5.Ulewa, portret i tajemnica

353 25 23
                                    

Siedząc wspólnie ciszy pożywiali się pełnowartościową zupką chińską, którą jakże wszystkim wiadomo z łatwością można porównać do zdrowych warzyw czy owoców. Deszcz od czasu do czasu wpadał do środka pomieszczenia przez lekko uchylone okna. Wyglądało na to, że pogoda wcale nie ma zamiaru się poprawić, co bardziej uradowało czarno włosą gdy tylko uszłyszała coś w rodzaju grzmotów. Podniosła głowę znad miski i przyjżała się siedzącemu przed nią Osamu który to nadstawiał kobiecie swój lewy profil twarzy wpatrując się w ulewę za szybą. Kusama nie mogła nie zgodzić się z tym, iż osobnik był piekielnie przystojny, ostra szczęka podkreślała jego twarz, miał również cudowne i rzadko spotykane czekoladowe oczy w których tylko nieliczni byli w stanie dojrzeć skryte pod maską klauna cierpienie. Tak się składało, że Dazai Osamu był cholernie dobrym kłamcą, oszustem udającym szczęśliwego głupca. To właśnie ten nieznaczy aspekt zatrzymał ją przy jego osobie, gdyby nie te oczy wcale nie zgodziłaby się na wymyślony układ, odeszłaby z kpiącą miną.

Wtem obserwując jego twarz coś przyszło jej na myśl, jakby natchnienie, wena która ostatnimi czasy tak rzadko łapała dziewczynę za dłoń. Poprostu zerwała się z krzesła wykrzykując:

-Nawet nie waż mi się ruszać Dazai! Zaraz wracam, ani drgnij!-przeskoczyła kanapę omało nie lądując na podłodze. Dopadła zakluczonych drzwi i uprzednio odkluczając je wpadła do środka swojej pracowni. Z podłogi zgarnęła oprawiony w sztuczną skórę szkicownik oraz leżący nieopodal ołówek z gumką. Zamknęła drzwi i rzuciła się na kanapę.

-O co chodzi Kusama-chan?-spytał wciąż posłusznie wykonując rozkaz fioletoowokiej, miał szczęście, że w jego dłoni nie znajdowała się łyżka napełniona zupą.

-Cicho! Nawet nie drgnij złapała mnie wena-ostrzegła i otwierając szkicownik na wolnej stronie zaczęła z uporczywym skupieniem rysować postać szatyna.

Dazai uśmiechną się pod nosem kątem oka widząc jak czarno włosa wysuwa język i oblizuje spierzchnięte usta. Oczy były tak wpatrzone w papier przed sobą, że wyglądała jakby była oderwana od rzeczywistości. Zupełnie jakby tu pozostało wyłącznie jej ciało zaś dusza podróżowała po tajemniczych krainach.

~~~~●~~~~

-Długo jeszcze? Już mnie szyja boli-jękną gdy od piętnastu minut jego towarzyszka nawet się nie odezwała jedynie spoglądała niego co parę minut by dorysować szczegóły.

-Cicho, albo przykleję cię do siedzenia-zagroziła pozwalając swojej osobe na chwilowy kontakt z pozującym, ostrzegawczo pomachała ołówkiem w jego stronę-minuta, ok? -nie czekała na odpowiedź którą i tak dobrze znała poprostu zajęła się swoimi sprawami.

-Gotowe!-wykrzyknęła radośnie, przetoczyła się z sofy na drugą stronę i podniosła do pozycji stojącej podchodząc z radością do bruneta-i co sądzisz?-przedstawiła samobójcy swoje dzieło. Szkic był narysowany dokładnie z każdym najmniejszym szczegółem. Ukazywał on jego spokojną twarz wpatrującą się w przestrzeń za oknem, oczy być może tak jak w rzeczywistości nie odzwierciedlały wszystkich emocji jednak dało się dostrzeć je po innych cechach wyglądu nad którymi szatynka się skupiła. W tle została uchwycona nawet połowa czaszki jelenia.

-Masz talent-przyznał zaskoczony jej starannością.

-Pozwolisz, że zatrzymam to dla siebie-oświadczyła odsuwając swój skarb od dłoni mężczyzny.

-A mogę zobaczyć jeszcze inne twoje prace?-zrobił oczka szczeniaczka wpatrując się prosto w kobietę-proszee, Kusama-chan!-złożył dłonie w geście modlitwy.

-Nie jeste...

-Dziękuje!-nim kobieta zdążyła dokończyć swoje zdanie, notatnik był już w łapach detektywa który niewiadomo jakim cudem znalazł się leżąc na kanapie na brzuchu i radośnie machając nogami.

-Co? Jak...czekaj?Co..-jej roztargnienie wywołało chwilowe zawieszenie mózgu-Dazai! Oddawaj mi to!-wrzasnęła rzucając się w jego stronę.

-Ale Kusama-chan! Tylko kilka rysunków! Jestem pewny, że są równie piękne co mój portret, choć co jeśli ja wyszedłem tak ładnie bo jestem taki piękny?-staną na kanapie unosząc zeszyt najwyżej jak mógł.

-Jak cię uduszę to łeb ci tak napuchnie, że nawet ten blondyn cię nie pozna!-zagroziła z agresją w głosie.

-Ile w tobie złości kochana, co powiesz na mały masażyk?

-Ja ci dam masażyk! Oddawaj!-wskoczyła na kanapę z której brunet odrazu zeskoczyl i zwiał w popłochu w stronę kuchni. Niedoszła samobójczyni zaczeła gonić go wokoło wysepki kuchennej wykrzykując wyzwiskami w jego stronę. Pechowy los właścicielki domu chciał tak, że Dazai pod wpływem chwili odbiegł od okrążanych blatów biegnąc w stronę drzwi do pracowni.

-Czekaj cholero! Tam nie...-poraz kolejny nie zdążyła dokończyć zdania gdyż brunet wpierdzielił się do jej biura. Mentalnie przywaliła sobie głową o ścianę za swoją głupotę i niezakluczenie drzwi.

-Ło Kusama-chan! Twoja sztuka jest bardzo mroczna! Podoba mi się!-rozejrzał się dookoła by ostatecznue wychylić się zza drzwi z szerokim uśmiechem skierowanym do artystki.

-Podoba ci się?

-No ba, od początku wiedziałem, że z tobą jest coś nie tak-znów znikną za ścianą sprawiając iż czarno włosa poszła w jego stronę już nieco spokojniej.

-Słyszałem, że dziś wyłowili z tamtego miejsca czyjeś zwłoki-wskazał na obraz który stworzyły smukłe dłonie kobiety.

-Tak przykry przypadek-stwierdziła zlewczo.

-Czyżby to twoja sprawka?-jego wzrok był tak przenikliwy, miała wrażenie, że zaraz wydrze z jej ciała duszę, bądź zmusi do powiedzenia prawdy. Zdawało jej się nawet, że on wiedział kto za tym stoi. Czekał tylko aż sama się przyzna by nie musiał zdzierać z niej płachty kłamstwa.

-A jak myślisz?-spytała i oparła się o ścianę. Podczas gdy on usiadł na wysokim taborecie tuż przy omawianym obrazie.

-Co myśle..hmm...uważam, że znasz odpowiedź na to pytanie-zaśmiał się jakoś dziwnie, bezdusznie? Z pewnością nie był to śmiech należący do tych dobrych, radosnych.

-A co jeśli nie znam odpowiedzi-na usta wkradł jej się drobny złośliwy uśmieszek, skoro chciał grać w ten sposób ona również nie ma nic przeciwko. Brunet podniósł się i powolnym krokiem kierował się w jej stronę. Gdy był już wystarczająco blisko, gwałtownie położył swoje dłonie pomiędzy nią, pochylił się tuż obok jej ucha, spierzchnięte wargi detektywa muskały jego płatek.

-Dobrze wiem, że ją znasz-szepną i zachichotał.

-Więc może przedstawisz mi jak to wyglądało, jestem ciekawa twojej interpretacji zdarzeń-zaproponowała kładąc dłonie na jego klatce piersiowej, używając siły odepchnęła go od siebie i wyślizgnęła się za niego, zajęła wcześniejsze miejsce bruneta i oczekiwała będąc zdana wyłącznie na jego uciążliwy wzrok.

-Lepiej by mi się opowiadało przy lampce wina-stwierdził z zamyśleniem, uśmiechnęła się pod nosem. Wyminęła jego osobę i przygotowała kieliszki z trunkiem. Oboje wygodnie usiedli na fotelach naprzeciwko siebie i rozkoszowali się chwilową ciszą.

-Więcc co masz mi do powiedzenia Dazai?-zagadała z ciekawości przerywając ciszę.

-Wydaje mi się, że skoro oboje znamy całą prawdę nie muszę się tłumaczyć-wzruszył ramionami.

-A skąd taka pewność siebie, że ją znasz?

-Sama mówiłaś, oczy są odwzwierciedleniem duszy

-I rozgryzłeś mnie tylko po nich? Nie sądzisz, że jest to dosyć płytkie?

-Nie Kusama-chan-uśmiechną się spod przymkniętych powiek-tyle mi wystarcza.

Rozmowę przerwał dzwoniący w telefonie alarm Yayoi. Oderwała się z fotela i przelotnym wzrokiem zerknęła na komórkę z budzikiem.

-Kuźwa zapomniałam!...

Moja głowa jest tak pełna pomysłów, że musiałam napisać jeszcze jeden rozdzialik. Nie mam pojęcia czy ten jest ostatni czy nie, nic nie gwarantuję.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz