11.Cwany kruk

267 24 3
                                    

-Dazai, przypomnij mi po co mnie tu ciągniesz-westchnęła stojąc w windzie wraz z szatynem. Dźwig powoli unosił w górę metalowe pudło, wydając przy tym ciche dźwięki.

-Ponieważ yhym...boje się Kunikidy, więc! Będziesz moim ochroniarzem-wyszczerzył swe białe zębiska w stronę czarno włosej. Westchnęła tylko ze zrezygnowaniem spuszczając głowę.

-Z kim ja żyje-wyjęczała. Gdy mechaniczne drzwi wkońcu zaczęły się rozchylać skierowała zaciekawiony wzrok przed siebie.

Lecz nie dostrzegła tam nic interesującego z wyjątkiem drzwi prowadzących do wnętrza agnecji, wokoło roztaczał się ciemny krótki korytarz z przebiegającymi po suficie grubymi jak i cienkimi rurami. Brązowo włosy ukryty za jej plecami pchał fioletowooką w stronę miejsca pracy. Mając już klamkę na wyciągnięcie ręki chwyciła ją szybko i pociągnęła w dół wpuszczając ich dwójkę do wnętrza.

Całe biuro mieszczące się na tym piętrze było zakakująco małe, kilka zajętych biurek korytarz prowadzący do innych pomieszczeń. Dwa duże okna rzucające do wnętrza pokoju dużo światła.

Na samym końcu siedział jakiś chłopak w czapeczce, która kojarzyła jej się wyłącznie z Sherlokiem Holmesem, zajadał się słodyczami leżącycymi na biurku i z przymkniętymi oczyma przyglądał się pozostałym pracownikom. Znany już Yayoi Kunikida z zaangażowaniem zajmował się stertą papierów na swoim biurku. Był tu jeszcze rudowłosy chłopak pracujący przy komputerze i dwie dziewczyny pijące w spokoju kawę przy jego biurku. Na dźwięk otwieranych drzwi większość pracowników spojrzała na przybyszów.

-Dazai?

-Słucham cię Kusama-chan?-wyłonił się zza jej pleców.

-Napewno nie pomyliliśmy pokoi?-szepnęła do niego-choć w sumie skoro twój partner tu jest to chyba nie-dodała, zaprzeczając samej sobie.

-Dazai! Ile mam na ciebie czekać, bierz się do roboty-Doppo raczył podnieść swe cztery litery i zbliżyć się do owej dwójki-Eh...bardzo dziękuję, że przyprowadziłaś tego lenia do pracy bez twojej pomocy pewnie znowu by się guzdrał-podziękował kobiecie wyciągając w jej stronę dłoń.

-Jak obiecałam tak słowa dotrzymałam-uśmiechnęła się serdecznie.

W tym czasie zadzwonił telefon przy jednym z biurek, idealista zwróciwszy na to swoją uwagę natychmiast zareagował podchodząc bliżej urządzenia i odbierając słuchawkę.

-To ja już może będe szła-stwierdziła odrywając Osamu od swoich pleców-sprawuj się dobrze i choć raz spoważniej-poklepała go po czubku głowy i opuściła pomieszczenie dosyć szybko.

Zajęła miejsce w swoim aucie i gdy miała już zamiar go odpalić do środka wbiegła jakaś osoba zajmując miejsce tuż obok niej.

-Prosze możesz jeszcze coś dla mnje zrobić? Prosze, prosze-złożył dłonie w geście modlityw.

-Dazai nie zawioze cię do do...

-Do domu nie ale razem z Kunikidą musimy gdzieś pilnie dojechać a ty jesteś pod ręką i...

-Niech będzie-westchnęła czując iż szybko nie ucieknie spod rąk samobójcy.

-Jesteś najlepsza!

Na tylnim siedzeniu po chwili znalazł się Kunikida wraz ze swoim wiecznym notesem. Poprawił okulary i swoją poważną miną przeszywał siedzącą z przodu Yayoi. Zastanawiało go jakim cudem dziewczyna wciąż nie dała kosza jego partnerowi i właściwie jakim cudem jeszcze z nim wytrzymuje.

Gdy czarno włosa otrzymała adres natychmiast ruszyła przed siebie, była dobrym a wręcz znakomitym kierowcą co też potwierdzały jej zdolności wymijania z łatwością aut.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz