Rozdział 36

400 24 9
                                    

– wariuję 


Nie minął nawet pierwszy tydzień szkoły, gdy w wiadomościach usłyszeliśmy listę złoczyńców, którzy uciekli z Tartarusa, gdy Liga zaatakowała. Śmiać mi się chciało, że tak długo zajęło im sprawdzenie wszystkich. Chociaż w sumie, może liga tak wszystko przemyślała, że osoby które miały uciec, Twice skopiował? Nie wiem. Mało mnie to obchodzi i nie będę nad tym myśleć, bo i tak nie poznam prawdziwej wersji wydarzeń. 

Przez to wszystko zaczęłam się zastanawiać nad zakupem paralizatora. W końcu jak mnie taki Stain zaatakuje na środku ulicy, jak będę wracać z pracy, to bez broni ani quirku sobie nie poradzę. Ale będę się tym przejmować później. Na razie mogę się cieszyć tym, że zdałam egzaminy początkoworoczne (w Japonii, po każdych wakacjach/feriach, są robione egzaminy z materiału przerabianego przed wakacjami – dop. Autorki) i mogę teraz na spokojnie zacząć naukę w drugim roku szkoły.

Ta... Na spokojnie. Chciałoby się. W U.A. nie ma opcji na „na spokojnie". Tu się zawsze coś dzieje. Dlatego już na pierwszej lekcji wychowawczej, dostaliśmy informację, że za dwa miesiące odbędzie się festiwal dla całej szkoły. No fajnie, super i ogólnie świetnie, ale po co i jak? Tego to już się nie dowiedziałam. Ale od tamtego czasu, aż do teraz jest prowadzona burza mózgów dotycząca tego, co nasza klasa zrobi. Wiemy już, że chyba klasa trzecia robi przedstawienie, a jeszcze inna, organizuje kawiarenkę. Z tego co wiem, będą też jakieś zawody, stoiska i inne takie zabawy. Nie powiem, mamy kreatywnych uczniów. 

A nasza klasa co? Myśli. Zaczynam podejrzewać, że będzie jakieś kółko myślicieli. Podobno w zeszłym roku na festiwalu, który odbył się jeszcze przed moim przybyciem do tej szkoły, zorganizowali koncert. Już nie chciałam im podpowiadać, że w tym roku również możemy takie coś zorganizować. 

Ale skupmy się na tym co dzieje się teraz, a nie na tym, co wydarzy się za dwa miesiące. Tak więc teraz siedzę w kawiarni, podczas gdy moja klasa biega sobie na lekcji u All Mighta. Jako, że we wszystkich szkołach trwają jeszcze lekcje, to nie mamy za dużo klientów, dzięki czemu mogę się trochę pouczyć. A wiecie co jest fajne? Nawet jeśli nie mamy za dużego ruchu, ale obsłużę chociaż czterech klientów w przerwie pomiędzy uczeniem się, i tak dostanę za to pieniądze. Dzięki bogu Shiori jest wyrozumiałą szefową i sama pozwala mi uczyć się podczas pracy, gdy mamy większy luz. 

Wracałam właśnie z pracy do akademika. Słuchawki na uszach, muzyka prawie na full, żeby nie zasnąć. A muszę wam przyznać, że zmęczona jestem. Tak więc szłam sobie ciemną uliczką, było już po dwudziestej, ponieważ w piątki Shiori zamyka godzinę później niż normalnie. No więc szłam sobie wolnym krokiem, skupiając się na muzyce, gdy nagle bum! Usłyszałam huk przewracanego kosza na śmieci. Obejrzałam się za siebie, ale jako że nikogo prócz tego nieszczęsnego kosza nie zauważyłam, to stwierdziłam, że to tylko kot i ruszyłam dalej. Ale na wszelki wypadek zacięłam muzykę, nie ściągając słuchawek. Może jestem przewrażliwiona, ale wolę mieć pewność, że nikt za mną nie lezie. A nawet jak lezie, wolałabym, żeby był to jakiś zwykły pijak a nie morderca. A uwierzcie, za pomoc lidze, wielu złoczyńców już mi groziło. Na razie tylko listownie i to dzięki bogu do Ligi, więc mogłam mieć pewność, że w akademiku jestem bezpieczna. 

Sytuacja skomplikowała się, gdy usłyszałam kroki. I dźwięk przypominający tarcie nożem o ostrzałkę. Oho? Morderca? A może mam już omamy słuchowe? Trzeba było kupić ten paralizator. Albo chociaż gaz pieprzowy. A teraz to jestem całkiem bezbronna. Nie mam ani quirku, ani nawet scyzoryka, bo go zgubiłam. No brawo Yumi! Pogratulować inteligencji. Znowu się obejrzałam, ale dalej nic nie zauważyłam. Trochę przyspieszyłam kierując się w stronę jakiegoś sklepu. Dzięki bogu, że są otwarte do dziesiątej. Dźwięk nie ustawał. Gdzie ta osoba jest? A może mam paranoję i nic takiego się nie dzieje? 

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz