Przed naszym spotkaniem Anne przyszła do mojego domu i pomogła mi się naszykować. W tym samym czasie miała "randkę" z Miguelem, więc wyszłyśmy razem.
Kiedy dotarłyśmy Robby już tam był, ale Anne musiała zaczekać na swojego towarzysza. Niezręcznie się przywitałam i usiadłam z Robbym.
Nie wiedziałam co mówić lub robić, więc zamówiliśmy dwie kawy i czekaliśmy. Czasami łapałam kontakt wzrokowy z Anne i wtedy obie się uśmiechałyśmy.
- To... Mogę ci teraz powiedzieć co się wydarzyło? - Robby zaczął.
- Tak...
- Okej, więc... chciałem pogadać z Sam, żebyśmy nie sprawiali ci żadnych problemów naszą kłótnią... I nasza rozmowa zrobiła się poważna...
- Mhmm...
- Powinienem... Powinienem ją odepchnąć, ale nie wiedziałem, co się dzieje... I wtedy przyszłaś...
- Dlaczego miałabym ci uwierzyć?
- Bo cię kocham... Jesteś jedyną osobą, której byłem w stanie zaufać od samego początku. Nie mogę odrzucić kolejnej, tak ważnej dla mnie osoby.
Nic nie odpowiedziałam. Jego słowa były ciepłe. Ale nie mogłam mu tak po prostu wybaczyć.
- Nie wiem, co będzie dalej. Ale nie jestem jeszcze gotowa na powrót do związku.
- W porządku.
- Możemy zostać przyjaciółmi?
- Oczywiście. Dla ciebie wszystko.
Uśmiechnęłam się i wróciłam do swojej kawy. Rozmawialiśmy przez chwilę, aż zobaczyłam, że Anne była trochę nieswoja. Udało mi się wydostać ją z tej sytuacji i poszłyśmy do domu.Kilka dni później Anne poprosiła, żebym ją gdzieś odprowadziła.
- Więc gdzie idziemy?
- Do dojo karate.
- O, trenujesz karate? W sumie, tutaj każdy to robi, ale nic o tym nie mówiłaś.
- Tak, uważam, że to całkiem fajne.
- Skąd wiedziałaś to o Sam? - zapytałam po jakimś czasie.
- Od przyjaciółki. Miała podobne przeżycie z nią.
- Jak ma na imię? - poczułam, że coś było nie tak.
- Tory. Znasz ją?
- Tak...
- Cudownie.
Zorientowałam się, że zbliżamy się do mojego domu... i do Kobra Kai.
- Jesteśmy - powiedziała, gdy doszłyśmy. - Widzimy się jutro.
- Na razie...
Nie wiedziałam, czy powinnam z nią porozmawiać o Kobra Kai i Kreese'ie i Tory, więc zignorowałam ten temat. Ale czułam się dziwnie, wiedząc, że wybrała jego zamiast Daniela, czy Johnny'ego.
Pewnego razu przekonała mnie, żebym wyszła z nią i jej przyjaciółmi. Musiałam czekać na nią pod dojo, ale delikatnie się spóźniłam. Nigdzie jej nie widziałam, więc zdecydowałam się wejść do budynku. W przedniej części nadal nikogo nie było, ale słyszałam jakiś hałas na tyłach. Kiedy się zbliżałam wyszedł stamtąd Kreese.
- O, dzień dobry. Już skończyliśmy zajęcia.
- Nie przyszłam na zajęcia.
- Tak też myślałem. Twoi koledzy wyszli pięć minut temu.
Już miałam iść ich szukać, ale zauważyłam kogoś za Kreesem. Ten ktoś podchodził coraz bliżej... I tym kimś był Robby.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam ze złością.
- Camille, ja...
- O, rzeczywiście, już się spotkaliśmy, przepraszam - wtrącił się Kreese.
Staliśmy przez chwilę w ciszy, i skierowałam się do wyjścia. Robby próbował pójść za mną, ale Kreese go zatrzymał.
Kiedy wyszłam sprawdziłam telefon i zobaczyłam wiadomość od Anne, mówiącą "Spotkajmy się pod szkołą". Poszłam tam, zostawiając dojo za sobą.
Przy budynku zobaczyłam kilka osób. W tym Anne. Ale była tam też Tory.
Przywitałam przyjaciółkę i postanowiłam na początku zignorować Tory. Kiedy Anne zostawiła nas na moment rozpoczęła ze mną rozmowę:
- Hej, wiem, że nie najlepiej zaczęła się nasza znajomość... Ale ty chyba też nie przepadasz za Sam, po tym co zrobiła.
- No tak...
- Nasz sensei powiedział, że wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem. Więc może i my będziemy przyjaciółkami.
- Może kiedyś...
- Na razie zapomnijmy, o tym co się wydarzyło.
- Jasne...
Anne wróciła i dała nam po jakimś napoju. Wtedy zauważyłam Jastrzębia, który szedł w naszą stronę.
- On jest teraz w Kobra Kai?
- Tak - odpowiedziała Tory. - Próbuje zaimponować naszej Anne. Miguel też się przeniósł. Pokłócił się z Johnnym.
- Więc... Teraz wszyscy dołączają do Kobra Kai?
- Nie wiem. Ale Kreese jest naprawdę przekonujący - dodała Anne.
- Lub manipulujący - mruknęłam do siebie.Nasze spotkanie zakończyło się około 23. Wróciłam do domu i dostałam pouczenie od mojej mamy. Potem bardzo szybko zasnęłam.
Następnego dnia rano poszłam do szkoły dosyć zmęczona. Tym razem zdecydowałam posłuchać Robby'ego od razu. Chcieliśmy pójść razem na spacer po naszych lekcjach.
Odnaleźliśmy się pod szkołą i zaczęliśmy rozmawiać.
- Czemu wróciłeś do Kobra Kai?
- Pokłóciłem się z tatą. On... On chce się ożenić.
- Co w tym złego?
- Chce się ożenić z mamą Miguela. Chcę, żeby był szczęśliwy. Ale to boli, gdy widzę, że jakiś dzieciak obchodzi go bardziej niż ja.
- On cię kocha. I bardzo go obchodzisz. Wasza relacja jest skomplikowana, ale dacie sobie z tym radę. Tylko czemu to sprawiło, że wróciłeś do Kobra Kai?
- Kreese chce mi pomóc. On wie jak wykorzystać moją złość.
- Ale próbował cię zabić!
- Bez przesady... Ludzie robią dużo rzeczy pod wpływem emocji. Coś o tym wiem.
- Ja... Chcę żebyś był szczęśliwy. Ale boję się, że stanie ci się coś złego.
- Nie przejmuj się. Tym razem nie będę tak ślepy.
- Mam nadzieję.
CZYTASZ
Help me ✔
FanfictionPrzed przeczytaniem zaleca się obejrzenie pierwszych trzech sezonów serialu Cobra Kai. Dziewczyna przeprowadza się do LA, aby żyć lepszym życiem, jak to bywa w filmach. Jak zwykle spotyka chłopaka. Ale nic nie dzieje się tak łatwo, gdy zamieszane j...