Rozdział 25

408 22 1
                                    

Trochę zwlekałam z następnym spotkaniem z Robbym. Czułam, jak moje uczucia do niego wracają ze zdwojoną siłą, a nie mogłam pozwolić, by znowu złamał mi serce. Do tego nie wiedziałam, jak postąpić z Miguelem. Co miałam mu powiedzieć?
- Za bardzo się przejmujesz - rzekła Anne. - Miguel to twój przyjaciel, ale jeśli nie potrafi zaakceptować tego, że jesteś szczęśliwa z kim innym, może powinien sam zastanowić się nad swoim zachowaniem.
- Jak to jest, że Ty i Jastrząb cały czas jesteście razem?
- Wydaje mi się, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Co nie znaczy, że się nie kłócimy - dodała, kiedy zobaczyła, że opuściłam głowę. - Nie musisz być z kimś non stop, by być szczęśliwym z tą osobą.
- Najgorsze jest to, że ja nawet nie jestem z Robbym. Chciałabym, ale to się nie wydarzy. A do tego Miguel jest wkurzony za nic...
- I tak powinnaś spotkać się z Robbym. Przestań go unikać, bo to nie rozwiąże żadnego z twoich problemów.
- Ale nie potrafiłabym z nim pogadać.
- Nie zauważyłaś, że tak jest za każdym razem? Za każdym razem, któreś z was się obraża i wkrótce znowu ze sobą gadacie z jakiegoś tajemniczego powodu.
- Nie dokładaj mi jeszcze więcej myśli. Już wystarczająco się zamartwiam.

Miałam kilka dni spokojnego chodzenia do szkoły, żadnych chłopców, czy intensywnych rozmów.
Aż nadszedł weekend i znów umówiłam się z Anne.

Camille: Tylko proszę nie gadajmy już o chłopcach, bo chyba umrę.

Anne: Spoko

Doszłam do miejsca naszego spotkania i usiadłam na krawężniku, nie widząc ławki w okolicy.
Strasznie nudno się na nią czekało, ale to moja wina, bo przyszłam przed czasem.
3 minuty po 15 zobaczyłam jak Robby biegnie z drugiej strony do mnie. Próbowałam udawać, że siedzę na telefonie, ale on i tak podszedł i zapytał:
- Widziałaś może Anne?
- Nie... Czekaj, ty też miałeś się z nią spotkać?
- Na to wychodzi.
- Nie wierzę w nią.
Chwyciłam za telefon i zaczęłam jej wypisywać różne rzeczy.

Camille: JAK TY MOGŁAŚ TO ZROBIĆ
                ANNE, TO DZIAŁA TYLKO W                    FILMACH!

Ona nawet nie raczyła odczytać. Miałam wrażenie, jakbym słyszała jej śmiech w oddali.
- Nie chce mi się wracać do domu, więc moglibyśmy pochodzić razem?
- No dobrze.
- Wisisz mi jeszcze kilka treningów.
- No cóż...
Przypomniało mi się, dlaczego w ogóle zaczęłam z nim znowu rozmawiać tak często. Obiecałam, że mu pomogę, więc muszę to zrobić.
- Niech będzie. Chociaż myślę, że już jesteś dosyć dobry.
- Dzięki. Za wszystko.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy.
Przespacerowaliśmy się po całej okolicy, nie mając co robić. Po drodze gadaliśmy o najróżniejszych rzeczach, jakbyśmy nigdy nie przestali się przyjaźnić. Jakbyśmy zawsze byli razem.
Naprawdę zapomniałam nasze wszystkie kłótnie i rozstania, a jedyne, co mnie z tego otrząsnęło były jego słowa pożegnania.

Staliśmy pod moim domem, a ja zastanawiałam się, jak mogła już być 21. On uśmiechał się nieśmiałe i czekał, aby coś powiedzieć.
- Wiesz co? - zaczął. - Powiedziałaś, że jestem już wystarczająco dobry i... Chyba muszę już powiedzieć jej, co czuję.
No tak. Ta tajemnicza osoba.
- Myślę, że to dobry moment. Nie powiesz mi, kim ona jest?
- Jeszcze się dowiesz. Na razie muszę wszystko jej wyznać.
- Powodzenia. Na pewno odwzajemnia Twoje uczucia.
- Oby. Dziękuję jeszcze raz, jesteś kochana.
Przytulił mnie na pożegnanie i odszedł, zostawiając mnie na ganku.
A ja jakby opadłam z sił, kąciki ust powędrowały w dół, oczy straciły blask, a na dokładkę torba zsunęła się z ramienia.
Weszłam do domu, gdzie mama podeszła do mnie, pytając, czy nic mi nie jest.
-Nie, nic się nie stało.
- Na pewno? Jesteś strasznie blada.
- Wszystko w porządku, naprawdę.
- Zrobię Ci herbaty, a ty połóż się i odpocznij. Musiałaś mieć ciężki dzień.
- Tak.

Następnego ranka obudził mnie telefon od Anne. Ledwo co zwlekałam się z łóżka i odebrałam od niej.
- Hej, jak było? - spytała podekscytowana.
- Spytaj swojego brata. Ja śpię.
- Kobieto, jest 12! Masz być gotowa za godzinę, bo idziemy to wszystko obgadać.
- Co-
Nie zdążyłam dokończyć i usłyszałam dźwięk zakończonej rozmowy w słuchawce.
Nie chciało mi się ubierać, wie  założyłam jakąś dużą bluzę i przeczesałam włosy.

Udało mi się naszykować na 13 i wyszłam na dwór, słuchając muzyki w słuchawkach.
Spotkałam Anne w wyznaczony miejscu i razem pochodziłyśmy po okolicy.
- I jak? - zapytała zniecierpliwiona
- A jak miało być według ciebie?
- No najlepiej by było, gdybyście się wyznali sobie miłość i wymienili romantyczny pocałunek, ale za pewne jesteście zbyt głupi, żeby zrozumieć, że się kochacie, więc nie wiem.
- On mnie nie kocha. Wczoraj powiedział, że chce wyznać uczucia jakiejś dziewczynie.
- Jesteś jakąś dziewczyną.
Posłałam jej zirytowana spojrzenie.
- Nie rób mi nadziei.
- Wszystko wam się ułoży.
- Czy ja wiem?
- Ja wiem.

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz