26. Szkarłatna róża

256 19 2
                                    

Siedzieli w ciszy mierząc się wzrokiem. Dazai był cierpliwy, nie naciskał na nią wiedząc, że rozmowa może być dosyć trudna i pełna nieprzyjemnych wspomnień z przeszłości. Uśmiechną się pokrzepiająco by uświadomić kobiecie, że nie ma złych zamiarów wobec niej. Widział tą niepewność i zagubienie w jej ametystowych oczach.

-Ja....ugh, nie chce ci o tym mówić-stwierdziła bijąc się z myślami-są pewne rzeczy, które powinniśmy zostawić wyłącznie dla siebie-mruknęła, od kiedy się obudziła ze stresu wbijała paznokcie w poszkodowaną dłoń, ból pozwalał jej ulotnić negatywne emocje buzujące w organiźmie. Może była masochistką? A może nie. Ale lubiła to uczucie, być może powodem była ucieczka przed niechcianymi myślami a przywołany ból sprawiał by skupiła się wyłącznie na nim.

-Musiał być kimś ważnym w twoim życiu, prawda?-zignorował poprzednią wypowiedź wciąż brnąc przed siebie, od tego zależało życie wielu mieszkańców miasta jak i nie ziemi. Ich przeciwnik nie był jakimś tam zwykłym mordercą, był geniuszem zbrodni.

-Dazai, proszę nie zaczynaj-burknęła pod nosem.

-Nikt cię wiecznie pilnować nie będzie Kusama, a ty jedyna go znasz więc...

-Dazai! Ty też mi wielu rzeczy nie mówisz, szczerze to praktycznie nic o tobie nie wiem dopóki sama nie zacznę się orientować o co chodzi, więc prosze uszanuj to, że nie chce ci czegoś powiedzieć-warknęła. Nienawidziła gdy ktoś na nią naciskał, wydawał rozkazy i tym samym związywał jej skrzydła metalowym łańcuchem. Pragnęła być wolna, niezależna-Dostoyevski nie zrobi nic bez mojej zgody, więc nawet gdyby mnie złapał prędzej umre niż mu pomogę-prychnęła z zniesmaczeniem.

-Dlaczego nie chcesz sobie pomóc?

-Bo nie, zostaw mnie samą powiedz szefowi, że się źle poczułam czy coś-dodała, schowała się pod kołdrą i skuliła odwracając plecami do szatyna. Westchną nie chcąc już męczyć jej swoją obecnością, takie działania mogłyby tylko zniszczyć stworzoną przez nich więź, a przecież nie chciał tego. Kusama w jakiś sposób stała się dla niego dużym oparciem, zastąpiła mu Odę sprawiając, że ma przy sobie kogoś kto go rozumie.

Słyszała jak drzwi wyjściowe zamykają się za brunetem, znów została sama wśród przygnębiającej ciszy i demonów, kryjących się po kątach, straszliwie unikających światła słonecznego. Nie chciała wspominać tamtych dawnych lat, była jeszcze głupim bachorem na którego w ułamku sekundy zawaliła się cała odpowiedzialność. A potem pojawił się on demon z którym nieświadomie podpisała pakt o swoją duszę, wszystko co robiła było częścią jego planu którego do tej pory poznała ledwie drobną część. Jej przeszłość była brudna, a książka o jej życiu spisywana przez los jest pełna ludzkiej krwi. On choć właściwie to oni pragną jej z dwóch powodów i nie przestaną jej poszukiwać dopóki śmierć nie zapuka do jej drzwi.

~~~~●~~~~

Obudziła się z przerażeniem ciężko łapiąc oddech, znów okropny sen, ten sam co zawsze. Historia jak zwykle zaczynała się tak samo lecz kończyła kompletnie innaczej, to było jak pętla w której utknęła a na koniec przeskakiwała do kolejnej rzeczywistości.

Starła łzy ściekające po policzkach, nawet teraz gdy próbowała żyć normalnie przeszłość przypominała o sobie za wszelką cenę próbując się jej pozbyć. Spodziewała się tego w końcu w obrazie skradzionym przez Rosjanina znajdowało się coś czego pożądało tak wielu ludzi, kartki tej przeklętej księgi którą poszukiwała kiedyś wraz z nim. Gdy tylko dowiedziała się jakie zamiary ma Dostoyevski wobec ludzkości zabrała je ukrywając w obrazie. A następnie uciekła. Przynależność do ,,Rozkładu Aniołów" była jednym z najgorszych a zarazem najlepszych wyborów jakie mogła dokonać.

Usiadła na krześle w swojej pracowni, upiła łyk pół słodkiego wina i zamyśliła się na moment wpatrując w puste, czyste płótno. Chwyciła za mały scyzork leżący na stoliku obok, obkręcała go kilka razy bawiąc się nim i przyglądając jak odbija się od niego światło księżyca.

A potem, potem uśmiechnęła się pod nosem, podciągnęła rękaw koszuli aż do zgięcia łokcia i przyglądała się swoim bliznom na nadgarstku. Nie było ich dużo, zaledwie kilka, w dodatku starych, a mimo to nadal podświadomie poczuła ból gdy je dotknęła. Mocniej ścisnęła końcówkę scyzoryka i niespodziewanie wbiła go w ręke. Zagryzła dolną wargę powstrzymując się przed krzykiem, podstawiła rękę nad czystą paletą i w spokoju oczekiwała aż ta będzie pełna szkarłatnej, szlachetnej krwi. W spokoju upijała alkohol bujając głową w lewo i prawo nuciła jedną z ulubionych piosenek.

Gdy paleta jak i stołeczek na którym leżała były już pełne krwi. Zakryła przedramie rękawem. W dłoń chwyciła pędzel i zamoczyła w płynie. Powoli sunęła pędzelkiem po płótnie tworząc kreski z których jeszcze niczego nie dało się doczytać.

Użyła niewielką ilość ciemno zielonej farby do stworzenia liści i łodygi, dodała trochę brązu do narysowania ostrych kolców. Różę oplotła białymi bandażami. Z dumą przyjrzała się swojemu dziełu, odstawiła pędzelek i wyciągnęła pokaleczoną rękę w stronę płótna. Dłoń w obrazie chwyciła stworzony kwiat powoli wciągając go do rzeczywistości.

Płatki róż poruszyły się niesfornie, kilka kropel krwi osiadłych na kwiecie spadło na ziemię. Przysunęła nos bliżej rośliny wdychając jej metaliczny zapach połączony z zapachem świeżej farby. Obkręciła różę dookoła i odłożyła do wazonu stojącego na parapecie. Szerokie bandaże oplotły się wokół jej nadgarstka nie chcąc rozstawać się ze swoim stwórcą.

-Kim jesteś Dazai-szepnęła gładząc opuszkami palców opatrunek. Zerknęła przez okno podziwiając wschód słońca wynurzający się zza budynków i oceanu. Wszystko budziło się do życia witając nowy dzień. Zwlekła się ze stołka i udała do łazienki, musiała się trochę ogarnąć przed pracą. Dodatkowo musiała wytrzeć zaschniętą w krwi podłogę.

~~~~●~~~~

-Dzień dobry!-rzuciła wchodząc do biura. Jak zwykle zastała tam wyłącznie zapracowanego blondyna, który poprawiwszy okulary kiwną do kobiety głową.

-Musisz nadrobić wczorajszy dzień-mrukną powracając do ekranu komputera. Coś tam klikał, co wykreślał z kartek obok.

-Już się biore do pracy-odparła i przeszła na swoje stanowisko. Pokrzywdzona ręka ciągle dawała się we znaki przy najmniejszych ruchach,  dłoń była nieco sina zaś rana stworzona na wewnętrznej stronie przedramienia piekła okropnie. Wyjątkowo ukryła dłoń pod rękawiczką.

Z czasem w pracy pojawiało się coraz więcej osób, było głośniej i przyjemniej pracować w takiej atmosferze czuła się zdecydowanie lepiej niż tam gdzie jedynym zagłuszaczem ciszy jest irytujące tykanie zegara.

~~~~●~~~~

Podczas przerwy razem z kilkoma osobami siedziała na dole w kawiarni popijając sok jabłkowy. Każdy dyskutował na jakiś błachy temat podczas gdy znużona Kusama obserwowała ludzi na ulicy. Nie widziała tam nic ciekawego, kobiety, dzieci, mężczyźni, Dazai z jakąś dziewczyną, ptaki, samochody....

Dazai z jakąś dziewczyną!? Już po chwili wyśledziła bruneta wzrokiem i niczym wygłodniały wilk obserwowała jak wraz z niską kobietą o długich ciemnych włosach przechodzą przez ulicę kierując się do wnętrza kawiarni. Gdy weszli do środka a na twarz nieznajomej zauważyła szeroki uśmiech kierowany w stronę również uśmiechniętego bruneta, poczuła nieprzyjemne uczucie zazdrości, a nienawiść do jego towarzyszki rozpłyneła się po jej ciele. Odrazu widziała w niej kogoś kogo raczej nie polubi.

-Poznajcie Sasaki Nobuko-oderwała wzrok od ulicy za szybą i spojrzała na mówiącego Dazaia.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz