Rozdział 20

486 20 1
                                    

-Hej - przywitałam się nieśmiałe podchodząc do Anne.
- Hej, tęskniłam za tobą - powiedziała z troską.
- Właściwie, co skłoniło cię do rozmowy ze mną? - zapytałam z ciekawości oraz, aby przerwać ciszę.
- Też zauważyłam, że Tory nie jest taka na jaką mi się wydawała...
- To znaczy? Chyba nic ci nie zrobiła?
- Nic strasznego. Ale zdecydowanie odciągnęła ode mnie Robby'ego. Dopiero co zyskałam brata i już go tracę - chwilę zaczekała, ale nie uzyskała odpowiedzi, więc mówiła dalej. - Do tego robi się czerwona, kiedy tylko ktoś o tobie wspomina. Na początku często ze mną o tym gadała, ale kiedy zobaczyła, że mi się to nie podoba przestała.
Tym razem widocznie skończyła opowiadać, więc, nieco niegrzecznie, zapytałam o Robby'ego.
- Nie wiem, co powiedzieć. Nie odzywa się za często, bo cały czas jest z Tory.
- Myślisz, że jest mu z nią lepiej?
- Ciężko to stwierdzić. Nie wygląda na zachwyconego, ale jeszcze nie przyszedł mi się skarżyć.
Trochę mnie to przygnębiło, ale nie chciałam tego okazywać, więc wróciłam do rozmowy o Anne i jej przeżyciach. Później pogadałyśmy o moich nieprzyjemnych wakacjach i rozstałyśmy się pod wieczór.

Po kilku całkiem monotonnych dniach wybrałam się na zwykły spacer. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Wzięłam ze sobą trochę kredek i zaczęłam szkicować drobne rzeczy, jakie tylko przychodziły mi do głowy.
Przez długi czas nie podnosiłam głowy z kartki. Byłam skupiona na rysowaniu, aż pewien głos wyrwał mnie z transu.
Nie był to głos, który tak pragnęłam usłyszeć ani taki, którego się spodziewałam.
- Ładne rysunki - powiedział.
- Dzięki. Dawno się nie widzieliśmy- powiedziałam, do Miguela, który stał obok, przyglądając się kartce leżącej na moich kolanach.
- Prawda. Mogę się dosiąść?
- Pewnie - mimo że wyszłam, aby pobyć sama nie przeszkadzała mi krótka rozmowa z nim. Był dla mnie całkiem miły.
- Więc jak tam u ciebie?
- Szczerze mówiąc nie najlepiej.
- Czemu? Nie byłaś ostatnio na wakacjach?
- Byłam - odpowiedziałam trochę zdziwiona, że o tym wiedział, ale potem przypomniałam sobie o zdjęciach, które wstawiłam na instagrama. - Ale były całkiem nudne.
- Nie mogło być tak źle.
- Nie tylko one sprawiły, że mam taki humor. Ale nie chcę Ci tego wszystkiego opowiadać.
- Rozumiem.
- A tak właściwie, co u ciebie?
- Nieciekawie.
- Jak to? Nie było tu żadnych wojen karate, kiedy byłam na wakacjach?
- Na pewno w żadnej nie uczestniczyłem. Ostatnio nie mam ochoty na karate.
- Wydawało mi się, że to lubisz?
- Też mi się tak wydawało. Ale nie wiem, gdzie się podziać. Znam tylko dwa dojo w okolicy. I mam powody, aby nie być w żadnym z nich.
- Jak sytuacja z ojczymem? - nie wiedziałam, czy to pytanie było na miejscu, czy też bardzo niegrzeczne, ale współczułam mu, dlatego dodałam :
- Nie musisz odpowiadać.
- Ale chciałbym.
- Okej, więc słucham.
Opowiedział mi wszystko od czasu wesela.
Już nie było między nimi takiego spięcia, ale jakoś nie miał ochoty z nim gadać. Ostatnio nie miał ze sobą nikogo komu mógł się wygadać i było mu dosyć ciężko.
Nie wiedząc, co powiedzieć objęłam go. On na początku trochę się zdziwił, ale szybko odwzajemnił uścisk. Żadne z nas nie miało ochoty go kończyć, więc siedzieliśmy tak przez kilka minut.
Wtulona w niego miałam zamknięte oczy. Gdy je otworzyłam okazało się, że minęło już całkiem sporo czasu. Niebo powoli zmieniało kolory.
- Muszę już iść - powiedziałam.
- Mogę cię odprowadzić.
- Dzięki - uśmiechnęłam się przyjaźnie.

Jak powiedział odprowadził mnie pod same drzwi i pożegnał mnie kolejnym uściskiem.
- Powinniśmy się jeszcze kiedyś spotkać - powiedział nieśmiale.
- Z chęcią.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Weszłam do domu i zamykając drzwi widziałam, jak znika za zakrętem.

Następnego dnia obudziłam się około 10 i od razu poszłam się umyć. Gdy skończyłam się szykować postanowiłam posiedzieć na telefonie. Po chwili dostałam wiadomość od Miguela. Chciał znów dzisiaj wyjść. Zgodziłam się. Umówiliśmy się na 14 w parku.
Po tym jak przebrałam się i delikatnie umalowałam położyłam się na łóżku. Czas minął mi, aż za szybko, bo kiedy spojrzałam na zegarek była już 13.58.
Szybko napisałam Miguelowi, że trochę się spóźnię i wybiegłam z domu.
Szybkim krokiem doszłam na miejsce o 14.10. Tam zastałam Miguela, który wyglądał na niezbyt przejętego moim spóźnieniem. Przywitał mnie z tak samo przyjaznym uśmiechem, jak zawsze.

       A/N
Jak widać jak już się za to wezmę , to potrafię napisać rozdział w dwa dni 😅

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz