Rozdział 19

474 23 10
                                    

– tłumacz się, tłumacz 


Tak jak powiedziała pani doktor, po niecałym tygodniu zostałam odłączona od kroplówki, nie miałam już gorączki, byłam w stanie normalnie chodzić i jeść oraz wróciłam do akademika.

W akademiku zostałam przywitana jakbym wróciła ze śmiertelnej misji. Została mi natychmiast zabrana torba z rzeczami i gdyby nie moja interwencja, zostałabym zaniesiona do własnego pokoju. Dostałam kubek ulubionej herbaty oraz pełny obiad, a w pokoju od razu dostałam do rąk moje kigurumi pandy. 

Jako, że była sobota, a moja klasa widocznie się za mną stęskniła pozwoliłam im pozawracać mi trochę głowę. Ale gdy tylko zostawili mnie samą, wyciągnęłam z szuflady biurka telefon i go włączyłam. Od razu w oczy rzuciło mi się multum wiadomości od Togi oraz kilka nieodebranych połączeń od Twice'a i Tomury. Westchnęłam przeczuwając kłopoty. No chyba, że domyślili się, że to o mnie chodzi mediom. Od razu weszłam w wiadomości od Togi. Było ich ponad pięćdziesiąt. Przewinęłam na początek i zaczęłam czytać. Dziesięć razy wysłała zwykłe „Hej". Potem była fala „żyjesz?". Następnie nastąpiło uderzenie „to o tobie mówiły media?" wraz ze spamem „Prawda?". Dalej było kilka wiadomości „nie ignoruj mnie". Ostatnie brzmiały „to na pewno o tobie mówili" oraz „wracaj do zdrowia. Tomura się niecierpliwi". Zaśmiałam się po czym postanowiłam do niej zadzwonić.

Zakluczyłam drzwi, wywieszając na nich uprzednio kartkę, że idę spać, po czym wzięłam słuchawki i przykładając mikrofonik w nie wbudowany do ust, kliknęłam słuchawkę i czekałam aż odbierze. Zanim rozbrzmiał trzeci sygnał blondynka odebrała. Z obstawą całej Ligi, jak się okazało.

− Yumi! – usłyszałam szczęśliwą Togę. – Czemu się nie odzywałaś?

− biorąc pod uwagę wiadomości od ciebie, tu już się domyśliłaś – odpowiedziałam.

− co żeś zrobiła dzieciaku? – usłyszałam drugi głos. Biorąc pod uwagę, że tylko jedna osoba mówi do mnie per dzieciaku, byłam pewna, że to Dabi.

− a co cię to? Nie mów że się martwiłeś.

− chciałabyś – odpowiedział.

− oświeć nas czego się nie odzywałaś a nie flirtuj – mruknął Tomura.

− Shiga! Jakże ja się stęskniłam! – zaśmiałam się ironicznie. – Nie wiem kto twoim zdaniem flirtuje, ale na pewno nie ja.

− gadaj.

− to nie jest rozmowa na telefon – powiedziałam.

− o północy widzę cię w bazie. Wtedy sobie wszystko wyjaśnimy.

− możecie przysłać po mnie Kurogiriego? Jak wyjdę z pokoju po dwudziestej trzeciej znowu ktoś za mną polezie.

− dobra. W takim razie, punkt dwudziesta trzecia, Kurogiri cię przeniesie.

− jasne. Widzimy się. – odpowiedziałam po czym się rozłączyłam.

Co prawda nie wpadłam wcześniej na to, że nadal wyglądam jak wyciągnięta z obozu koncentracyjnego i jeszcze długo będę tak wyglądać, przez co będę musiała się im tłumaczyć, ale cóż. Bywa. I tak prędzej czy później musiałabym się z nimi zobaczyć.

Koło dziewiątej wieczorem zjadłam jakąś małą kolację – mój żołądek nadal nie może przyjmować odpowiednio dużo pokarmu – po czym wróciłam do swojego pokoju, gdzie ogarnęłam się i ubrałam w coś normalnego i czekałam na wybicie dwudziestej trzeciej.

***

Mniej więcej pięć minut przed jedenastą, zasłoniłam okna, zakluczyłam drzwi i zgasiłam światło. Do kieszeni spodni, które miałam na sobie włożyłam telefon oraz kluczyk do pokoju, w razie gdybym musiała jednak wracać na własną rękę. Punktualnie o dwudziestej trzeciej przede mną pojawił się fioletowo granatowy portal. Westchnęłam i weszłam w niego, chwilę później stojąc przy barze w bazie ligi. Obok mnie, na krześle barowym siedział Tomura jak zwykle bawiąc się talią kart. Przede mną, w odległości nie większej niż półtora metra podskakiwała Toga, a tuż za nią Twice. Oczywiście nie zabrakło Dabiego i Spinnera, którzy jak zawsze podpierali ściany.

Pokochać złoczyńcę || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz