Lament Jaskółki: Rozdział Trzeci

20 3 2
                                    

Paprociowy Ogon była nadąsana. Chodziła w kółko przed legowiskiem, ciskając w Jaskółczego Ogona wściekłymi spojrzeniami, niezadowolona z faktu, że w ogóle ośmielił się zapytać, o co pokłóciła się z Cienistym Szponem. Oczywiście zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że mogłaby po prostu mu nie odpowiadać i kazać mu spadać na najbliższą brzozę, ale wciąż miała w pamięci tę ostatnię ciszę między nimi, która męczyła ich oboje. Nie chciała powtórki z rozrywki.

- Cienisty Szpon wyzwał mnie w legowisku zupełnie bez powodu - powiedziała w końcu. - To znaczy wiesz, obudziłam się rano, a on już tam był i mamrotał coś tam o moim lenistwie. Jak zwykle w sumie, więc nie zwracałam na to większej uwagi, ale jak później rzucił coś o tym, że jestem puszczalską, zdradziecką nierządnicą, nie wytrzymałam i drapnęłam go w pysk. Ale spokojnie, nie jakoś mocno - dodała szybko, widząc pełne dezaprobaty spojrzenie przyjaciela. - No w porządku, może mnie poniosło trochę za bardzo, Roziskrzona Gwiazda ma rację, ale nie mogę ścierpieć tej pokracznej łajzy.

Jaskółczy Ogon pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Ale może nie rób tak więcej, co? I dla ciebie będzie lepiej, i dla klanu, kiedy będziemy możliwie unikać konfliktów. Znaczy rozumiem, że Cienisty Szpon to Cienisty Szpon, ale wiesz... - Westchnął ciężko. - Czy chcemy czy nie, Roziskrzona Gwiazda nie wyrzucił go z klanu i musimy się nauczyć z nim żyć.

- Żyć - powtórzyła pogardliwie. - Z nim się nie da, na miłość przodków, żyć. On jest dziwny. - Zmarszczyła nos. - Nieobliczalny. Wiesz, normalnie nie jestem za zabijaniem kotów, ale jemu to by tylko na dobre wyszło.

- Mnie też byś zabiła, gdybym był nieobliczalny? - Uniósł brwi w zapytaniu.

- Co? - Machnęła gwałtownie ogonem. - W życiu! Ty nie byłbyś w stanie być nieobliczalny. Poza tym za bardzo cię kocham, żeby cię zabić, Jaskółczy Ogonie.

Jaskółczego Ogona uderzyła nagle fala gorąca. Kocham. Zapatrzył się na Paprociowy Ogon niby w jakimś transie, którego sam nie rozumiał i dopiero po chwili zorientował się, że ta go o coś pyta.

- Przepraszam, możesz powtórzyć?

- Pytałam jak się ma Nocna Fala. Kiedy widziałam ją ostatnio, wydawała się trochę rozdrażniona. Wszystko w porządku z tym jej brzuchem i tak dalej?

- Och, tak, w jak najlepszym. Po prostu ma dosyć tego, że każdy ją co chwilę pyta, jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje. Jest ciężarna, a nie umierająca - przytoczył jej własne słowa, uśmiechając się mimo woli.

Paprociowy Ogon pokiwała ze zrozumieniem. Nie dziwiła się Nocnej Fali. Sama byłaby zdenerwowana na jej miejscu, gdyby ktoś traktował ją jak małe kocię niezdolne, by o siebie prawidłowo zadbać. A Nocna była przecież zaradna, odpowiedzialna... Nie wymagała ciągłego okazywania troski.

- A jak Ziołowy Nos? - zapytała ściszając głos. Nie wiedziała, czy starszy medyk jest gdzieś w pobliżu, lecz wolała, by jej przypadkiem nie usłyszał. On tak samo jak Nocna Fala nie lubił nadmiernej troski, choć w jego przypadku owa troska, zdaniem Paprociowego Ogona, była jak najbardziej uzasadniona. - W końcu udało ci się z nim dogadać w sprawie choroby?

Jaskółczy Ogon spochmurniał, kładąc uszy na karku.

- A gdzież tam... Ale mam zamiar iść jutro pogadać z Sikorczym Skrzydłem z Klanu Słonecznika. Wiesz, nawet jeśli to marudny malkontent, ma strasznie dużo doświadczenia i może wie jak sobie radzić z takimi nieodpowiedzialnymi uparciuchami... - Westchnął ciężko, rzucając szybkie spojrzenie w stronę legowiska, w którym teraz powinien drzemać jego były mentor. - Roziskrzona Gwiazda już wyraził zgodę i poprosił, żebym wziął ze sobą Ciepłe Serce. Jutro z rana mam zamiar tam iść.

NiezapominajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz