Rozdział 19

472 23 2
                                    

Kiedy wróciłyśmy do szkoły nie zamieniłyśmy ze sobą nawet słowa. W sumie to z nikim nie miałam ochoty gadać i chodziłam tam tylko dlatego, że mama mnie zmuszała. Cały czas twierdziła, że się pogodzimy. Szkoda tylko, że nic na to nie wskazywało.
Dwa dni przed zakończeniem roku wyszłam do kawiarni. Chciałam usiąść i odpocząć, a przy tym miałam ochotę na jakiś dobry napój. Zamówiłam sobie zimną czekoladę i lody, które zjadłam, przeglądając instagrama.
Kiedy skończyłam swój drobny posiłek poszłam do łazienki przed wyjściem. Raczej nie widziałam, żeby ktokolwiek tam wchodził. Sama nigdy tam nie byłam, ale kiedy wreszcie weszłam widać było, że nie jest tam najprzyjemniej.
Po chwili usłyszałam ciche szlochanie z jedynej tam kabiny. Na początku myślałam, czy nie powinnam wyjść, ale ostatecznie zapytałam:
- Halo? Nic się nie stało?
Płacz ustał, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Kilka sekund później drzwi od kabiny gwałtownie otworzyły się i ukazała mi się znana mi dziewczyna o rozjaśnionych włosach. Popchnęła mnie i uciekła z łazienki.
Dziwiło mnie to, ale nie wiedząc, co o tym myśleć, zwyczajnie wróciłam do domu.

Po rozpoczęciu wakacji miło było odetchnąć od szkolnych dram i problemów. Już w drugim tygodniu wyjeżdżałam do Europy, do mojego taty.
Po spędzeniu sporej ilości czasu sam na sam, stwierdziłam, że muszę, chociaż trochę, wytłumaczyć sytuację z Anne. Nie miałam dużej nadziei, że znowu będziemy takimi bliskimi przyjaciółkami, ale nie chciałam, żebyśmy skończyły na kłótni.
Napisałam jej wszystko w wiadomości, dzień przed wyjazdem.
Bałam się jej reakcji, a to była najprostsza opcja, żeby nie musieć się z nią spotykać.
W poniedziałek rano spakowałam się i pojechałam na lotnisko z mamą.
Udało nam się dotrzeć na czas i wsiadłyśmy do samolotu. Przed wyłączeniem telefonu sprawdziłam jeszcze wiadomości, ale nic do mnie nie przyszło.
Ciężko mi było zająć się czymkolwiek, więc większość lotu spędziłam na patrzeniu przez okno na chmury. Niebo zawsze pomagało mi skupić myśli.
Po kilkunastu godzinach zaczęliśmy lądować. Strasznie tego nie lubiłam, więc nie mogłam się doczekać, żeby być na miejscu.
Jak najszybciej uciekłyśmy z lotniska, bo już bardzo chciałyśmy położyć się w hotelowym łóżku.
Przechodząc przez miasto przyglądałam się ulicom, które wyglądały, jak te na zdjęciach z instagrama, których tak zazdrościłam tym dziewczynom. Napawało mnie to sporym entuzjazmem.
Niestety, one szybko zaczęły zmieniać się w wiejskie ścieżki. Były one dosyć urocze, ale nie przepadałam za takim klimatem.
Mama powiedziała, że zbliżamy się do celu, a ja zmartwiłam się, bo nie chciałam spędzać wakacji na wsi. Jak zwykle mój ojciec nie mógł się postarać.
Podeszłyśmy do żółtego domku, który nie przypadł mi do gustu. W środku przedsionek wyglądał jakby nie był remontowany przez ostatnie 20 lat.
Przynajmniej nasze mieszkanko było umeblowane w miarę nowocześnie.
Usiadłam na łóżku pod oknem i odłożyłam torbę na bok. Rozejrzałam się po wnętrzu, które było całkiem przyjemne. Czułam, że nie będę wychodzić za dużo.
Po chwili dotarła do mnie kolejna miła informacja: nie było tam internetu. W tym momencie i tak nie spodziewałam się wiadomości od nikogo, więc nie martwiłam się aż tak bardzo.

Po nie najlepiej spędzonym tygodniu wracałam wreszcie do LA. Jednak nie tak łatwo można było odpuścić sobie internet, ale przynajmniej wróciłam do czytania. Przeczytałam trzy części "Ani z Zielonego Wzgórza". Zawsze uwielbiałam tę serię i miałam duże szczęście, że właśnie ona tam była. Chociaż czytanie nie kończyło się najlepiej... Marzyłam, żeby mieć życie podobne do głównej bohaterki, a moje ostatnio nie układało się tak, jakbym tego chciała. Dlatego często musiałam przerywać czytanie, żeby odetchnąć od natłoku myśli.
Wreszcie dotarłyśmy z mamą do domu. W środku było całkiem duszno i nieprzyjemnie, ale nadal milej, niż na wsi.
Kiedy odłożyłam walizkę przy łóżku rzuciłam się na nie i złapałam telefon. Po włączeniu internetu odłożyłam go na moment, żeby wszystkie powiadomienia przyszły.
Wstałam i zajrzałam do kuchni, gdzie mama rozpakowywała nasze rzeczy. Zamieniłam z nią dwa słowa i wróciłam do pokoju.
Na telefonie zastało mnie kilka powiadomień o nowych postach i filmach, ale jedno przykłuło moją uwagę. Anne odpowiedziała na moją wiadomość. Zupełnie o niej zapomniałam.
Szybko odblokowałam komórkę i weszłam do aplikacji. Było tam kilka wiadomości.
Okazało się, że chciała ze mną pogadać. Od razu jej odpisałam, żeby nie było, że teraz ja zwyczajnie olewam.
Zgodziłyśmy się spotkać następnego dnia. Jakoś mi ulżyło, że przynajmniej z nią mogę wszystko wyjaśnić.

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz