Rozdział 1

2.7K 78 1
                                    

    Kiedy mieszkałam w Michigan czułam się niedopasowana. Na szczęście, moja mama znalazła pracę w Kalifornii i zdecydowała, że się tam przeprowadzimy. Byłam podekscytowana. To była szansa na nowe życie.
   Kiedy dotarłyśmy do Resedy nie byłam pod wrażeniem. Ale nie chciałam wierzyć, że to nie jest miejsce, w którym miałam być. Jak zwykle, wybrałam się na spacer, żeby zobaczyć co znajduje się dokoła.
   Im dłużej spacerowałam, tym bardziej robiłam się głodna, więc zaczęłam szukać miejsca, w którym będę mogła coś zjeść. Znalazłam sklep w dosyć starym pawilonie. Kupiłam sobie batonik i zjadłam go na miejscu.
   Wtedy skierowałam się do domu, ale po drodze wbiegł we mnie jakiś chłopak.
   Poprawił włosy i pomógł mi wstać.
 - Przepraszam - powiedział.
 - Wszystko w porządku.
   Przez sekundę patrzył mi w oczy. Jego wzrok był głęboki i tajemniczy. Szybko odwrócił się i przeszedł przez najbliższe drzwi. Do dojo "Kobra Kai".
   Na początku ta nazwa nic mi nie mówiła. Ale z czasem zorientowałam się, że już ją gdzieś słyszałam.
   Przypomniała mi się wielka bójka karate w szkole, która była dość głośna w mediach. Niestety nie czytałam wystarczająco wiadomości, by wiedzieć, że odbyła się w szkole, do której będę chodzić.
   Przypomniałam sobie twarz gościa, który we mnie wbiegł i doszła do mnie kolejna rzecz. To był chłopak, który zrzucił innego nastolatka przez barierkę. Czułam napływający do mnie lęk. 

   Wróciłam do domu akurat, gdy moja mama zrobiła obiad. Zjadłam z nią w ciszy. Nagle spytała:
 - Wyglądasz na zdenerwowaną. Wszystko w porządku?
 - Yy, tak. Po prostu stresuję się nową szkołą.
 - Wszystko będzie dobrze. Pierwsze dni zawsze są trudne, ale znajdziesz nowych przyjaciół.
 Odpowiedziałam jej uśmiechem. Jak już pewnie wiecie nie byłam po prostu zestresowana. Byłam przerażona. Co jeśli podobna rzecz stanie się jutro, za tydzień lub kiedykolwiek. Wcale nie znam karate.
   Na szczęście miałam jeszcze kilka dni, by oswoić się ze szkołą. Zwykle dużo wychodziłabym na dwór, szczególnie będąc w Kalifornii - nowym miejscu, gdzie jest tyle do zobaczenia. Ale za bardzo się bałam i głównie zostawałam w domu. To trochę martwiło moją mamę, ale próbowałam jej powiedzieć, że wszystko jest okej. Nawet nie wiem czy mi uwierzyła. Może miała taką maminą intuicję i wiedziała o co chodziło?

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz