Rozdział 27

422 22 0
                                    

Miguel pochwalił mi się, jak poszła rozmowa z Robbym. Był strasznie podekscytowany, cały czas się uśmiechał.
Powiedział, że poszło lepiej niż myślał. Okazało się, że naprawdę są do siebie podobni i obojgu zależało na zgodzie.
Do tego zachowywał się dość tajemniczo. Miałam przeczucia, że ukrywał jakąś część ich rozmowy, ale czemu niby miałby to robić?

Wróciłam do domu szczęśliwa, że wreszcie się pogodzili, ale też podejrzliwa o te pominięte wątki z opowiadania Miguela. A może po prostu za bardzo sie w to zagłębiam?
Nie miałam planów na wieczór, więc położyłam się na kanapie i puściłam ulubiony serial. Nie chciało mi się przebierać, a w sukience, którą miałam na sobie, było całkiem wygodnie, więc tylko schowałam się pod kocem i zjadłam kilka tostów.
Drugi odcinek przerwało mi powiadomienie, które było trochę zaskakujące.
Robby zapytał, czy mogę wyjść z nim i pogadać przy plaży.
Oczywiście się zgodziłam, więc sprawdziłam czas i wróciłam do oglądania.
Kiedy skończyłam, poszłam do łazienki poprawić makijaż i włosy, wzięłam torebkę z pokoju I wyszłam.
Ku mojemu zdziwieniu Robby już był pod moim domem.
- Hej, spóźniłam się czy coś?
- Nie, po prostu jestem trochę wcześniej. Chyba to nie problem?
- Nie...
- Więc chodźmy.
Zaprowadził mnie do plaży uliczkami, których nawet nie znałam, a nasza rozmowa powoli się rozwijała. 
Podeszliśmy do jakiejś restauracji, ale złapałam Robby'ego za ramię, żeby się zatrzymał. 
- Nie wzięłam ze sobą żadnych pieniędzy.
- Nie szkodzi. Mogę zapłacić.
- Naprawdę?
- Jasne. Nie pozwolę ci chodzić głodnej. 
Uśmiechnęliśmy się do siebie i poszliśmy szukać stolika. 
Wystrój był przyjemny i idealny wręcz na chłodny wieczór przy plaży. Nad naszym stolikiem wisiały lampki nadające ciepły klimat, a dokoła było sporo roślin. 
Oczekując na jedzenie, nasza rozmowa zdążyła stać się dużo ciekawsza. Tematy nie kończyły się, a my wcale nie narzekaliśmy. 
Skończyliśmy jeść, ale Robby nie miał jeszcze zamiaru wychodzić. Stwierdziłam, że możemy tu zostać, w końcu mam czas. 
W końcu postanowiliśmy wyjść na spacer. Do plaży było kilka kroków, więc zanim się zorientowaliśmy byliśmy na miejscu. Piasek był strasznie zimny, za to szum fal uspokajający. 
Usiedliśmy na ławce i wróciliśmy do intensywnej rozmowy. Zaczęłam robić się trochę śpiąca, ale zaczęło mnie gnębić jedno pytanie:
- Robby, po co w ogóle tu przyszliśmy?
Ale za nim zdążył coś powiedzieć, spojrzałam w niebo i tam zobaczyłam odpowiedź. Księżyc w pełni. Aby utrwalić mnie w tym przekonaniu, Robby wręczył mi kwiaty, które niewiadomo skąd zdobył. 
- Chyba już wiesz, o co tu chodzi? - zaczął. Skinęłam głową, a on kontynuował. - Więc co odpowiesz?
- Oczywiście, że tak.
Wzięłam kwiaty i objęłam go najmocniej, jak mogłam. 
- Mógłbym cię już nigdy nie puszczać. 
- Ja ciebie też. 
W końcu jednak musieliśmy się puścić i wtedy Robby odprowadził mnie do domu. Moja mama już spała, więc po cichu sama też udałam się do łóżka.

Następnego ranka bałam się, że to, co stało się wczoraj to tylko przyjemny sen, ale szybko przekonałam się, że wcale tak nie jest, bo wręcz tonęłam w telefonach od Anne i wiadomościach od Miguela, którzy najwyraźniej wiedzieli o wszystkim dużo szybciej niż ja.
- Heeej - powiedziałam zaspanym głosem, odbierając kolejny dzwonek od przyjaciółki.
- Od razu słychać, że jest bardziej zadowolona, nie? - najwyraźniej tego pytania nie skierowała do mnie, bo słychać było jakąś cichą odpowiedź w tle. - Jak nastrój moja droga?
- No... świetnie. 
- I tak ma być. Widzimy się za godzinkę w parku. Ty, ja i Miguel.
- Oki.
- To do zobaczenia.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i poszłam szykować się do wyjścia. Narzuciłam na siebie jakieś wygodne, ale też ładne ubrania i wybrałam się do miejsca naszego spotkania.
Tam zobaczyłam moich przyjaciół już bardzo zajętych rozmową, ale jak tylko mnie zobaczyli przestali gadać i patrzyli na mnie z ciekawością.
- I jak? - zapytała Anne.
- Ale co? - postanowiłam udawać głupią.
- Oj przecież dobrze wiesz.
- No dobra. W sumie to tak, jak sobie wymarzyłam. 
- Dawaj szczegóły - wreszcie odezwał się Miguel.
Opowiedziałam im wszystko, od tego, jak szumiały fale, do tego, jak uśmiechał się Robby. Niby brzmi to nudno, ale naprawdę kochałam ten wieczór. Wszystko było idealne.

A/N
Nie pamiętam, czy wspominałam, ale stworzyłam książkę z shotami z Cobra Kai, więc jeśli macie ochotę zapraszam <3

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz