchodziłem z domu dziecka, było mi przykro, że Evan i malutka nie mogą iść ze mną...
To rostanie było jednym z najcięższych...

Jednak teraz znowu mogę ich widzieć.

Ubrałem na siebie jakieś pierwsze ubrania, po czym zbiegłem po schodach na parter.

Mieszkałem z moimi przybranymi rodzicami w pięknym, dwupiętrowym domku.
Nigdy sobie nie wyobrażałem, że będę tak mieszkać i znajdę osoby, które nazwę rodzicami...,jednak udało się.

- Gdzie idziesz, Olli? - zapytała mama.

- Evan się obudził, jadę do niego. - zawołałem.

- O to Cię podrzucę. - powiedział tata, wyłaniając się ze ściany.

- Dziękuje. - mówiąc to pospiesznie ubrałem kurtkę i buty.

- Pozdrów go od nas. - odparła mama.

- Dobrze! - po tych słowach razem z tatą udaliśmy się do naszego samochodu.

Zapiąłem pas i zacząłem wystukiwać na kolanie  melodię.

- Nie martw się, Evan na pewno szybko dojdzie do siebie.- zaczął mówić tata.

- Nadal się o nich martwię..., wiem co przeszli i boję się, że może to się powtórzyć.

- Jego ojciec zginął w pożarze, nie masz się czym martwić. - zapewnił.

- Masz rację.- westchnąłem.

- Pozdrów go od nas. - odparł z lekkim uśmiechem, kiedy podjechaliśmy pod szpital.

- Pewnie i dziękuje, że mnie podwiozłeś.

- Nie ma sprawy, synu. - uśmiechnąłem się na jego słowa, po czym wyszedłem z samochodu.

Za każdym razem kiedy wypowiadał to słowo, uśmiechałem się szeroko. To naprawdę miłe jak ktoś Cię nazywa swoim dzieckiem.

Wszedłem powoli do szpitala i od razu skierowałem się do sali, w której leżał mój brat.

Otworzyłem drzwi i od razu ujrzałem Evana z malutką na rękach. Obok nich siedział Shawn. Nie opuścił ich nawet na chwilę.

- Witaj bracie, jak śmiesz mnie tak straszyć. - powiedziałem z udawanym gniewem.

- Hej brat. Bardzo Cię przepraszam za to. - odkasłał.

- Nie ma sprawy, przeprosiny przyjęte. - machnąłem ręką, a na moje słowa chłopak się lekko uśmiechnął. - Jak się czujesz i hej Shawn. - szepnąłem widząc, że malutka śpi.

- Hej Olli. - odparł mężczyzna, lekko się uśmiechając.

- Wszystko dobrze...- szepnął.

- Mam nadzieję, że za niedługo z stąd wyjdziesz.

- Nie martw się, na pewno. Martwię się o was, powinniście iść teraz i odespać. Mi nic nie będzie, jeszcze was po męczę swoją osobą. - odparł i odkasłał.

- Nie zostawimy Cię samego. - powiedział od razu Shawn. - Już raz popełniłem błąd...

- Ale nic mi nie będzie, przyjdziecie do mnie jutro. - uśmiechnął się lekko.

- Jak się malutka obudzi to, wtedy wszytko przemyślimy.

- Nie zmieniłeś się mój przyjacielu, nadal jesteś uparty jak osioł. - zaśmiał się chłopak.

- Ha ha, bardzo śmieszne. - jednak ja również zacząłem się śmiać.

Dobrze znowu widzieć go tam radosnego...

*******
Witajcie kochani

Na początek wesołego i szczęśliwego dnia dziecka!❤️

Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo wam dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek.❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz