Rozdział 6

1.1K 40 0
                                    

   Następnego dnia obudziłam się dalej szczęśliwa, a do tego podekscytowana, by spotkać się z Robbym.
   Szkoła poszła gładko, mieliśmy tylko 5 lekcji. Podczas kilku przerw widziałam Robby'ego, który się do mnie uśmiechał. Oczywiście, ja odpowiadałam tym samym.
   Poszłam do domu i przebrałam się w lawendową sukienkę. Miałam jeszcze kilka godzin, aby posiedzieć i odpocząć. Wyszłam około 16.30. Nie lubię się spóźniać, więc byłam na miejscu już o 16.50.
   Czekałam 15 minut i zaczęłam się nudzić. Myślałam, że będzie troszkę później. Ale doszła 17.15, potem 17.30, a jego nadal nie było. 
   Byłam zła. I smutna. I czułam się głupio, że mu zaufałam. Może to był tylko żart? Może nie jest takim "dobrym dzieciakiem", jak go określił pan Larusso? Pewnie jest taki jak Kyler.
   Wróciłam do domu. Przebiegłam przez przedpokój i salon i rzuciłam się na łóżko. 
   Oczywiście popłakałam się. Całą noc spędziłam na rozmyślaniu.

   W dniu urodzin Robby'ego poszłam do szkoły w moich ulubionych, wygodnych ubraniach - dużej (za dużej) bluzie i leginsach. Zachowywałam się bardzo obojętnie i Sam to zauważyła. Ale nie chciałam jeszcze jej mówić. Bałam się jej reakcji.
   Po szkole spotkałam Robby'ego. Zachowywał się normalnie, jakby nic się nie stało.
- Przepraszam, że nie dotarłem wczoraj - zaczął. - Coś mi wypadło. Ale dzisiaj robię małą imprezę dla najbliższych przyjaciół. Chcesz wpaść?
- Przepraszam, nie mogę.
- To może innym razem - uśmiechnął się, ale tym razem tego nie odwzajemniłam. Jak mógł oczekiwać że tam pójdę po czymś takim?

   Zdecydowałam się powiedzieć o tym Sam. Jeśli by jej to przeszkadzało oznaczałoby to że nie jest najlepszą przyjaciółką.
   Nie chciałam rozmawiać o tym w szkole, więc zaprosiłam ją do siebie.
- Być może mój pokój nie jest tak ładny jak Twój... - oznajmiłam, gdy dotarłyśmy - ale miło się w nim gada.
- Nie ważne jak wygląda. Jestem tu dla ciebie. Poza tym uważam, że jest przytulny.
- Dzięki. Więc... Nie wiem jak zacząć...
- Mogę zaczekać.
- Ktoś chyba miał lekcje o cierpliwości z Panem Larusso, co?
- Tak - obie zaśmiałyśmy się.
- Okej, to może tak... Podoba mi się Robby.
- O boże! Fantastycznie. Myślę, że Ty też mu się podobasz.
- Nie przeszkadza Ci to?
- Jasne, że nie. Lubię Miguela i jestem z nim szczęśliwa.
- Uf...
- Ale co sprawiło, że chodzisz jak zombie cały dzień?
- Wystawił mnie...
- Oj... Może coś mu wypadło?
- Może, ale... Kilka dni wcześniej widziałam go z inną dziewczyną.
-Okej, to nie brzmi najlepiej...
   Przytuliła mnie i siedziałyśmy tak w ciszy przez chwilę. Następnie oznajmiła:
- Myślę, że już czas abyś dowiedziała się więcej o bójce i historii z nią związanej. Przygotuj się na wiele wątków pobocznych...
   Opowiedziała mi całą historię. Włącznie z tym, jak pocałowała Miguela, i kim była Tory, i jak zaczęła bójkę...
   Byłam trochę wstrząśnięta.
- Jak wyglądała dziewczyna, która widziałaś z Robbym? - powiedziała chwilę później.
- Miała... brązowe, rozjaśnione włosy... I chyba nosiła koszulę w kratę.
- To prawdopodobnie była Tory...
- Ou...
- Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała pogadać z Robbym o... no wiesz... Uważaj na nią.
- Czemu? Jest taka... szalona?
- Tak... Zrobi wszystko, aby zdobyć to co chce.
- Okej... - po chwili kontynuowałam. - Powiedziałaś, że wydaje ci się, że Robby mnie lubi.
- Tak, nie jest zbyt ufny, ale przy tobie otwiera się. To coś znaczy.
- Okej, teraz już nic nie rozumiem.
- Wszystko wam się ułoży - dodała, gdy położyłyśmy się na łóżku.
- Mam nadzieję, ale na razie nie chcę nawet na niego patrzeć.
   Wtedy dostałam jakieś powiadomienie. Zignorowałyśmy je i zaczęłyśmy śmiać się podczas oglądania telewizji. Otworzyłam je, kiedy Sam już poszła.
   I straciłam swoją nadzieję. Było to zdjęcie Robby'ego i Tory, która całuje go w policzek. Chyba Sam też je zobaczyła, bo natychmiast do mnie napisała. Cieszyłam się, że nie poszłam na tę imprezę.

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz