Rozdział 22

463 24 0
                                    

I tak, niezauważenie, kończył się już sierpień, a z nim, ja zbliżałam się do Miguela i zapominałam stopniowo o Robbym.

Anne postanowiła urządzić imprezę tuż przed rozpoczęciem szkoły. Oczywiście poszłam na nią, ale w sumie tylko dlatego, że to moja przyjaciółka.
W dniu przyjęcia przygotowałam się wcześniej. Miałam pomóc Anne w szykowaniu jedzenia itp. Już wtedy miałam złe przeczucia.
Pierwszymi osobami, które przyszły był Miguel i Jastrząb. Przynieśli trochę piwa, które ustawili we wcześniej przygotowanych lodówkach.
Im więcej ludzi się zbierało, tym ja bardziej milkłam. Usiadłam na ławce i patrzyłam jak impreza się rozkręca.. Miguel dosiadł się po jakimś czasie.
- Hej, czemu siedzisz tutaj? Przecież jesteś na imprezie.
- Tutaj mi się podoba - uśmiechnęłam się do niego.
- Rozumiem. Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki - odmówiłam, wiedząc, że chodzi mu o alkohol.
- Okej... Posiedzieć tu z tobą? - zapytał już trochę mniej podekscytowany.
- Jakbyś mógł.
- Jasne, że mogę - powiedział i objął mnie. Tak było mi dużo przyjemniej.
Jako że obserwowałam towarzystwo, nie mogli mi umknąć Robby i Tory. Widziałam, że on się zmienił. Nigdy nie chciał pić, a teraz trzymał w ręku kubek i chciał aby mu dolać.
- Za chwilę wrócę - rzekł Miguel, w którymś momencie i wstał, zostawiając mnie sam na sam z głośną muzyką.
Niespodziewanie podeszła do mnie Tory.
- Heeej... Dawno nie gadałyśmy, co? - zapytała, wyraźnie wstawiona.
-No tak...
- Między nami nie ma żadnego spięcia, co nie?
- No nie - odrzekłam niepewnie.
- Świetnie.
Później pomęczyła mnie jeszcze trochę swoimi bzdurami. Kilka metrów przed nami stanęli Miguel i Robby, zaangażowani rozmową. Obie postanowiłyśmy do nich podejść. Ona, dlatego że chciała dalej imprezować, a ja dlatego, że miałam już dosyć tego hałasu.
Ale nici z naszego planu, bo w połowie drogi nas zamurowało.
- Nawet nie wiesz, ile straciłeś - powiedział prowokacyjnie Miguel, po czym dostał w twarz od swojego brata.
- Tak myślisz? - te słowa zabrzmiały trochę, jakby Robby nadal chciał ze mną być...
Spojrzałam w prawo na twarz Tory, która miała łzy w oczach.
Keene gwałtownie obrócił się i powiódł wzrokiem na mnie, a potem na swoją dziewczynę.
Nie chcąc czekać na rozwój sytuacji próbowałam się cofnąć, ale Nichols pociągnęła mnie za koszulkę, przez co prawie upadłam.
O dziwo złapałam równowagę, ale nie na długo, bo już za chwilę musiałam unikać jej ciosów. Bez większego zastanowienia padłam na ziemię i podstawiłam jej nogę. Miałam chwilę na rozejrzenie się dokoła i wtedy zobaczyłam , że między moim byłym i teraźniejszym chłopakiem rozgrywa się intensywniejsza jeszcze walka.
Moja rywalka wstała i wróciła do atakowania mnie, a w między czasie Anne wbiegła i próbowała nas rozdzielić. Marnie jej to szło z Miguelem i Robbym, więc poszła pomóc mi z Tory.
Widząc, że Anne, jego siostra ją atakuje Robby na chwilę uciekł i obronił swoją dziewczynę. Ku jego zdziwieniu ta wkrótce go odepchnęła.
- Chyba nie myślisz, że teraz możesz sobie tak do mnie wrócić. Koniec z nami, jakbyś nie ogarnął.
Miguel wykorzystał swój dostępny czas i podszedł zapytać mnie, czy wszystko w porządku.
Tory walczyła z Robbym bardzo agresywnie, więc Anne dołączyła do jego drużyny.
- Tym razem wybaczę Ci odwrócenie się od siostry, ale nie będzie kolejnych szans.
Popatrzyłam Miguelowi w oczy ze strachem, lecz, ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam w nich niepokojący błysk, któremu towarzyszyło zaciśnięcie pięści. Chłopak poderwał się i pobiegł walczyć.
To jedynie poskutkowało tym, że Tory mogła wyślizgnąć się z tego niebezpiecznego towarzystwa i wrócić do prześladowania mnie.
Nie potrafiłam się przed nią bronić. Do tego byłam rozkojarzona i nie do końca wiedziałam, co się dzieje. Próbując unikać ciosów Nichols w duchu błagałam o pomoc. Ale Robby i Miguel byli zajęci walką ze sobą. Nienawidziłam tego, że nie potrafili odstawić rywalizacji, by pomóc komuś bliskiemu. Ważniejsze było udowodnienie czegoś temu drugiemu.
Leżałam ledwo przytomna, gdy Tory odwróciła się z niepokojem. Doszły mnie głosy Johnny'ego i kilku innych rodziców, których najwyraźniej ktoś musiał poinformować, co się dzieje.
Rozdzielili skłóconych braci i zabrali Tory z dala ode mnie.

     a/n
Mam wrażenie, że ten rozdział jest strasznie poplątany i brzmi dziwnie, ale mam nadzieję, że to nie zmienia faktu, że jest całkiem ciekawy.

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz