Rozdział 23

476 22 13
                                    

nie ma to jak babskie pogaduchy


Wróciłam do dormitorium całkowicie przemoczona. Wraz z przekroczeniem bram cmentarza moja wściekłość oraz wszelkie inne uczucia jakby wyparowały, przez co również zaczęłam panować nad quirkiem co poskutkowało tym, że deszcz przestał mnie unikać. Zmoczył mnie całą, jeszcze zanim dotarłam do akademika.  Jednak chwilowo miałam to gdzieś. Miałam gdzieś, że jestem cała mokra. Miałam gdzieś, że na dworze jest pewnie dwanaście stopni i mogę się rozchorować. Miałam nawet gdzieś, gdy po wejściu do akademika zostałam zapytana co się stało. Dopóki nie weszłam do pokoju cały świat zdawał się szary i niegodny mej uwagi. Dopiero po zamknięciu drzwi, gdy się po nich osunęłam, to co sprawiało, że wszystko wydawało się szare uleciało ze mnie. Jednak wraz z wyzbyciem się owej szarości poczułam pustkę. Bolesną i wwiercającą się w serce jak ostry grot strzały.

Siedząc pod drzwiami doskonale słyszałam rozmowy mojej klasy odbywające się w salonie. A była tam prawie cała klasa. No tak. Pewnie zbliża się godzina kolacji.

– a ją co ugryzło? – zapytał Sero.

– może ma okres? – wtrącił ktoś.

– ktoś powinien iść z nią porozmawiać – stwierdziła Yaoyorozu.

– ja mogę – zgłosiła się Uraraka.

– nie wydaje mi się by chciała rozmawiać – wtrącił Todoroki. 

– chyba wiem o co może chodzić... – mruknął Midoriya.

– o co? Kerup.

– dzisiaj jest... – chłopak przeliczył coś szybko na palcach – dwunasta rocznica śmierci jej ojca. Jeśli się nie pomyliłem.

– ojej. Biedactwo. – Skomentował ktoś.

– to tym bardziej! Uraraka, zanieś jej jakieś ciasteczka i herbatę od nas i porozmawiaj z nią! – powiedziała Mina po czym wyciągnęła z jednej z szafek paczkę słodyczy.

– zaparzę herabtę! – stwierdziła Momo po czym w kilka minut podała Urarace filiżankę parującego napoju.

Dalej siedząc pod drzwiami wsłuchiwałam się w kroki, głosy a następnie wszechobecną ciszę. Jednak ta cisza szybko została przerwana przez pukanie do drzwi.

– zostaw mnie Uraraka. – westchnęłam chowając głowę w podkulonych nogach.

– mam dla ciebie herbatę i słodycze... – oznajmiła. – Wiesz, martwimy się o ciebie. Od kiedy wróciłaś kilka miesięcy temu po porwaniu bardzo się zmieniłaś. A potem jeszcze ten wypadek. Chcemy wiedzieć co się dzieje. Odcięłaś się od nas i ciągle chodzisz smutna.

Słuchałam jej z zamkniętymi oczami. Nie chciałam z nią rozmawiać, ale doskonale wiem, że szatynka jest osobą upartą i nie da tak łatwo za wygraną. Będzie stać pod moimi drzwiami dopóki jej nie wpuszczę. A jeśli to nie nastąpi to przeprowadzi rozmowę nawet przez drzwi. Dlatego też po krótkiej chwili zastanowienia wstałam spod drzwi i otworzyłam je nawet na nią nie patrząc. Widziałam jednak, że uśmiechnęła się z wdzięcznością i weszła do pokoju stawiając przyniesione przez siebie rzeczy na moje biurko. Ja w tym czasie wzięłam z szafy jakieś ubrania i poszłam się przebrać. Wyszłam z łazienki już w suchym ubraniu, z ręcznikiem na włosach. Zanim w ogóle się na nią spojrzałam, podeszłam do szuflady szafki nocnej i wyciągnęłam z niej jedną parę czarnych, materiałowych rękawiczek. Ochaco w milczeniu przyglądała się moim działaniom. Milczała nawet w momencie gdy usiadłam na krześle przy biurku i spojrzałam na nią. Po kilku minutach zaczęło mnie to wkurzać więc odezwałam się.

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz