Rozdział 33

405 26 8
                                    

– trudna rozmowa 


Uważnie przyglądałam się jego reakcji. Choć z pozoru wydawało się, że w ogóle go to nie obeszło, to widziałam w jego oczach coś na kształt zdenerwowania. Czyli miałam rację. Coś go z nimi łączyło. Może nawet więzy krwi? W końcu nikt w lidze nie wiedział jak naprawdę ma na imię Dabi. Może w przeszłości był Todoroki i właśnie dlatego nie chce nikomu podać prawdziwego imienia? Byłoby to w sumie sensowne. No bo rodzina Todorokich kojarzy się bardziej z bohaterami niż ze złoczyńcami. Byłam pewna, że jeżeli moje podejrzenia są prawdziwe, to on nie chce drążyć tego tematu, ale ja musiałam wiedzieć.

– moich powiązań z Todorokimi? Nie ma żadnych powiązań.

– już wiem, że to nie prawda Dabi. Powiedz mi prawdę. Proszę.

– czyżby mała mysza wpadła na trop i nie może odpuścić? Bohaterstwo aż tak cię uwiera, że musisz rozpoznawać tożsamość złoczyńcy?

– Dabi.

– rano byłaś bardziej zabawna.

– rano próbowałam cię obudzić. A teraz staram się czegoś dowiedzieć.

– ale po co? Po co ci wiedza, kim dla mnie są ci bohaterowie?

– ciekawość.

– to pierwszy stopień do piekła.

– po prostu odpowiedz. To aż takie trudne?

Nie uzyskałam odpowiedzi. Wiedziałam, że Dabi nie chce mówić o swojej przeszłości i w końcu nie tego wymagałam, ale musiałam to wiedzieć. Musiałam wiedzieć kim jest pierwsza ofiara Dabiego. Kim był on, przed tym, jak stał się taki jaki jest. Przez cały czas patrzyłam mu w oczy. Oczy które pokochałam. A on tego dalej nie wie. To też zmienię. Ale jeszcze nie teraz. Nie dzisiaj. Nie jestem gotowa na aż takie wyznania. 

– Dabi, proszę. Ja muszę to wiedzieć – dodałam błagalnym tonem.

– musisz? – spojrzał na mnie i w jednym momencie wszystkie emocje jakie dotychczas widziałam u niego, całkiem wyparowały i zastąpiło je coś na wzór szaleństwa. Ojć? Zdenerwował się? – po co mała mysza musi wiedzieć, kim jest złoczyńca, który ją porwał i nie raz zranił?

– zacznę od tego, że nigdy mnie nie zraniłeś. A chce to wiedzieć, bo potrzebuję tej wiedzy.

– potrzebujesz? Do czego? Po co ci to?

– nie wiem Dabi, dobra? Nie wiem po co chcę to wiedzieć. Ale chcę.

Widziałam jak na jego ustach wykwita prześmiewczy uśmiech. Widziałam jak zastanawia się, czy powiedzieć mi prawdę czy nie. Wewnętrznie modliłam się o to, by jednak zdradził mi prawdę. Ja sama starałam się w tym czasie domyślić, kim dla niego mogą być. Rodziną. To na pewno. Lecz jak bliską? Biorąc pod uwagę fakt, że ma te same oczy co Shoto, a co za tym idzie Endeavor, jest minimalna szansa na to, że bohater numer 1 jest jego ojcem. Ale czy tak faktycznie jest?

Widząc jego minę, przez moment zastanawiałam się, czy nie powinnam przypadkiem zacząć się bać. Jednak dotarła do mnie jedna myśl. Czy powinnam bać się osoby, którą rzekomo kocham? Raczej nie. Więc zachowałam spokój. Ufałam, a przynajmniej starałam się ufać, że mi nic nie zrobi, nawet jak będzie wściekły. Ale czy na pewno tak jest? Czy gdy się wścieknie, nie zaatakuje mnie, a ja za swoją głupią ufność nie zginę? Miejmy nadzieję, że tak. Chociaż w jego wypadku niczego nie można być pewnym. 

– chcesz wiedzieć... – westchnął, jakby się uspokajając. – skoro tak, to ci powiem. Ale nie zawiedź się, to nie jest nic ekscytującego.

Tak, bo ci uwierzę. Jak mi powiesz, że jesteś synem Endeavora to nie wiem co zrobię.

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz