Rozdział 10

545 26 5
                                    

– przesłuchanie na komendzie 


Mniej więcej po pół godzinie stanęłam przed terenem akademika. Westchnęłam odtrącając nieciekawe myśli i ruszyłam w odpowiednią stronę. Prawdę mówiąc, strasznie się denerwowałam. Stanęłam przed dormitorium 1A. Jak zawsze o tej godzinie na werandzie siedział Deku i rozmawiał z All Mightem. Nie zwrócili na mnie uwagi. Dopiero gdy podeszłam do drzwi, aby je otworzyć, usłyszałam ich głosy.

− Yumi? To ty?

− młoda Asokara! Jak się przebierzesz i umyjesz masz się natychmiast pojawić u Dyrektora. – powiedział nauczyciel krytycznie mierząc mnie spojrzeniem.

− oczywiście. – Odpowiedziałam wchodząc do budynku i kierując się do swojego pokoju.

Wyciągnęłam kluczyk z kieszeni fioletowych szortów i włożyłam go do zamka przekręcając. Po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku nacisnęłam na klamkę, wchodząc do nieźle okurzonego pokoju. Wzięłam z szafy jakieś normalne ubrania i skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam mój złoczyńczy strój i po szybkim prysznicu założyłam na siebie jakieś jeansy, bluzkę z krótkim rękawem i sweter. No i oczywiście rękawiczki. Rozczesałam poplątane po myciu włosy i w kilka chwil wysuszyłam je za pomocą mocy ognia. Nie będę ukrywać, cieszę się, że Liga nauczyła mnie panować nad tą mocą. Jest bardzo przydatna. Szczególnie jak się gdzieś śpieszysz. Związałam włosy w niedbały kucyk i wyszłam z łazienki. Ze starych ubrań wyciągnęłam telefon oraz kilka innych pierdół po czym skierowałam się do pralni, aby wyprać te ubrania. Kiedy wrzuciłam je do pralki i ustawiłam odpowiedni program, wróciłam do swojego pokoju i włączyłam swój telefon do ładowarki. Ten który dostałam od Ligi wyłączyłam na amen, wyciągając z niego baterię i wrzuciłam na dno jakiejś szafki w biurku. Kiedy mój telefon naładował się do dziesięciu procent, włączyłam go i od razu spojrzałam na masę nieodebranych połączeń od rodzicielki oraz esemesy od przyjaciół. Pewnie i tak się zaraz dowiedzą, więc postanowiłam to na razie zignorować.

***

Siedziałam w gabinecie dyrektora i wraz z wychowawcą oraz dyrektorem czekaliśmy na moją mamę i policję. Zostałam już oczywiście wypytana o wszystko co możliwe. Teraz prawie leżałam na krześle nudząc się niemiłosiernie. Nagle usłyszałam jak drzwi do gabinetu otwierają się z hukiem a do pomieszczenia wchodzi moja mama a za nią kilku funkcjonariuszy.

− Yumi! O mój boże! Ty żyjesz! – załkała mama podchodząc do mnie i przytulając z całej siły.

− ta... cześć mamo...− mruknęłam oddając przytulasa z uśmiechem. Nawet nie wiem kiedy w moich oczach pojawiły się łzy. Nie pozwoliłam im jednak wypłynąć.

− matko, gdzie oni cię trzymali, że tak śmierdzisz papierosami?

− serio? Myślałam, że już zmyłam ten zapach.

− oj, kochanie, papierosów tak łatwo nie wywietrzysz.

− pani Asokaro, czy możemy porozmawiać z pani córką? – zapytał funkcjonariusz.

− oczywiście.

− jeśli mogę prosić. Jeżeli mam odpowiadać na jakiekolwiek pytania, to nie chcę tu ani nauczycieli ani mojej mamy. – Odpowiedziałam, zaskakując nawet siebie swoją obojętnością. No cóż, widocznie ponad miesiąc w towarzystwie głównie Dabiego, robi swoje.

− rozumiem. Zabierzemy zatem panienkę na komisariat.

W odpowiedzi kiwnęłam głową, sygnalizując, że się zgadzam i ruszyłam za policjantami do ich radiowozu, którym pojechaliśmy na doskonale mi znany komisariat. Skąd znany? Otóż Liga, ucząc mnie bycia złoczyńcą, dokładnie przedstawiła mi plan wszystkich komisariatów w okolicy, żebym zawsze wiedziała jak się wymknąć. Tak więc teraz, gdy szłam korytarzem do pokoju przesłuchań, doskonale wiedziałam, które drzwi gdzie prowadzą, oraz gdzie powinnam skręcić aby znaleźć wejście do szybu wentylacyjnego lub drzwi ewakuacyjnych. Wprowadzono mnie do pomieszczenia z jednym stołem oraz dwoma krzesłami, które było oświetlone z każdej możliwej strony, a na jednej ze ścian znajdowało się lustro weneckie i kamera. Policjant wskazał mi krzesło, kazał położyć dłonie na stole i zaczął przesłuchanie.

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz