Rozdział 53

360 23 13
                                    

– afterparty –


Już w drzwiach rzuciłam wściekła butami o przeciwległą ścianę, co stanowczo rozbawiło Dabiego. Mi niestety nie było do śmiechu. Decydując się pójść na kawę do mamy, miałam zamiar się z nią choć trochę dogadać. Może pogodzić. A wyszło standardowo na odwrót. No czy ja nie mogę mieć normalnego życia?!

– co ona ci powiedziała? Strzelasz piorunami bardziej niż ten twój kolega ze szkoły, jak on miał...

– Kaminari. A mama krótko mówiąc nie chce mnie widzieć na oczy. I nie myśl sobie, że to twoja wina. Mama po prostu... Mnie nie znosi.

– zapomnijmy teraz o tym.

– ej, a chodź obejrzymy jakiś film – zaproponowałam.

– co zechcesz.

***

Rano znowu obudziły mnie jakieś hałasy. Zmarszczyłam brwi i szybko się w coś ubierając uchyliłam drzwi sypialni. Ulżyło mi jak w kuchni zauważyłam kobietę o rudawych kręconych włosach oraz drugą, chudą.

– babcie – westchnęłam pojawiając się w kuchni obok nich. – Jak chcecie mnie odwiedzić, to wystarczy zadzwonić. Nie trzeba przyprawiać mnie o zawał z rana.

– jest dwunasta kochanie. A my dzwoniłyśmy po trzy razy.

– serio? To wybaczcie. Musiałam zostawić wyciszony telefon.

– tak. I upchany pod ubraniami na kanapie – skomentowała babcia Mayuko.

– no tak... – stwierdziłam przypominając sobie, że wczoraj położyłam go tam jak zaczął mi nadmiernie wibrować podczas filmu.

– zrobiłyśmy wam kawę.

– dzięki wielkie.

– jak nastrój? Podobno się wczoraj z matką pożarłaś – zapytała babcia, podając mi kubek z czarnym napojem oraz talerz z kanapkami.

– nie jest źle. Ale mama to mnie chyba wydziedziczyła.

– dziwisz jej się? Ale i tak uważam, że dobrze zrobiłaś.

– też się pod tym podpisuję! Twoja matka zachowuje się jakby zjadła wszystkie rozumy. Cóż, zawsze taka była. Ale najważniejsze, że jesteś szczęśliwa. Bo jesteś?

– jasne. Szczególnie teraz jak pozbyłam się matki – przyznałam. – Dobra. Ja idę obudzić Dabiego, a wy się rozgośćcie czy coś.

Zanim doszłam chociażby do drzwi, te otworzyły się z impetem ukazując mi nieco poddenerwowanego Dabiego w pełnym stroju złoczyńcy. Zaskoczyło mnie to, ponieważ rzadko zdarza mu się go ostatnio nosić. Czarnowłosy spojrzał na mnie chowając telefon do kieszeni.

– tu jesteś – stwierdził. – Shigaraki coś chce. Nie wiem ile to zajmie. Jakby się przedłużało to napiszę.

– ode mnie nic nie chce?

– nic nie wspominał – stwierdził po czym dał mi szybkiego buziaka kierując się do korytarza po buty. Poszłam za nim z zamiarem zamknięcia drzwi.

– uważaj na siebie, dobra? Nie pakuj się w nic, bo nie chcę musieć wpłacać za ciebie kaucji.

– a mi się nie widzi gnicie w Tartarusie. Nie martw się. Nic nie zrobię. Do zobaczenia.

– pa – westchnęłam, po czym zamknęłam drzwi. Wróciłam do salonu widząc zaskoczone miny babć. – No co?

– a on wczoraj nie mówił, że Shigaraki zniknął ponad trzy lata temu?

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz