32.Sens życia

210 16 3
                                    

Spojrzała w odbicie lustra wpatrując się w swoje odbicie. Poważny, pusty wzrok dokładnie ilustrował najmniejsze szczegóły jej ubioru. Smukłymi dłońmi wygładziła obcisłą, czarną sukienkę do połowy ud. Na ramiona narzuciła skórzaną, czarną kurtkę zasłaniając odkryty na plecach tatuaż kruka, który to w swoim dziobie trzymał kryształową koronę, jedynym elementem wyróżniającym się spośród czerni i szarości były czerwone plamy pokrywające dziub i symbol władzy.

Wysokie szpilki roznosiły dźwięk po pustej, spowitej ciemnością, klatce schodowej. Szła powolnym, nieśpiesznym krokiem przed siebie, skupienie na jej twarzy nadawało jej groźnego, nieprzewidywalnego wyglądu. Była jak w transie przemierzając mroczne ulice, ignorując obiających się o nią przechodniów. Jej umysł był teraz poza realnym światem, dryfował w innym wymiarze pełnym niespełnionych marzeń, udręki i cierpienia a pośród tego był on, zachłanny, demon chwytający w swoje szponiaste dłonie unoszące się wokoło białe światełka. Rozrywał je na kawałki i połykał delektując się ich niesamowitym smakiem z potwornym uśmiechem. Nie widziała jego twarzy a sylwetka pokryta była wyłącznie czernią ukrywającą wnętrze. Gdy w szafirowych oczach zabłysnęło porządanie, dobrze wiedziała, że on znów pragnie ją pochłonąć, Lęk który wielokrotnie odbierał jej siły do dalszej walki wciąż pragną więcej dopuszczając się do coraz większych zbrodni odbierał szczęście nawet z najmniejszych rzeczy. Z czasem ulubiona piosenka stała się czymś zwyczajnym, normalnym przestawała odczuwać dreszcze na plecach z każdym ulubionym kawałkiem. Nikt by się nie domyślił, że podczas pierwszego spotkania z urokliwym czekoladowookim szaleńcem Kusama była na skraju wytrzymania, walczyła z samą sobą, ze swoim alter ego, które usilnie próbowało doprowadzić ją do szaleństwa, stanu w którym racjonalne myślenie duszone było ochydnymi łapskami potwora. Tamtego dnia gdy oczy Osamu i Yayoi skrzyżowały się ze sobą poraz pierwszy poczuła jak wszystko z niej ulatuje, demony chowają się w głębienie jej mózgu, ukrywając swoje istnienie pod postacią dobrych wspomnień...

Stanęła naprzeciwko kawiarni zdobionej zwisającymi z sufitu palącymi się żarówkami, wciągnęła do płuc ogromne pokłady tlenu by następnie wypuścić przez nozdrza szkodliwy dwutlenek węgla. Palce zetknęły się z zimną klamką i gdy miały zacisnąć się wokół niej, zacięła się na ułamek sekundy.

Czy dobrze robię? Czy to ma jakiś sens? Znów daje się w to wplątać, chwytam przynętę bez większego przemyślenia tego co się stanie potem.

-Chodźmy w bardziej ustronne miejsce-nim zdołała choćby na niego spojrzeć odwrócił się w tył idąc w tylko sobie znanym kierunku.

Spojrzała na niego przez ramie otwierając szerzej oczy, teraz już nie ucieknie z jego sideł. Odczuła znajome deja vu, przypominając sobie jedno z ich spotkań, było niezwkle podobne do tego które odgrywało się w tej chwili, od niego również zależało wiele wydarzeń które potoczą się w niedalekiej przyszłości.

Przełamała się i zrobiła pierwszy krok w jego stronę, następny i kolejny, przyśpieszyła nieco swoje tępo dorównując idącemu obok czarno włosemu.

-Zrobimy tak...ty zdradzisz mi kim on jest a ja...a ja wpuszcze cię do środka-przełknęła te słowa z trudnością, nie chciała doprowadzić celów Dostoyevskiego do realizacji i choć jego plany w jakimś stopniu nie przyczyniały się do zawładnięcia całym światem i zagłady ludzkości a wyłącznie do stworzenia świata w którym każdy byłby sobie równym, to jednak nie chciała rozstawać się ze swoim darem, który swoją drogą był dla niej wszystkim, dawał szczęście, pozwalał uciec od rzeczywistości i oczywiście przyczyniał się do zarabiania naprawdę sporych pieniędzy.

Wewnątrz siebie jednak czuła, że nigdy nie zazna spokoju dopóki nie doprowadzi mordercy przed sąd ostateczny w którym to ona miała wydać na niego wyrok. Początkowo miała zamiar go zabić z zimną krwią, wbić nóż w serce lecz z czasem to zaczynało jej nie wystarczać, pragnęła by cierpiał, błagał o litość, prosił o uwolnienie z zadanego bólu, chciała aby sam zaczą domagać się śmierci której nie otrzyma do czasu kiedy jej mordercze zapędy nie znikną.

-Nic się nie zmieniłaś Yayoi, wciąż myślisz, że możesz wydawać mi rozkazy, choć jedyną marionetką jesteś tu ty-przysuną się bliżej ametystowookiej sprawiając że ich ramiona stykały się ze sobą, chłód jaki wytworzył się pomiędzy ich sylwetkami, rozgaszczał się w ich kamiennych sercach obladzając je cholernie zimnym lodem.

-Ty tak samo, wciąż jesteś taki sam-prychnęła, uśmiechając się pod nosem. Pomimo zatarć które wytworzyły się pomiędzy nimi w przeszłości, Kusama nadal gdzieś w głębi siebie lubiła różowookiego demona, może było to spowodowane tym, że jako jedyny w przeszłości ofiarował jej skrawek siebie, dając wsparcie i nadzieje na lepsze życie. Piękny dźwięk uwalniany przez skrzypce należał tylko do niego, tylko on był w stanie wydobyć z tego instrumentu tak cudowne nuty i choć poszukiwała ich wszędzie nadal każdej z nich czegoś brakowało choć bardziej chodziło tu o kogoś.

Chciała spojrzeć na niego, przypomnieć sobie jego twarz gdy był jeszcze młodym chłopakiem o dziecięcych rysach i dziecinnym spojrzeniu ukrytym za przebiegłością.  Powoli przekręcała głowę w jego stronę lecz nim zdołała to zrobić poczuła ukłucie w szyji.

Świat przed oczami zawirował i poczuła się jak na karuzeli, z tym faktem, że karuzela była niezwykle szybka a ona zamiast odczuwać ekscytacje zrobiła się senna i zmęczona.

-Porozmawiamy na miejscu Yayoi-tylko tyle zdołała usłyszeć nim boleśnie uderzyła ciałem o chodnik tracąc przytomność.

~~~~●~~~~

-I jak ci idzie Kusama-chan? Znalazłaś coś?-spytał przerywając przyjemną ciszę.

-Nie-mruknęła kręcąc głową, wyciągnęła z wody mokrą rękę i przeczesała dłonią kosmyki włosów łaskoczące ją po nosie. Machnęła mocno ręką pozbywając się ciężkiej wody wsiąkniętej w długi rękaw bluzy-a ty?

-Ja też nie-westchną.

-Dazai?...Czy to źle, że żyje tylko dla zemsty?

-Nie, myśle, że to nie jest nic złego, każdy ma jakiś cel dla którego żyje, jeśli zemsta jest twoim celem powinnaś dążyć do zrealizowania jej.

-Nawet za cenę czyjegoś życia?

-Nawet za cenę czyjegoś życia, to twój cel jeśli tak bardzo ci na tym zależy zrób to nim kompletnie stracisz sens czegokolwiek.

-Tak jak ty?

-Tak, tak jak ja-ponownie powtórzył i uśmiechną się pod nosem.

-Głupie to-prychnęła-obieranie sobie jakiejś drogi po której będziemy iść, wszyscy i tak umrzemy więc nie mam pojęcia po jaką cholere męczymy się przez całe życie dla tego jednego durnego marzenia.

-Ta, życie jest do dupy. To skoro aż tak ci się nie podoba co powiesz na podwójne samobójstwo już teraz?-uśmiechną się radośnie i uderzył artystkę barkiem w ramie.

-Głupi jesteś-zaśmiała się i oddała zaczepkę by ostatecznie położyć swoją głowę na jego ramieniu-nie umrę dopóki nie wypełnie swojej obietnicy-ziewnęła i przymknęła oczy.

-Gdybyś wiedziała jak blisko jej jesteś-wymamrotał niezrozumiale.

-Powtórz bo gówno zrozumiałam.

-Nic nie mówiłem Kusama-chan-zerkną na twarz kobiety.

-E to może mi się coś przywidziało-mruknęła-za dużo pijesz Kusama oj za dużo-dodała.

Szatyn dopiero teraz zauważył rumieńce zdobiące jej porcelanową twarz i stojące na pralce butelki po whisky. Jak on mógł tego nie zobaczyć?

W końcu coś napisałam po jakże bardzooo długiej przerwie, od teraz postaram się rozdziały wrzucać częściej. A tak właściwie jak tam rozpoczęcie wakacji? Moje rozpoczeły się hucznie😂
Tak swoją drogą zastanawiam się czy nie zaprzestać publikacji kolejnych rozdziałów bo z tego co widze to nikt nawet tego nie czyta.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz