Rozdział 44

398 22 9
                                    

– działanie –


Obchodziłam właśnie po raz drugi swój obszar, niczego nie znajdując. Wkurzało mnie to, że jedyne co mogę zrobić, to chodzić bez celu po ulicach miasta i oglądać każdy róg ulicy w poszukiwaniu jakiejś poszlaki, która pomogłaby mi trafić na trop Sakiego. Z każdą mijającą godziną martwiłam się o niego coraz bardziej. Nie chciałam, ze stało się mu coś więcej. Taka już byłam. Nie znosiłam patrzeć jak dzieciom dzieje się krzywda. A teraz musiałam czekać na ruch bohaterów, tylko po to, by móc wyciągnąć jednego chłopca z piekła jakie sprawia mu mafia. Może bohaterowie trochę bagatelizowali sprawę?

Jeśli faktycznie bagatelizowali, czego nie wykluczam, chyba powinnam wziąć sprawy w swoje ręce. Co prawda mogą z tego wyniknąć spore konsekwencje. Mogą mnie nawet wywalić z U.A.. Ale czuję, że nie mogę czekać. Nie, gdy tu chodzi o dobro dziecka. 

Postanowiłam działać. zacznę chyba od wypytania Shigarakiego o tego człowieka. Albo nie. Do Shigi nie dobiję się przez najbliższy tydzień patrząc na to, że grał jak u niego ostatnio byłam. Więc zostaje Kurogiri. On na pewno ma dostęp do tych danych. 

Skierowałam swoje kroki do bazy Ligi. Tak jak sądziłam, w barze zastałam jedynie Kurogiriego czytającego książkę.

– cześć, mam do ciebie sprawę – powiedziałam zaraz po wejściu do baru.

– słucham panienko Asokara.

– więc tak. Potrzebuję wszystkiego co wiecie o Ryugo Akimoto. Jakbyś mógł mi to spisać, będę wdzięczna. Szczególnie interesuje mnie ilu ma ludzi i gdzie ma bazę.

– oczywiście.

Chwilę później miałam w dłoni notatkę z tym co wyszczególniłam oraz paroma innymi, przydatnymi informacjami.

– dzięki! Jesteś wielki – stwierdziłam po czym wyszłam z bazy kierując się do miejsca spotkań bohaterów. To tam mamy zanosić wszystkie informacje jakie zbierzemy. 

Po oddaniu do „centrali" tego co się dowiedziałam, skierowałam się pod adres który podał mi Kurogiri. Była to stara kamienica, niedaleko miejsca, w którym wpadł na mnie Saki. Przez moment przyglądałam się kamienicy z daleka, zastanawiając się ile mogę zrobić. Niestety, w moim wieku, nie mam żadnych uprawnień, pozwalających mi wejść do środka. Dlatego też wróciłam do domu z postanowieniem, że późnym wieczorem wrócę w tamto miejsce i spróbuję zapanować nad cieniami. Nie zauważyłam w okolicy latarni, więc nie powinno być problemu. 

Zgodnie z planem, gdy tylko zrobiło się ciemno, wyszłam z akademika kierując się pod odpowiedni adres. Zanim tam dotarłam było grubo po północy. Tak jak sądziłam, na miejscu było zupełnie ciemno, więc wątpiłam w niepowodzenie. Musiało się udać. A gdy zrobię zwiad, będę wstanie uratować Sakiego.

Usadowiłam się w jakimś bezpiecznym miejscu, gdzie na pewno nikt mnie nie zauważy i zaczęłam skupiać się nad kontrolą cieni, które widzę. Jedna próba, druga. Nic się nie działo. Zaczęłam się niecierpliwić. Jeżeli ten plan nie wypali, to zmarnowałam cały dzień. Przy kolejnej próbie cień się lekko poruszył. Dla mnie był to znak. Spróbowałam znowu i tym razem się udało. Cień nabrał kształtu a jego oczy zabłyszczały. Przypominał mnie. Spróbowałam pokierować cieniem. Poszedł dokładnie tam, gdzie mu kazałam.  

Po upewnieniu się, że cień się nie zbuntuje i mnie nie zaatakuje kazałam mu iść do kamienicy i znaleźć Sakiego. Poszybował tam i zniknął za zamkniętymi drzwiami. Minęło dziesięć, piętnaście, dwadzieścia minut, a ja nie wiedziałam co dzieje się w środku. A co jeśli gdzieś paliło się światło i cień zniknął? A jeśli jednak się zbuntował? Może wyskoczy i mnie zaatakuje?

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz