21. Szmaragdowe oczy

251 22 5
                                    

Przechylił delikatnie głowę w bok będąc coraz bliżej jej ust, nie protestowała, nawet nie drgnęła, zamknęła oczy i mogłoby się wydawać, że ona również tego pragnie...

Gdy pomiędzy nimi miała zajść ta wiekopomna chwila, gdy ich samotne usta miały połączyć się ze sobą. W głowie Kusamy coś błysnęło, jakaś jasna błyskawica przebiegła wzdłuż jej myśli, rozbudziła resztki zdrowo myślących komórek włączając czerwony alarm.

Otworzyła oczy i gwałtownie odepchnęła bruneta, pech chciał, że z powodu pijaństwa Osamu zachwiał się i spadł z kanapy z jękiem uderzając o twardą drewnianą podłogę.

-Wybacz Dazai ale...może ja już pójde-mruknęła omijając szatyna, pośpiesznie zakładała buty chcąc jak najszybciej opuścić Osamu i tą nieprzyjemną, ciężką atmosferę unoszącą się w powietrzu.

-Kusama!...nie powinnaś wychodzić-pochwycił ją za nadgarstek tuż w progu drzwi gdy jedną nogą znajdowała się na zimnym chłodnym zewnętrzu. Natychmiast wyrwała dłoń z jego uścisku.

-Ja...ja muszę pobyć trochę sama-wtrąciła cofając się w tył póki nie uderzyła plecami o barierki balkonu-nie martw się o mnie, napiszę jak dotre do domu-uśmiechnęła się niepewnie i pomachała delikatnie dłonią. Gdy była już na wystarczająco dużej odległości odwróciła się tyłem do detektywa i zeszła po schodach balkoniku w dół.

Szła pośpiesznym krokiem przed siebie, droga którą się kierowała była w przeciwną stronę od jej mieszkania. Jednak nie było to teraz ważne, chciała pozostać sama z myślami, ułożyć sobie to wszystko co stało się wczorajszej jak i dzisiejszej nocy.

-Głupia, głupia, dlaczego musze tak reagować, przecież to nic wielkiego zwykły dotyk skóry ze skórą-beształa się w myślach za swoje głupie zachowanie.

-Dlaczego ja tak panikuje, cholera!-kopnęła nikomu winną puszkę, która stanęła na jej drodze. Śmieć uderzył w metalowy kosz chałasując przy tym niemiłosiernie, przez ten drobny wypadek zza krzaka tuż obok śmietnika wybiegł czarny nastroszony kot. Prychną ostrzegwaczo na bohaterkę i przebiegł na drugą stronę ulicy.

Wzdrygnęła się tylko i dalej ruszyła w swoją drogę do nikąd. Nie potrafiła do końca zrozumieć jej obrzydzenia do dotyku, nigdy w życiu nie doznała gwałtu ani niczego podobnego co mogło by ją zrazić do tego gestu, poprostu od zawsze odczuwała jakiś wewnętrzny niepokój, nie potrafiła połączyć zwykłego przytulenia z czymś przyjemnym. Za każdym razem czy to kobieta czy mężczyzna uściskiwali ją ona brała głęboki wdech nie mając pojęcia w jaki sposób ma zareagować, odepchnąć? Odwzajemnić przytulasa? To było dla niej dziwne takie nie zrozumiałe.

Przechodząc przez mostek postanowiła na moment tu zostać, wgramoliła się na barierkę i zwiesiła nogi w dół spoglądając na spokojnie płynącą rzekę. W głowie przez chwilę pojawił się szalony pomysł aby wskoczyć do wody, utopić się i pozwolić znaleźć swoje martwe ciało jakimś zwyczajnym ludziom. Niestety kiedy przypomiała sobie swoje osatnie wspomnienia z topieniem się, szybko odbiegła od tego pomysłu machając głową na boki. Tym razem raczej nikt by jej nie uratował i nawet gdyby zmieniła zdanie nie miałaby zbyt dużego wpływu na nie.

Tej nocy księżyc znikną za chmurami nie ujawniając nikomu swojej osoby, wraz z nim zniknęły gwiazdy nie mające komu prezentować swojego pięknego oblicza. Jednocześnie czuła się w tej chwili samotna lecz gdy uświadomiła sobie, że wraz z nią pozostał chłód wiosennych nocy, który otaczał jej ciało i zmuszał do częstszego brania oddechu szybko odgoniła od siebie tę myśl. Przecież nie była sama dosłownie i w przenośni.

On stał tuż za nią, wbijając wzrok w jej plecy.

-Czego odemnie chcesz?-spytała wkońcu pragnąc rozwiać głuchą ciszę pomiędzy nimi-gdybyś pragną mojej śmierci już dawno byś mnie zabił...więc?

-Jesteś mu potrzebna-wycharczał, chrapliwym głębokim tonem głosu. Przebiegł jej dreszcz po plecach.

-Jest diabłem, tacy ludzie jak ja na nic mu się nie zdadzą-prychnęła, wciąż nie odwróciła głowy w tył. Obawiała się, że gdy to zrobi może stać się coś złego.

-Mylisz się Hetmanie, to ty będziesz odgrywać główną rolę w jego grze.

-Hetman, co? Najsilniejszy pionek pośród wszystkich...A co jeśli stoje po drugiej stronie szachownicy? Nie tam gdzie on...

-To nie ty decydujesz o tym gdzie stoisz, on sam o tym zdecydował.

-Więc uważasz, że wszystko co robię, każdy mój najmnjejszy ruch jest już od dawna zaplanowany?...Czego mogłam się po nim spodziewać-prychnęła.

Tak jak mężczyzna stojący za kobietą, tak za jego plecami zaczęła tworzyć się smuga czarnego dymu powoli nadając kształt wysokiej podobnej do ludzkiej sylwetki istoty.

-To również zaplanował, co?-odwróciła się w tył z błyskiem w fioletowych oczach. Ciało prześladowcy wisiało kilka stóp nad ziemią trzymane za gardło przed tajemniczą postać-kiedy po mnie przyjdzie?-spytała zchodząc z barierki, stanęła naprzeciwko swojej ofiary spoglądając lekko w górę.

-Wkrótce-mówił z trudem wypuszczając słowa przez usta. Nie szarpał się, nie walczył doskonale wiedział, że to jego koniec. Kobieta stojąca przed nim była dokładnie taka jaką opisał ją Dostojevski. Widział jej wzrok, odbiające się w pięknych ametystowych tęczówkach szaleństwo. Niewinność w którą ubierała się na codzień była tylko najzwyklejszą zmyłką dla jej przeciwników.

-Zabij go-rozkazała drżącym z ekscytacji głosem. Bez problemu patrzyła jak gardło mężczyzny jest coraz to mocniej zaciskane, jak z trudem łapie ostatnie wdechy. Jeden trzask kości i krew agresywnie rozprysnęła się dookoła. Kilka kropel szkarłatnej cieczy rozbryzło się na twarzy i ubraniach samobójczyni. Nadając jej osobie jeszcze bardziej przerażającego wyglądu.

Szafirowooki demon wypuścił ze swych łap martwe zwłoki, które upadły na ziemię wytwarzając wokół siebie coraz większą plamę krwi. Istota powracając do stanu gazowego zawirowała w powietrzu powracając do ciała czarno włosej, jej oczy na moment zrobiły się zielone jednak zaraz powróciły do poprzedniego koloru.

-Naprawdę nie możesz mi dać spokoju, co Fyodor?-odwróciła się od zwłok i postanowiła wkońcu wrócić do domu. To drobne wydarzenie rozluźniło ją nieco, nareszcie postanowiła stanąć naprzeciw swojemu stalkerowi. Cały stres z ostatnich tygodni uleciał z niej na pewien czas. Dzięki temu nawet zdążyła zapomnieć o incydencie w domu szatyna.

Lata temu gdy różowooki demon staną na jej drodze, jej życie znacznie się odmieniło, wplątał ją w tak wiele problemów i zawiłych tajemnic. To on był jednym z czynników służących do odblokowania jej prawdziwej osobowości. Życie Yayoi Kusamy miało rozległą, dziwną historię w której sama od czasu do czasu się gubiła.

~~~~○~~~~

Gdy przekroczyła próg domu, zawiadomiła samobójce o swoim bez problemowym powrocie. Wzięła szybki prysznic i niczym kłoda runęła na miękki materac swojego łóżka. Po tym jednodniowym dniu wolnego jutro ostatecznie musiała wrócić do pracy. Nie miała innego wyjścia niż czekać na dalsze kroki swojego przeciwnika. I choć marzył jej się wspominiany przez Dazaia bal obawiała się, że Dostoyevski może zawadzać i utrudniać jej zabawę.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz