Rozdział 8

1K 38 0
                                    

Kiedy wracaliśmy do domu Robby opowiedział mi sporo o swoim tacie. Czułam jakbyśmy znali się od zawsze.
- Przez całe życie myślałem, że totalnie spierdolił... Ale ostatnio odkryłem, że ja też.
- A co zrobił?
- Zostawił mnie i mamę. Ignorował mnie całe życie.
- Coś o tym wiem.
- Naprawdę?
- Tak, ale dzisiaj rozmawiamy o tobie.
- Okej... Szczerze nie wiem, jak się z tym wszystkim czuć...
- Tak, za dużo się dzisiaj wydarzyło.
- Ale niektóre rzeczy były bardzo miłe - przyciągnął mnie do siebie. - Muszę się ciebie o coś zapytać.
- O co?
- Mogę dzisiaj spać u ciebie?
- Oczywiście, że możesz, ale nie wiem, czy moja mama się zgodzi.
- Nie chcę sprawiać wam problemów.
- Nic nie szkodzi.
Dotarliśmy do domu. Najpierw zapytałam mamę, czy Robby może spać na kanapie. Zgodziła się.
Po całej nocy wstałam jako pierwsza. Kiedy weszłam do salonu przez przypadek obudziłam Robby'ego, któremu to nie przeszkadzało.
Około 10 mama wysłała mnie na zakupy. Robby poszedł ze mną, ale zostawił mnie pod Kobra Kai, bo musiał zabrać stamtąd swoje rzeczy.
Kupiłam wszystko z listy i poszłam na spacer, czekając na Robby'ego. Wtedy zauważyłam, że ktoś mnie obserwuję. Pochodziłam dokoła, żeby sprawdzić, czy miałam rację i niestety miałam.
Kiedy próbowałam uciec, ale trafiłam na ślepą uliczkę. A mój obserwator zbliżał się coraz bardziej. Odwróciłam się i kiedy zdjął swój kaptur zobaczyłam, że to Tory. Nigdy nie widziałam jej na żywo tak blisko...
Wyglądała straszniej w prawdziwym życiu. Powoli podchodziła do mnie kiedy dotknęłam ściany za sobą.
Nie wiedziałam co robić. Tory wyjęła z kieszeni nóż. Byłam sparaliżowana.
- Proszę, nie rób tego... - wymamrotałam.
- Dlaczego? Należy ci się.
- Nikomu się to nie należy.
- Może ty tak uważasz.
Już miała skorzystać z noża, ale Robby przybiegł i wytrącił go kopnięciem. Po tym popchnął ją na podłogę i gdy próbowała wstać odtrącił mnie na bok. Zaczęli się bić.
Bardzo się przeraziłam, więc schowałam się za kontener na śmieci. Robby odepchnął na niego Tory i musiałam pobiec jeszcze dalej. Walczyli przez chwilę i upadła na ziemię po raz kolejny. Robby chciał pomoc jej wstać, ale zrobiła to sama, mówiąc:
- Tak, udawaj sobie, że macie ze sobą coś wspólnego. I tak wszyscy wiemy, że nie jesteś taki, jak ona.
Po tym zostawiła nas samych. Robby objął mnie i powiedział, że już wszystko w porządku. Wróciliśmy do domu.

Moja mama zapytała co się stało i wszystko jej opowiedzieliśmy. Wyglądała na przerażoną.
Zjedliśmy razem kolacje i Robby zapytał, czy może zostać przez jeszcze jedną noc. Na szczęście moja mama odpowiedziała:
- Zostań tak długo, jak potrzebujesz.
- Dziękuję pani.
- Nie będziesz dalej mieszkał ze swoim przyjacielem? - zdziwiłam się.
- Muszę Ci coś powiedzieć...
- Co takiego?
- Moim przyjacielem... był Kreese.
- Więc... Żyłeś z manipulującym senseiem karate?
- Tak... Nie wiem, co teraz zrobić.
- Jak słyszałeś możesz zostać tutaj. Lub zamieszaj ze swoim tatą, skoro już się pogodziliście.

Następnego dnia poszliśmy do szkoły. Kiedy spotkałam Sam zapytała, czy mogę się z nią spotkać po lekcjach. Zgodziłam się.
   Po pierwszych dwóch godzinach poszłam z Sam do jej szafki. Otworzyła ją i schowała tam swoje rzeczy. Wtedy zobaczyłam Miguela. Nie wyglądał na szczęśliwego. Wskazałam na niego Sam i zostawiłam ich. Całe szczęście Robby szedł w moją stronę, więc zaczęłam z nim gadać.
    Po prostu rozmawialiśmy, gdy Miguel głośno powiedział:
- Oczywiście, najlepiej mnie wszyscy teraz zostawcie!
- Co się stało Miguel?
- Teraz cię to obchodzi?  Myślałem, że wszyscy będą mnie ignorować.
- Czemu się tak zachowujesz? Zmieniłeś się. Wróć, kiedy będziesz Miguelem, w którym się zakochałam, bo tęsknię za nim - przeszła koło nas. Miguel wyszeptał "Sam, czekaj...", ale już nie mogła go usłyszeć. A przynajmniej tak się zachowywała.

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz