36.Ostatnia noc

343 25 35
                                    


Strasznie nie podoba mi się to zakończenie więc być może wkrótce zmienie je i pojawi się kilka rozdziałów więcej, ponieważ mam wrażenie, że jednak czegoś tu brakuje. Nie będe usuwać tego rozdziału więc uznajmy je jako alternatywne zakończenie książki dla osób którym takie zakończenie wystarcza.

-I jak wyglądam?-zakręciła się wokół własnej osi, prezentując czarną księżniczowatą sukinkę zdobioną świecącymi się kryształkami. Czarne włosy opadały falami na jej ramiona, zaś ciemny makijaż nadawał jej jeszcze bardziej mrocznego wyglądu.

-Idealnie Kusama-chan-uśmiechną się, poprawiając rękawy w swoim również czarnym garniturze-masz to czego potrzebujemy?-spytał i przejrzał się poraz ostatni w lustrze by następnie skierować wzrok na kobietę.

-Oczywiście-pomachała brunetowi buteleczką przed twarzą, wyminęła go i opuściła swój pokój schodząc po schodach do salonu-idziemy już? Nie chce się spóźnić-założyła na nogi wysokie czarne szpilki dzięki którym wysokością przewyższyła nawet czekoladowookiego.

-Ale będzie zabawa!-wzią kobietę pod ramie i wspólnie opuścili jej mieszkanie pozostawiając niezakluczone drzwi. W kominku tliły się ostatnie płomienie ognia pochłaniające zwęglone płótna. W mieszkaniu ostał się tylko jeden obraz, wiszący na ściane w jej pracowni...

~~~~●~~~~

Miejsce do którego dotarli miało bardzo specyficzny jak na Japonię budynek. Wzorowany na starych europejskich zamkach. Dwie wysokie wieże po obu strochach, ogromne okna z witrażami oraz potężne drzwi wejściowe do których należało się dostać po schodach usłanych krwistymi płatkami róż.

Na podjeździe stało wiele drogo wyglądających aut, kobiety kierujące się do wejścia jak i mężczyźni byli ubrani w eleganckie stroje. Każdy z przybyłych gości nosił na twarzy maskę ukrywającą połowę ich twarzy.

Kusama oraz Dazai również mieli takie na sobie. Maska czarno włosej była pyskiem wilka zaś maska bruneta pyskiem lisa. Uśmiechneli się do siebie patrząc głęboko w oczy i następnie udali się na obiecany bal, o którym Yayoi marzyła od zawsze.

~~~~●~~~~

Tańczyli wśród innycy par wirując na parkiecie. W tle muzycy wygrywali muzykę na instrumentach, roznoszące się nuty posłane wraz z wiatrem przelatywały przez puste korytarze oświetlane za pomocą starodawnych świec. Wszystkie elementy wystroju miały w sobie coś ze starodwanych dziejów na podstawie których zaprojektowany był owy bal.

Przetańczyli tak pół nocy doskonale się bawiąc, w ich żyłach pływały procenty wypitego alkoholu, mieszając im w głowach i sprawiając, że świat wydawał się być bardziej bestroski niż zwykle. To była dla nich magiczna chwila, ostatnia wspólna noc po której oboje mają w końcu spełnić swoje najskrytsze marzenia.

Po zakończonym utworze rozeszli się w przeciwne sobie strony wcielając w życie swój plan. Kusama krążąc po budynku wznosiła ogień po korytarzach, szła powoli nie śpiesząc się jakby nie odczuwała strachu przed tym, że zaraz może spłonąć żywcem. Podrzuciła ogień pod drzwi wyjściowe, które nie pilnowane przez nikogo stały osamotnione.

Osamu tymczasem doskonale bawił się w ogrodzie oblewając go benzyną którą jeszcze wczoraj tu podrzucił ukrywając w krzakach. Nikt nie zwracał na niego uwagi, niektórzy byli zbyt pijani by chociażby zarejestrować jego ruchy.

Gdy znów wspólnie się spotkali przystąpili do zablokowania gościom ucieczki, nie było to trudne, wystarczyło zdobycie kluczy i zamknięce ich wewnątrz. Rozlali benzynę na zewnątrz dookoła. I wrzucając w nie zapałki uśmiechali się szeroko, wręcz psychopatycznie. Byli coraz bliżej swoich marzeń...

~~~~●~~~~

-Więc to koniec? Nasza ostatnia noc?-stukneli się kieliszkami wypełnionymi winem.

-Tak Kusama-uśmiechną się do kobiety-nim to wszystko się skończy możesz coś dla mnie zrobić?

-Zależy co-upiła łyk alkoholu.

Przyjemny wietrzyk dostał się do wnętrza białej altany w której się znajdowali. Mieli stąd przyjemny widok na płonący zamek. Wyglądał tak pięknie gdy języki ognia trawiły jego wnętrze.

-Powiedz, że mnie kochasz i mnie pocałuj-wyszczerzył się.

-Th-prychnęła-nie sądziłam, że możesz tak bardzo namieszać mi w głowie Osamu-pogładziła jego policzek, uśmiechając się ciepło, pochyliła się do niego sprawiając, że ich nosy stykały się ze sobą-kocham cię-szepnęła mu w usta i pocałowała. Oddał pocałunek rozkoszyjąc się smakiem jej ust, dotykiem i ciepłem które mu okazała.

-Ja ciebię również-szepną.

Dopili alkohol i wyciągneli z torebki kobiety dwa zwyczajne pistolety. Wstali i mierząc do siebie prosto w serce uśmiechneli się najpiękniej jak potrafili, to było szczęście którego nigdy nie doznali.

W tym samym czasie rozległy się strzały. Wiatr zawiał mocniej zagłuszając upadające na ziemię ciała których dłonie splecione były ze sobą. Dookoła nich zawirowały płatki kolorowych kwiatów upadając tuż obok nich.

Żadne z nich już nigdy się nie dowie, że ostatnie słowa wypowiedziane z ich ust nigdy nie okazały się prawdą...

~~~~●~~~~

Usiadła wygodnie na fotelu zapalając papierosa, wzdrygnęła się gdy ciarki przebiegły po jej plecach. Brązowo włosy chłopak wpatrujący się w tonące w mroku miasto uśmiechną się szerzej, wytarł chusteczną brudne w farbie dłonie i odwrócił się w stronę fioletowookiej, która również spojrzała na niego.

-Jesteśmy krwawą różą-stwierdziła trzymając w dłoniach wspomniany kwiat okryty białymi bandażami...


Tak więc to koniec tej książki. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że dałam rade ją dokończyć i musze przyznać, że postać Kusamy w jakiej mniejszej części jest powiązana z moją osobowością. Dziękuje bardzo osobom które poświęcały swój czas na przeczytanie tej książki dzięki wam miałam motywacje na skończenie jej, w szczególności dziękuje Stoje_w_cieniu za te wszystkie miłe komentarze❤.

Pozostało mi tylko powiedzieć żegnajcie i do zobaczenia w kolejnych książkach.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz