9.Zagrajmy w grę

338 25 14
                                    

Powolnie otworzyła oczy i o dziwno pierwszą rzeczą którą zobaczyła nie był sufit a intensywnie brązowe oczy których to właściciel szeroko się uśmiechał.

-Dazai?

-Tak Kusama-chan?

-Co się stało?-mruknęła wyślizgując się spod wzroku bruneta. Usiadła opierając plecy o oparcie starej, szarawej sofy.

-Cóż....próbowałaś nas zabić jeszcze przed spełnieniem mojego wyzwania-spoglądając na niego wydawało jej się iż jego blade policzki zrobiły się jakby bardziej zaróżowione.

-Em...ile właściwie spałam?-spytała przenosząc wzrok na pomieszczenie w którym oboje się znajdowali. Ciemne, puste i pozbawione radości.

-Dochodzi dwudziesta-stwierdził po chwili zerkając na powieszony zegar-mam nadzieję, że chociaż się wyspałaś.

-Yhym, mogłeś mnie obudzić to wróciłabym do siebie-rozciągnęła się, wydając przy tym niezidentyfikowane pomruki.

-Ah, nie było takiej potrzeby i tak byłem w pracy i niedawno wróciłem, niestety Kunikida nie dawał mi spokoju-stwierdził niezadowolony wywołując na twarzy czarno włosej uśmiech.

-Powinnam zbierać się już do domu, mam do wykonania jeszcze kilka obrazów-podniosła się do pozycji stojącej-Dziękuje za opiekę nad moją osobą.

-Napewno nie chcesz zostać? Jest już dosyć ciemno.

-Może innym razem. Gdzie moje buty?-rozejrzała się dookoła siebie w poszukiwaniu wspomnianych przedmiotów. Gdy napotkała je wzrokiem natychmiast ruszyła w ich stronę.

-W takim razie odprowadzą cię Kusama-chan-oświadczył zachęcająco.

-Nie trzeba poradzę sobie-zaprzeczyła szybko-z resztą chcę pobyć troche sama-dodała, chwyciła klamkę i przeleciała wzrokiem przygnębiające pomieszczenie-do później Dazai-san-uśmiechnęła się, wpuszczając do mieszkania chłodne powietrze.

-W takim razie do jutra, uważaj na siebie.

~~~~●~~~~

Opuszczając miejsce zamieszkania bruneta dokładnie przyjżała się każdemu mijanemu zakątkowi. Wychodząc poza niewielki podwórek budynku rozejrzała się po ulicach, gdzie niegdzie przemieszczali się ludzie wracający z pracy. Kojarzyła to miejsce więc bez problemu była w stanie powrócić do swojego mieszkania.

~~~~●~~~~

Szła powolnym nieśpiesznym krokiem, relaksując się chłodnym wiosennym wieczorem. Ubrania które miała na sobie zdołały już wyschnąć. Tak samo jak jej umysł zdołał powrócić do dawnej pracy. Wkońcu mogła zostać sama ze sobą, ze swoimi myślami. I choć wydawała się być na zewnątrz obojętna na wszystko wewnątrz siebie była nieźle wkurzona na swoją osobę. Zaciskała ukryte w kieszeni kurtki pięści, przygryzała wnętrze policzka i wpatrywała się uporczywie w swoje buty. Dlaczego powiedziałam mu o swoich rodzicach? Cholera czemu ja tak dużo gadam? Te pytania krążyły po jej głowie, nienawidziła tego, że tak dużo mówi o sobie jednak nie mogła się powstrzymać ciekawiły ją reakcje ludzi na ten temat. Niestety nawet będąc tak otwartą i wygadaną osobą nigdy przy swoich bliskich nie poruszyła tematów tego jak czuje się naprawdę, wątpiłaby ktokolwiek był w stanie zrozumieć jej myślenie, uczucia skrywane na dnie duszy. Tak bardzo mroczne, puste i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka.

-Przepraszam-mruknęła gdy przez przypadek uderzyła swoim ramieniem w czyjś bark.

-Oh nic nie szkodzi-odpowiedział jej tajemniczy jak i dobrze znajomy głos. Automatycznie jej głowa podniosła się do góry niestety jedyne co zastała to tył czarnego płaszcza z białym futerkiem i białą charakterystyczną uszatkę. Postać zupełnie nie przejęta wcześniejszą sytuacją szła przed siebie pewnym, dziarskim krokiem. Nawet nie obejrzała się w tył by nawiązać kontakt z wypalającą w jego plecach dziurę Yayoi.

Bloody Rose//Dazai Osamu x Oc(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz