34.Grzesznicy

182 20 4
                                    

-Kusama? Wszystko z tobą w porządku?-spytał podążając za kobietą. Jej biała piękna suknia wyróżniała się na tle ciemnego, szarego miasta zniszczonego przez zamieszkiwane tu potwory.

-Tak, dlaczego pytasz?-nie odwróciła się poprostu szła przed siebie, obawiała się gdy spojrzy mu w oczy to straci nad sobą resztkę kontroli a śmierć w tym miejscu nawet dla niego była by zbyt okrutnym czynem-eh...głupie pytanie-pokręciła głową-musimy powstrzymać Dostoyevskiego nim zdobędzie kartki tej zasranej książki-mruknęła podciągając sukienkę do góry-cholerna szmata-warkneła zirytowana.

-Co one tu robią?

-Długa historia-mruknęła wciąż starając się wyrzucić bruneta z głowy.

-Mamy czas więc chętnie posłucham, w końcu chyba najwyższa pora byś opowiedziała mi co cię łączy z Dostoyevskim.

Nie odpowiedziała a przyśpieszyła kroku wymijając wszystkie przeszkody na swojej drodze, w pewnej chwili zza jednego ze zniszczonych budynków wybiegł jakiś wychudzony mężczyzna, skóra i kości niemal stały się jednością, mięśni praktycznie nie było. Żółta cera, wyłupiaste oczy i siwe niezadbane włosy na głowie. Biedak ostatnimi siłami biegną w ich stronę by paść na kolana przed samobójczynią.

-Pani najwspanialsza, aniele, błagam, proszę cię Pani zabierz mnie z tego piekła, okaż litość takiemu jak ja a będę ci wierny aż po gr...-nie dokończył swojej błagalnej przemowy gdyż runą na ziemię z podciętym gardłem.

-Pieprzeni grzesznicy-wysapała dzierżąc w dłoniach scyzork który wzieła ze sobą. Ruszyła dalej mocno ściskając swoją broń.

To nie była ona...
To nie jest ta sama wesoła dziewczyna...
To nie jest Kusama...

Patrzył prosto na jej plecy wywiercając w nich dziurę, nie mógł uwierzyć w to co widział przed sobą jak i obok siebie. Ludzie ci wszyscy biedacy błagający o litość byli najprawdziwszymi ludźmi, to nie są postacie stworzone przez Kusame, oni by nie krwawili, nie płakali, oni by nie umarli a rozpłyneli się zamieniając w mokrą plamę farby. Spoglądał na martwe ciało i podniósł swój wzrok na Yayoi. Rzucił się do biegu chwytając za jej ramię.

-Co się z tobą dzieje!?-chciał obrócić ją do siebie lecz to ona pierwsza wykonała ruch. Zakrwiony nóż przyległ do jego gardła, jeden gwałtowny ruch a może skończyć tak samo jak poprzednik.

W ametystowych oczach biegały plamki szmaragdowej zieleni okrążając wokoło czarne jak noc źrenice, złość a raczej wściekłość była wypisana na jej twarzy, nienawiść którą kierowała do niego. Ona wie!

-A może to ty mi powiesz co się z tobą dzieje! Może mi powiesz dlaczego zabiłeś moich rodziców! Może wreszcie opowiesz mi o swoich niesamowitych przygodach w mafii!-stał wpatrując się w nią pustym wzrokiem podczas gdy czarno włosa coraz mocniej przyciskała narzędzie zbrodni do skóry-zniszczyłeś mi życie! Zrobiłeś ze mnie potwora!-z każdym jej krzykiem zwracała uwagę ludzi, którzy zaczeli podążać w ich kierunku.

-Kusama!-chwycił jej nadgarstek-posłuchaj!

-Nie to ty mnie posłuchaj-wyrwała swoją dłoń z jego uścisku cofając się do tyłu o kilka kroków-pozbędziemy się Dostoyevskiego, wrócimy do rzeczywistości i wtedy cię zabije a ty zabijesz mnie, rozumiesz? Idziemy, nawet nie próbuj tu umierać-sarknęła.

-W takim razie skoro znasz moją przeszłość opowiedz mi o swojej-jego zachowanie wydawało się tak normalne jakby rozmowa, którą odbyli przed chwilą wcale się nie wydarzyła.

-Eh...Poznałam Fiodora kilka miesięcy po śmierci rodziców, zwiałam z sierocińca i radziłam sobie sama, potem spotkałam go gdy jakiś typek próbował mnie porwać, zabił go i zają się mną. W zamian za pomoc obiecałam mu odnaleźć zaginione strony tej przeklętej książki dzięki której to co napiszesz może stać się rzeczywistością. Dołączyliśmy do Rozpadu Aniołów gdzie głównie spędziłam ponad cztery lata, w wieku siedemnastu lat uciekłam zabierając ze sobą odnalezione kartki, od tamtego czasu aż do teraz pozostawałam w ukryciu przed tym przeklętym demonem. Spodziewałam się, że prędzej czy później mnie odnajdzie i dopadnie a mimo to nie przygotowałam się na to-wetchnęła kręcąc głową.

Zadziwiał go spokój w jej głosie, był chłodny i ostry niczym mróz w zimie, z taką łatwością przyszło jej ukrycie wybuchowych emocji.

-Dlaczego ich zabiłeś?-spytała przeskakując przewróconą lampę uliczną.

-Taki dostałem rozkaz od szefa-włożył dłonie do kieszeni dorównując kobiecie kroku który wcześniej był nieco wolniejszy-zdradzili mafię i otrzymali za to karę, gdybyś wtedy była w domu wraz z nimi prawdopodobnie...

-Zostałabym zabita.

-Nie, zostałabyś zmuszona do dołączenia do mafii.

-Już nie wiem co byłoby gorsze mafia czy Dostoyevski-pokręciła głową.

-Dlaczego tu są ci wszyscy ludzie?

-Są grzesznikami, zasługują na karę to miejsce jest piekłem którego nie otrzymają po śmierci. Dzięki mnie ich dusze trafią do nieba ponieważ to tu wyciepieli wystarczająco dużo.

Dobra postanowiłam jeszcze dopisać trochę, mam nadzieję, że się podobało😁

Nie mam co robić ze swoim życiem więc przy okazji narysowałam Kusame(dłonie wyglądają okropnie, może kiedyś się naucze hehe)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mam co robić ze swoim życiem więc przy okazji narysowałam Kusame(dłonie wyglądają okropnie, może kiedyś się naucze hehe)

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz