Rozdział 13

680 30 2
                                    

Dotarliśmy do dnia ojca. Robby i Johnny zaplanowali sobie ten dzień razem. Ja zdecydowałam się spędzić go z Anne, która również nie świętowała.
Ja pewnie powinnam, ale jak zwykle mój tata nie mógł przyjechać o czasie. Zawsze przekłada przyjazd przynajmniej 5 razy. Już mnie to męczy. Kocham go, ale on jest zbyt zajęty, by kochać mnie.
I to właśnie był pierwszy temat na spotkaniu moim i Anne. Najpierw ja opowiedziałam swoją historię, która polega na tym, że po prostu mój tata ma pracę, przy której podróżuje po Europie i odwiedza mnie dwa razy do roku.
Następnie nadeszła kolej Anne.
- Nie znam swojego taty za dobrze... Widziałam go tylko na jednym zdjęciu z moją mamą. Byli razem przez tydzień, po czym okazało się że był z inną kobietą.
- Ou, chciałabyś go poznać?
- W sumie tak... Ale nie wiem.
- Próbowałaś kiedyś?
- Jasne, ale nie masz pojęcia jak ciężko znaleźć pięćdziesięcioletniego faceta z blond włosami i niebieskimi oczami.
- Rzeczywiście brzmi trudno. Ale ja właściwie znam jedynie dwóch.
- Może jeden z nich jest moim tatą - zaśmiałyśmy się.
- W takim wypadku byłabyś siostrą Robby'ego, a tego chyba nie chcesz.
- No nie.
Zaczęłyśmy wyobrażać sobie, jak by to było, gdyby byli rodzeństwem i jak by to wpłynęło na nasze relacje.
- W sumie... - powiedziałam - to trochę przerażające, jacy jesteście do siebie podobni...
- Myślisz, że moglibyśmy być rodziną?
- Nie wiem... Ale... uśmiechacie się w takim sam sposób... I chodzicie podobnie...
- Co jeśli jesteśmy spokrewnieni?
- Nie wiem... Porozmawiam o tym z Johnnym.
- Okej...

Następnego dnia moja mama zaprosiła Johnny'ego i Robby'ego na kolację. Poprosiłam ją o to, żebym mogła pogadać z panem Lawrencem. Już opowiedziałam Robby'emu nasze rozmyślania i trochę się zdziwił. Ale powiedział, że to mało prawdopodobne.
Moja mama poszła do swojej sypialni, a Robby udał się do łazienki, aby nas zostawić.
- Mogę pana o coś zapytać? - zapytałam nieśmiało.
- Oczywiście, o co chodzi?
- Czy istnieje taka możliwość, że... że ma pan córkę?
- Yyy... Dlaczego pytasz?
- Moja przyjaciółka szuka swojego ojca, który zostawił jej mamę po tygodniu, a ona po 9 miesiącach urodziła dziewczynkę...
- To chyba niemożliwe... To nie moja córka.
- Okej, przepraszam.
- Nie ma problemu.
Kolacja poszła dosyć niezręcznie, szczególnie między nami. Ale nadal miło spędziliśmy wieczór. 
Kiedy powtórzyłam Robby'emu słowa Johnny'ego powiedział coś w stylu "A nie mówiłem" i wyglądał na uspokojonego. Anne była trochę zawiedziona, ale wiedziała, że to nie mogła być prawda.

Kilka dni później dostałam nagły telefon od taty. Powiedział, że przyjedzie następnego dnia. Byłam bardzo zaskoczona.
Był niedzielny poranek, gdy przybył. Objęłam go mocno. Popatrzył na mnie kochającym wzrokiem. Nie mogłam przestać się uśmiechać. 
- Jak się ma mój skarb? - zapytał entuzjastycznie.
- Cudownie.
- Miło to słyszeć.
Pokazałam mu okolicę. Głównie rozmawialiśmy o mnie i przeprowadzce do Kalifornii. 
Kiedy dotarliśmy do domu moja mama już tam była. To było urocze, jak mój tata przywitał ją pocałunkiem. Wyglądali jak dzieci.
Mój tata rozpakował się i nadeszła pora na kolację. Usiedliśmy przy stole, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Moja mama otworzyła je i mnie zawołała.
To był Robby. Zapomniałam mu powiedzieć o przybyciu mojego taty. To nie byłby taki problem, gdyby on... zachowywał się trochę inaczej.
Zaprosiłam Robby'ego do środka i oznajmiłam o przyjściu mojego ojca. Naprawdę miałam nadzieję, że nie będzie tak źle, jak to sobie wyobrażałam.
Weszliśmy do salonu i uśmiech natychmiast zniknął z twarzy mojego taty. 
- Kto to taki? - zapytał bez uczuciowo.
- To Robby. Mój chłopak. - próbowałam brzmieć pewnie, ale to zabrzmiało bardziej nerwowo.
- Nie jesteś trochę za młoda na chłopaka? Masz tylko pię...
- Właściwie to osiemnaście, tato.
- Jasne, że tak... Ale czemu nic o nim nie wiem?
- No... Nie pytałeś.
- Powinienem wiedzieć, że jesteś w związku. 
- Powinieneś też wiedzieć ile mam lat...
- Co jeśli cię skrzywdzi? - zignorował moje słowa. 
- On jest dobry.
- Nie masz pewności.
- Nawet nie wiesz przez co razem przeszliśmy. Już nawet nie wiesz jaka ja jestem.
Chciałam płakać, więc poszłam do swojego pokoju. Usłyszałam tylko jak on podnosił głos na Robby'ego "Nie idź do niej, ja to zrobię". Ale go nie wpuściłam.
- Camille, to ja. Porozmawiajmy o tym.
- Nie ma o czym rozmawiać. Po prostu zostaw mnie, jak to robiłeś przez ostatnie 15 lat.
- Przepraszam, ja...
- Idź sobie.
Usiadłam pod drzwiami i schowałam twarz w dłoniach. Po kilku kolejnych minutach ktoś zapukał do drzwi.
- Mówiłam, żebyś sobie poszedł.
- To ja, Robby.
Wstałam i otworzyłam mu je. On wszedł i usiadł na moim łóżku.
- Hej, wszystko w porządku - uspokajał mnie ciepłym uściskiem. - Pamiętasz, jak pomagałaś mi dogadać się z moim tatą?
- Tu jest inaczej.
- Nie aż tak jak myślisz. Musisz z nim porozmawiać.
- Ale nie chcę tego robić. 
- Wiem. Zrobisz to, gdy będziesz gotowa.
- Czemu nie może zrozumieć, że nie jestem już tym małym dzieckiem, z którym się bawił i które mógł kontrolować. Mam swoje własne życie.
- Opuścił je na chwilę, ale to nie znaczy, że masz go odpychać przez jego resztę. Zaufaj mi, nauczyłem się tego z doświadczenia. 
- Ufam ci, ale to za dużo dla mnie.
- Mogę pomóc ci to dźwigać, jeśli chcesz.
- Dziękuję.

Help me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz