🥀~Rozdział 51~🥀

1.9K 71 3
                                    

🥀~Ojej, Olli!~🥀

Perspektywa Evana

Ubierałem malutkiej czapeczkę, kiedy usłyszałem jak ktoś schodzi na parter.

Spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem zaskoczonego Shawna.

- Wybieracie się gdzieś? - spytał zdezorientowany.

- Tiak. - szepnęła Lou.

- Dokąd? - spytał podenerwowany? Chyba taki miał głos.

- Idziemy na spotkaniem z Ollim. - odparła wesoło malutka.

- Co?! - warknął.

- O co Ci chodzi? Mówiłem Ci, że to dla nas bardzo ważne. - odparłem.

- Nie pójdziecie tam, koniec kropka. - po tych słowach zaczął iść w kierunku salonu, jednak ja nie chciałem ustąpić.

- Dlaczego tak robisz. To nasz przyjaciel, to dla nas naprawdę ważne. Lou straszne się stęskniła i...

- On ma na was zły wpływ. Widzisz już się stawiasz.

- Proszę? Czy ty siebie słyszysz? - odparłem poddenerwowany.

Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale poczułam jak malutka się za mną chowa.

Spojrzałem na nią i widziałem, że niepokoi się.

- Myślałem, że jesteś dobry i mi ufasz, ale...- spuściłem na chwilę głowę. - Jeśli nie zrobisz tego dla mnie to chociaż dla Lou. Ona naprawdę za nim tęskni, zrozum...

- Powiedziałem nie i koniec. - odparł i wyszedł.

A ja stałem jak kołek. Dlaczego znowu nas traktuje jak intruzów.

- Braciszku? - szepnęła malutka.

Spojrzałem na nią, widziałem już w jej oczach strach i smutek. Kucnąłem przed nią i założyłem za jej uszko zbłąkany kosmyk włosów.

- Malutka...wiesz z Ollim spotkamy się innym razem. - powiedziałem, posyłając w jej stronę lekki uśmiech,jednak to nie pomogło, ponieważ jej oczka zaszły już łzami.

- Zrobiłam coś nie tak...? To moja wina...- zaczęła łkać.

Dobrze wiedziałem, że tak będzie. Zawsze tak robiła.

- Malutka, to nic nie jest Twoją winą, słoneczko. - szepnąłem i od razu ją do siebie przytuliłem.

Lou płakała dobre kilka minut, a ja próbowałem ją jakoś uspokoić. Tak się cieszyła wczoraj, że się spotkają...
I w tym momencie wpadłem na pewien pomysł.

- Siostrzyczko chyba mam pewien pomysł. - szepnąłem. - Zaraz zobaczysz Olliego.

- Naplawde? - szepnęła.

- Pewnie. - posłałem w jej stronę uśmiech i od razu wziąłem malutką na rączki.

Wtuliła się we mnie, dzięki temu się powoli uspokajała. Już przynajmniej nie płakała.

Weszliśmy do mojego pokoju, od razu usiadłem na łóżku i odpaliłem komputer.

Kiedy się włączył, włączyłem Skype i wszedłem w rozmowie z Ollim.

Wcześniej napisałem do niego wiadomość co się stało.

Po kilku minutach odebrał.

- No witam, witam kogo ja tu widzę. - powiedział radosny chłopak.

- Siema, brat, ktoś się za Tobą stęsknił. - mówiąc to wskazałem na dziewczynkę, która przecierała swoje oczka.

Na dźwięk swojego imienia Lou spojrzała na mnie, a potem przeniosła wzrok na monitor komputera.

- Ojej Olli! Evan patrz, patrz tam jest Olli! - powiedziała radośnie.

- Hej myszko. - pomachał do niej.

- Jak tutaj wszedłeś? Ojej ale fajnie, że jesteś! - po smutku już nie było śladu.

Na jej słowa zachichotałem.

- Malutka Olli jest u siebie w pokoju nie wszedł do komputera. - wyjaśniłem.

- Ojej, ale fajne! - zawołała.

- Stęskniłem się za wami.

- My tez, jak u Ciebie drugi bladzisku?

- Wszystko dobrze, malutka.

Rozmawialiśmy tak prawie cały dzień i między czasie malutka pokazywała rysunki i zabaweczki, Olliemu. Chłopak z zainteresowaniem wszystkiego słuchał.

Ten dzień źle się zapowiadał, ale się pięknie skończył...

*****
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo wam dziękuje za tyle wyświetleń. ❤️💜

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz