– poszukiwanie czarnej kupy futra –
– Yumi. – Zwróciła się do mnie pielęgniarka. - Czy jest ktoś z twojej klasy, kogo można by wtajemniczyć w twoje problemy? Najlepiej kilka osób.
– są takie osoby. Co do ostatniej nie jestem pewna, ale mam przeczucie.
– kim są te osoby?
– Deku, znaczy się Izuku. On, jako jedyny dowiedział się o sama pani wie, czym.
– bardzo inteligentny chłopak. Choć ma predyspozycje na łamagę. - Zażartowała pielęgniarka. - Na pewno gdyby się coś działo pomoże ci. Ma dobre serce. To idealna osoba do takiego zadania.
– druga jest Uraraka.
– nie znam jej za dobrze, ale też wydaje się dobrą dziewczyną. Pewnie się przyjaźnicie.
– zgadza się. Co do trzeciej osoby mam wątpliwości, ale wydaje mi się, że będzie to dobry wybór. Todoroki Shoto. Na pewno go pani kojarzy.
– tak, pamiętam go. Nie znamy się osobiście, ale dużo się o nim słyszy. Skoro to intuicja ci podpowiedziała wybór jego, to dobrze. Wydaje się być bardzo stonowany, ale i miły. Poproszę Aizawę, żeby z nimi porozmawiał. Dobrze?
– dobrze. Mogę już iść?
– jeżeli jesteś pewna, że to dobra decyzja to możesz.
Wyszłam z gabinetu pielęgniarki, po czym ponownie skierowałam się do dormitorium gdzie zaczęłam szykować swój pokój na przyjęcie kota. Kot ma na imię Kot. Tak wiem, bardzo kreatywne. Kiedy skończyłam sprzątać pokój usłyszałam jak na dole miałczy mój towarzysz. Niedługo później do mojego pokoju wmaszerowała jak do siebie ta ciemna kupa futra. Tuż za nim szła moja mama z jego rzeczami i karmą. Porozstawiałyśmy jego rzeczy, po czym mama opuściła mnie gdyż musiała wracać do pracy.
Następnego dnia w ramach praktyk walczyłam z uczniami klasy trzeciej. Wspomnę, że była to najlepsza dwójka uczniów w szkole. Nejire i Tamaki. Mają niesamowite zdolności i sprawili mi niemały problem. Nie udało mi się z nimi wygrać. A walczyliśmy chyba pięć godzin. Jako odreagowanie po nieudanej walce postanowiłam posłuchać audiobooka. Wzięłam którąś z płyt z półki i włożyłam ją do odtwarzacza. Słuchając po raz chyba setny Sherlocka Holmesa położyłam się na łóżku i zaczęłam głaskać kota. Taka atmosfera doprowadziła do tego, że usnęłam.
Po obudzeniu się sprawdziłam zegarek. Świetnie. Po dwudziestej. Wstałam i rozejrzałam się za kotem. I wiecie, co? Nie było go. Cham wyszedł pewnie przez uchylone drzwi. No, więc wyszłam z pokoju na poszukiwania tej ciemnej masy. Przeszłam chyba całe dormitorium ze trzy razy, ale i tak go nie znalazłam. Za to znalazłam uchylone okno. Świetnie. I teraz mam go szukać? Jak na dworze zaraz będzie ciemno? Menda jedna. No, więc ubrałam się, wzięłam torebkę i poszłam szukać tej ciemnej kupy futra i miłości. Zaczęłam od przejścia całego terenu dormitoriów. Nic nie znalazłam. Następnie zajęłam się obrzeżami lasu. Nadal nic.
– gdzie on polazł? – Mruknęłam sama do siebie zaglądając pod kolejny krzak. – Nie mógł tak daleko pójść.
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Na pewno nie był to kot. Nasłuchując ruszyłam powoli przed siebie, ale dźwięk nie ustawał. Coś, lub ktoś mnie śledził. Zaczęłam trochę panikować, ale gdy dotarło do mnie, że przecież jestem na bohaterstwie, ogarnęłam się trochę, aby móc zachować możliwość racjonalnego myślenia. Dobra, co mówił All Might? Zrób rozeznanie? Chyba tak. No to wyciągnęłam telefon i pod pretekstem sprawdzenia wyglądu zaczęłam szukać owego ktosia, który za mną szedł. I wiecie, co zobaczyłam? Że idzie za mną dziwny gość. Kojarzyłam go. Z telewizji.
– czemu ja mam takiego pecha? – Pomyślałam i schowałam telefon.
No to może was oświecę, kto mnie śledzi. Jest to członek Ligi Złoczyńców. Jak wam powiem, że ma ciemne włosy, jest wysoki i ma masę blizn oraz lekko przerażający uśmiech, to zrozumiecie, kto? Każdy, kto pomyślał "to przecież Dabi", ma rację. Tak, wiem jak gość się nazywa. No, więc z tą koszmarną świadomością zaczęłam myśleć nad ciągiem dalszym. Nie pomagał również fakt, że niedługo później przede mną zaczęła iść jakaś para. Znaczy się, tak na początku myślałam. Po chwili jednak zorientowałam się, kto to. Niebieskowłosy facet w czarnym dresie i blondynka w mundurku. Już kojarzycie? Świetnie. Z sercem na dłoni podjęłam najtrudniejszą w życiu decyzję. Postanowiłam wrócić do dormitorium. Tam mam przewagę. Zaczęłam iść jak najkrótszą drogą do celu, ale moi przeciwnicy chyba się skapnęli, co chcę zrobić i przyspieszyli. Ja również. Kilka chwil później już biegłam. Dobra. Jestem idiotką. Wiem. Ale mam pomysł.
– kocie! Stój! Biegam za tobą pół miasta! – Krzyknęłam w przestrzeń przed sobą, cały czas kierując się w stronę akademika.
Kiedy byłam już blisko nagle się zatrzymałam. Dyskretnie zdjęłam rękawiczki, po czym naładowałam swoją moc paniką, jaką odczuwałam. Wzięłam telefon i napisałam krótką wiadomość. Następną rzeczą, jaką zrobiłam było odwrócenie się do Ligi. To było najtrudniejsze. Nie mogłam pokazać strachu. Żadnego. Oni również stanęli, ale nie pozostali bierni. Od razu zaatakowali. Pierwsze, co poleciało w moją stronę to kilka noży. Każdy z innej strony.
No kurna!
Stworzyłam przed sobą ścianę ze zgumowanego powietrza. No, pomysł niewypał. Noże nawet nie zwolniły. Moją ostatnią deską ratunku było ich uniknięcie. No dobra. Te co leciały w moją głowę uniknęłam. Ale nogę mi drasnęło. Dość boleśnie. Na ten widok, ta szalona blondynka zapiszczała szczęśliwa. Następne moje zadanie polegało na uniknięciu tego cholernego ognia. Ja go czułam na skórze z odległości metra! No błagam! Jaka to temperatura?! Plus trzy tysiące? No, ale dobra. Nie przesadzajmy. Z moją indywidualnością to nie było trudne. Zamachnęłam się ręką a w ich stronę poleciała niezła fala. Oblało ich całych. Był to pierwszy punkt dla mnie. Następne było spowolnienie ich. Zanim jednak zdążyłam to zrobić poczułam jak moja moc zanikła. Nareszcie. Ukłoniłam się teatralnie złoczyńcom ukazując im nauczycieli biegnących w naszym kierunku. Liga zaczęła się wycofywać. Ja upadłam na kolana, ponieważ cała adrenalina nagle zmalała do zera. Nauczyciele podeszli do mnie a kilku z nich pobiegło za ligą.
– masz pecha młoda. – Stwierdził All Might kucając obok mnie. – Ale nieźle sobie poradziłaś.
– to było straszne! Śledzili mnie chyba pół godziny! A gdy zaatakowali nie wiedziałam, co robić! Byłam bezradna... – Załamałam się ukrywając twarz w dłoniach.
– Asokara. Weź się w garść. Wspaniale sobie poradziłaś. Masz stanowczo pięć z bohaterstwa.
– nic ci nie zrobili? – Zapytał Aizawa, gdy się już trochę ogarnęłam.
– nie. Tylko ta blondynka mnie drasnęła.
Kiedy to powiedziałam przypomniało mi się o ranie na nodze. Spojrzałam na nią i zobaczyłam przecięte dresy i naciętą skórę, z której leciała krew. Nie zrobiłam sobie nic z tego, ponieważ rana nie była głęboka.
– Asokara, czy ta dziewczyna zdążyła dotknąć noża, który cię drasnął?
– nie. Rzuciła nim we mnie, ale go nie odebrała. Powinien gdzieś tu leżeć.
– dobrze. Chcesz to opatrzyć?
– nie trzeba. Poradzę sobie.
– wracaj do dormitorium. Jutro powiem ci, co z praktykami.
– dobrze.
Wróciłam do akademika i wiecie, co siedziało na kanapie? Kot. Spał sobie tam jak gdyby nigdy nic. Westchnęłam, po czym poszłam się umyć, opatrzyłam ranę i padłam na łóżko od razu zasypiając.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 1164 słowa –
No i nareszcie! Mamy Ligę!
Jak myślicie, czego chcą od Yumi?
No i jaki sekret ma zostać ujawniony Izuku, Shoto i Ochaco?
CZYTASZ
Pokochać złoczyńcę || Dabi
Fanfiction"Przez Yumi świat stanął na głowie... A może to właśnie ona, przywróciła go do normy?" Yumi Asokra, nastolatka z ciężkim do opanowania quirkiem zostaje zapisana do szkoły bohaterskiej gdzie ma nauczyć się panowania nad mocą. Klasa dziewczyny ma nies...