🥀~Rozdział 3~🥀

3.2K 100 25
                                    

🥀~Dla Ciebie...~🥀

Perspektywa Lou

Siedziałam na krzesełku w kuchni i przyglądałam się Pani Margaret. Było bardzo miłą osobą. Mój braciszek musiał iść do pracy. Nie wiem co to, ale tego nie lubię. Martwię się, że coś mu się stanie. Zawsze przychodzi smutny i nie ma sił.

- Lou, chcesz pomóc? - spytała Pani.

- Tiak!

- Posyp te ciasteczka czekoladą. - uśmiechnęła się w moją stronę.

Starałam się zrobić to o co mnie Pani.

- Bardzo ładnie, stawimy je do pieca. Musimy chwilę poczekać.

- Dobrze.

Do kuchni weszły jeszcze trzy dziewczynki, skuliłam się w sobie, ponieważ nie lubiły mnie zbytnio. Ja naprawdę nic im nie zrobiłam, chciałam się tylko zaprzyjaźnić.

- Patrzcie kto tu siedzi. - zaczęła Vanessa, kiedy Pani Margaret wyszła z pomieszczenia.

- Hej...- szepnęłam.

- Ile jeszcze razy mamy Ci powtarzać,żeby do nas nie mówiła! - na te słowa łzy stanęły mi w oczach. Przykro mi się zrobiło.

Spuściłam głowę na podłogę.

- Co ty tu jeszcze robisz.

Spojrzałam na nie, po czym udało mi ze skoczyć z krzesełka.

Pobiegłam jak najszybciej na samą górę do naszego pokoiku.
Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam swojego misia i bluzę mojego braciszka.

Nie mówiłam mu o tym, bo nie chciałam, żeby się martwił.

Nawet nie wiem, kiedy usnęłam.

Po kilku minutach, poczułam jak ktoś mnie podnosi. Na początku się wystraszyłam, ale wiedziałam, że to mój braciszek.

-B-braciszek? - szepnęłam, kiedy przykrywał mnie kocykiem, bałam się, że jemu będzie zimno.

- Śpił, malutka. - pogłaskał mnie po główce, lubiłam to, wiedziałam, wtedy że jest przy mnie.

- A co z tobą? - spojrzałam ze smutkiem.

- Mi się nie chcę spać. Będę obok Ciebie. - odparł uśmiechając się.

Pokiwała głową, po czym wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.

Przebudziły mnie pierwsze promienie słoneczne, które zaczęły wchodzić do pomieszczenia.

Powoli otwierałam oczy, spojrzałam w górę na braciszka, który się do mnie uśmiechał.

- Hej, siostrzyczko. - przywitał się.

- Braciszek. - uśmiechnęłam się. - Wyspałeś się? - spytałam przyciągnęła do siebie misia, naprawdę go lubię.

- Tak, malutka. Wstajemy?

- Tiak! - mówiąc to zeszłam z kolan, chowając misia pod materac. Była to nasza taka mała kryjówka. Braciszek mówił mi, że nikt nie może go znaleźć

Schował kocyk, do skrytki w podłodze, po czym złapał moją rączkę, żeby zejść do kuchni.

Wskoczyłam na plecy braciszka, było to takie fajne,wszystko wydawało się większe.

Kiedy byliśmy już na dole, skierowaliśmy się do kuchni,gdzie przywitała nas Pani Margaret.

Posadził mnie krzesełku. Ja jeszcze do niego nie dosięgałam.

- Witajcie, kochani. Dziś będą naleśniczki. - oznajmiła.

- Naleśniczki. - powiedziałam wesoło, byłam troszkę głodna.

- Ale najpierw, musisz wsiąść serduszko. - powiedział i podał mi malutkie białe serduszko.

Kiedy zjedliśmy naleśniki, postanowiliśmy iść na pole.

Uwielbiam bawić się na polku. Jest super jak śnieżek skrzypie ci pod nóżkami.

Zrobiłam dla mojego kochanego brata kuleczkę śniegu. Gotowa podbiegłam do niego.

Była obok niego jakaś Pani.

- Co się stało braciszku? - spytałam, kiedy Pani poszła.

- Nic siostrzyczko, tylko jutro możemy jechać do nowego miejsca. - pogłaskał mnie po główce.

- Wyceczka?

- Coś w tym stylu, a teraz daj łapkę, pójdziemy się ogrzać trochę.

- Dla Ciebie. - podałam kuleczkę śniegową. To było piękne jak ją rzucał do góry. Jakby miał super moce.

Kiedy weszliśmy do środka braciszek ściągnął mi kurteczkę i czapkę.

- Braciszku opowiesz mi bajeczkę? - spytała, wyciągając misia, gdy byliśmy już w pokoiku.

- No dobrze. - wyciągnął kocyk, po czym okrył mnie.

Wtuliłam się w bok, przymykając oczka.

- Dawno dawno temu...-zaczął,jednak nie dokończył, ponieważ ktoś mocno pukał do naszych drzwi.

Troszkę zaczęłam się bać. Nie wiedziałam kto stoi za drzwiami...

*********
Witajcie
Udało się kolejna część dla was. Mam nadzieję,że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz