8.Wypadek pijaka

364 24 20
                                    

Ciche i miarowe pochrapywanie czarno włosej uświadomiło Osamu, że jego towarzyszka najzupełniej w świecie zasnęła. Podniósł głowę z jej ud i zerkną na kobietę. Miała lekko uchylone usta z których wydobywało się chrapanie, powieki były mocno ściśnięte a same gałki oczne wydawały się delikatnie poruszać pod cienką skórą. Usiadł, zwieszając nogi w dół nad wodą. Słońce powoli wschodziło budząc do życia ptaki i inne dzienne stworzonka.

Wpatrywał się pusty ocean przed sobą do czasu gdy nie postanowił wrócić do domu. Problem stanowiła wyłącznie smacznie śpiąca Kusama, która nie byłaby zadowolona z pobudki, zostawić jej tu nie mógł, niesienie jej przez połowę miasta do jej mieszkania również nie wchodziło w grę. Dazai i być może mieszkał dosyć blisko jednak ciężko byłoby trzymać ją na rękach przez tyle minut. Wszystkie możliwe opcje wydawały się być trudne do wykonania. Potem przez jego głową przebiegła ta jedna ryzykowna myśl.

Wyciągną telefon i wybrał dobrze znany numer Kunikidy.

-Czego chcesz? Jeśli myślisz, że mam zamiar ratować cię bo twoje samobójstwo się nie powiodło to natychmiast się rozłącz mam to gdzieś-oschły, zaspany głos czterookiego rozległ się po drugiej stronie słuchawki.

-Nie tym razem Kunikida, potrzebuje twojej pomocy i nie jest ona powiązana z moim odejściem z tego świata-brzmiał bardzo poważnie, na tyle że blondyn zdołał mu uwierzyć-weź auto i przyjedź pod stary port, bo...-nie zdołał dokończyć swoich słów, ponieważ wraz z obudzoną Yayoi polecieli oboje do wody.

-Dazai? Halo..jesteś tam? Dazai!?-słyszał wyłącznie fale wody.

Wymachiwała rękoma próbując utrzymać się na powierzchni wody, w jej usta nieustannie wlewała się lodowata źle smakująca ciecz, wszystko wydawało się być rozmazane, zamykała podrażnione oczy i naprzemian je uchylała. Nigdy nie nauczyła się pływać co aktualnie skutkowało atakiem paniki przed utonięciem.

-Dazai! Pomóż....proszę...-coraz trudniej było utrzymać się jej na powierzchni wody. Brunet widząc ją w tym stanie natychmiast podpłyną do tonącej i pochwywcił ją przysuwając do siebie.

-Już spokojnie Kusama-chan, nic się nie dzieje zaraz zabiorę cię do brzegu-mówił spokojnie i na tyle głośno by dotrzeć do przestraszonej-musisz się uspokoić, jasne? Weź głęboki wdech...a teraz wydech-przesuną ją na swoje plecy by ta oplotła rękoma jego szyję-trzymaj się-płyną tak by jej nie przestraszyć.

Gdy oboje zdołali dotrzeć na niewielką plaże tuż przy starym porcie. Kusama natychmiast wyskoczyła z płytkiej już wody. Upadła na kolana i oparła się rękoma na podłożu. Jej ciało drżało nie tylko z zimna ale i ze strachu, to wszystko było tak gwałtowne, że jej mózg nie zdołał zarejestrować co się w tamtym momencie działo. Poprostu obudziła się, podniosła, zachwiała wpadła na plecy szatyna i przypadkiem zepchnęła do wody wpadając tam razem z nim.

Łzy zaczęły cieknąć jej po policzkach, oddychała szybko ale płytko. Rozbiegany wzrok zaczynał coraz bardziej się rozmazywać i kręcić wokoło. Nie mogła się uspokoić.

Młody detektyw widząc jej przerażenie powoli podszedł do niej i przykucną, dotkną jej mokrego drżącego ramienia. Musiał ją uspokoić innaczej może być jeszcze gorzej. Nie miał do końca pojęcia co robić, nigdy nie spotkał się z taką sytuacją.

-Kusama-chan...już jest dobrze...jestem przy tobie...nic ci nie grozi-szeptał cicho gładząc dłonią jej ramie. Drugą ręką uniósł jej opuszczony podbródek i delikatnie podniósł w górę-spójrz na mnie-poprosił.

-Dazai...czemu wszystko jst rozmazane?....nie moge oddychać...co się dzieje?-panikowała, zachowywała się jak by kompletnie straciła rozum-boje się...

-Proszę spójrz na mnie, dobrze? Zaraz wszystko będzie w porządku i...

W oczach jej pociemniało, straciła czucie w kończynach i bezwładnie poleciała do przodu niemal upadając na suche podłoże, jedynie dzięki szybkiej reakcji Dazaia nie skończyła oblepiona w piasku. Wyglądało na to, że Kusama straciła przytomność.

Położył jej głowę na swoich udach i zgarną przylepione do jej twarzy włosy. Krople wody skapywały z jego pochylonej twarzy rozpryskując się na skórze nieprzytomnej. Miał nadzieję że Doppo zjawi się tu szybko, bo oboje wkrótce skończą chorzy w swoich łóżkach, sądząc po tym jak chłodne są wiosenne poranki. Jego telefon zapewne leży teraz gdzieś na dnie oceanu a torebka artystki gdzieś na starym kontenerze.

Wzią kobietę na ręce w stylu panny młodej i powoli przemieszczał się w kierunku starego magazynu, gdzie jak miał nadzieję będzie jego partner z pracy. Piasek po którym zmuszony był iść znacznie utrudniał mu stawianie kroków mimo to dzielnie walczył ze zmęczeniem wydostając się na mokrą zrosioną świeżą trawę.

~~~~●~~~~

-Dazai! Możesz mi powiedzieć coś ty znowu zrobił! Coś ty kretynie jej zrobił!-darł się zirytowany mężczyzna, przytupując swoim czarnym butem-jeszcze mi powiesz, że chciałeś się z nią utopić, co!?

-Później, Kunikida-kun nie chcesz chyba bym się rozchorował i nie chodził do pracy-ośwaidczył Dazai i teatralnie kichną.

-Co wam się stało?-spytał już spokojniejszym głosem kierując się w stronę auta.

-Wpadliśmy do wody i Kusama-chan się przestraszyła-tłumaczył swoim dziecinnym głosem-zwieź nas do mnie, jest bliżej-stwierdził

-I ma oglądać twój burdel? Jak się obudzi to odrazu ucieknie a kto wie czy ty jej czegoś nie zrobisz-prychną siadając za kółko.

-O to się nie martw, Kunikida-kun. Poza tym nie słyszałeś, że poranne pływanie w lodowatej wodzie wzmacnia organizm?

-Naprawdę?

-Oczywiście, powinieneś to sobie zapisać to może któregoś dnia przyjdziemy pomorsowaćz-chwycił za swój notes z zamiarem zapisania tej drobnej informacji.

-Nie chwila...znowu mnie oszukujesz, Dazai!

-Nie tym razem mówię prawdę-wyszczerzył zębiska, pogładził leżącą na jego kolanach głowę fioletowookiej.

~~~~●~~~~

-Nie zapomnij zjawić się w pracy, na ósmą, pamiętaj na ósmą, Dazai-poroził mu palcem nim zamkną drzwi od samochodu i odjechał. Miał jeszcze dużo czasu do zjawienia się w pracy.

~~~~●~~~~

Otworzył drzwi do mieszkania kluczykiem schowanym pod wycieraczką. Dom nie był jakoś specjalnie duży, mała kuchnia mały salon, łazienka i jedna sypialnia. Nie potrzebował więcej. W mieszkaniu z powodu zasłoniętych firanek panowała ciemność i zaduch, zupełnie jakby nikt nigdy nie otwierał tu okien. Na podłodze leżało kilka butelek po alkoholu, papierków po jedzeniu i ubrań. Cały salon wyglądał dość nudno, nie było tu nic poza stolikiem i kanapą, zwykłe nieciekawe pomieszczenie.

Ściągną buty i delikatnie położył dziewczynę na sofę. Pognał do swojego pokoju po kołdrę, to nic, że po chwili przesiąknie wodą z ubrań czarno włosej. Zaraz po tym gdy nakrył ją ciepłą pierzyną sam musiał się ogarnąć. Zmienił ubrania w swoim pokoju a na włosy narzucil ręcznik który zdołał już wyschnąć po ostatnim wycieraniu włosów.

Wstąpił do kuchni gdzie nastawił wodę na gaz, oboje musieli się teraz porządnie rozgrzać by nie dopadła ich choroba. Postawił na blacie dwa kubki i w międzyczasie udał się raz jeszcze do salonu by zerknąć na brunetkę, przy okazji pozbawił ją mokrych butów i mocniej opatulił pierzyną.

Czy coś jeszcze dziś dodam zależy tylko od mojej upierdliwej weny która aktualnie zaczyna robić sobie wakacje😫😂

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz