Niepamięć: Rozdział Ósmy

100 28 2
                                    

 Gdy Jaskółcza Łapa się obudził, cała nora Dwunożnych była oświetlona przez słoneczne promienie. Kocur zrozumiał, że musiał spać naprawdę długo, ale czy mogło być inaczej, skoro poprzedniego dnia przeżył naprawdę nieprzyjemne przygody? Przeciągnął się, ziewając cicho i czując ból każdego z swoich mięśni. Oj, mocno zapłacił za swoją ucieczkę. Jedynym pocieszeniem był fakt, że poduszki jego łap nie były tak zdarte jak przypuszczał na początku i nie krwawiły. Poza tym nic w jego życiu nie było tak optymistyczne.

– Obudziliśmy się? – zagaił wesoło Puchatek, zaglądając w kącik Jaskółczej Łapy. Szary kocur spojrzał na przyjaciela z wymowny zmęczeniem, raz jeszcze ziewając mimo woli.

– Mógłbym przespać jeszcze kilka dni – przyznał. – Nigdy w życiu nie byłem tak zmęczony.

– Spokojnie, dziś odprowadzę cię do domu i tam odpoczniesz. Ale najpierw chodźmy się najeść i zająć twoimi ranami. Moi Dwunożni gdzieś poszli i raczej prędko nie wrócą, więc możesz wyjść zza fotela.

Jaskółcza Łapa skinął głową i raz jeszcze leniwie się przeciągnął, by potem ruszyć za czarnym kocurkiem. Ten poprowadził go do kuchni, by pozwolić gościowi się najeść z jego miski, żeby miał siły na podróż.

– Czy wspominałem już, że jest paskudne, ale za to pożywne? – zapytał Puchatek, lecz Jaskółcza Łapa jedynie pokręcił głową.

– Nie pamiętam – miauknął, kończąc w końcu pożywianie się i rozglądając niepewnie po pomieszczeniu, zastanawiając się, w którą stronę powinien się udać do wyjścia. Jego dylemat szybko jednak został zażegnany, gdyż Puchatek bez słowa poprowadził ucznia w stronę trawiastego podwórka.

Wyglądało zarazem bardziej obco i przyjaźniej niż w nocy, ale nadal w niczym nie przypominało Jaskółczej Łapie domu. Kocur rozejrzał się dookoła, węsząc w poszukiwaniu ziół, lecz wydawało się, że w miejscu Dwunożnych takowe nie występują, więc skrzywił się z rezygnacją. Dopiero po chwili udało mu się wypatrzyć rosnący pod płotem mlecz, którego liście zdecydował się zebrać i zacząć przeżuwać na papkę.

– To ci pomoże? – zapytał Puchatek z zaciekawieniem, przypatrując się temu, co robi Jaskółcza Łapa.

– Nie mam pojęcia – wymamrotał, powstrzymując westchnienie. – Ziołowy Nos mówił, że ta roślina może się okazać przydatna, jeśli nie znajdę niczego innego, a przynajmniej tak mi się wydaje. Z moją pamięcią nie mogę być pewnym niczego.

Puchatek skinął głową niby ze zrozumieniem, lecz uczeń wiedział, że tak naprawdę kocur nie jest w stanie pojąć jego problemu. Oczywiście nie winił go za to, po prostu czując się źle ze swoją niepewnością odnośnie ziółek, które powinien rozpoznawać po samym zapachu w środku w nocy i potrafić wymienić ich zastosowania. Im dłużej nad tym myślał, tym bardziej miał wrażenie, że zwyczajnie marnuje czas i swój, i swojego mentora, próbując się nauczyć czegokolwiek bez żadnych rezultatów od tylu księżyców. Skoro jednak dawniej Klan Gwiazdy zostawił przed legowiskiem medyków kilka piór jaskółki, musiało to znaczyć, że wkrótce podoła wyzwaniu. Rzecz jasna jeśli Gwiezdni w istocie nie przestali go akceptować po ucieczce i o ile Krępa Gwiazda pozwoli mu dożyć chociaż następnej pory opadłych liści.

Jaskółcza Łapa pokręcił głową, przerywając zamyślenie i wypluwając część papki na swoją łapę i obkładając nią rozerwany przez Krępą Gwiazdę policzek, który zapiekł go nieco, przez co się skrzywił. Na szczęście mlecz okazał się dobrym wyborem, bo już po chwili ból minął, a uczeń bezskutecznie próbował dosięgnąć do swojego karku. Średnio mu to wychodziło i przez chwilę chciał poprosić Puchatka o pomoc, lecz widząc z jakim obrzydzeniem czarny kocur wpatruje się w papkę, postanowił zrezygnować i dalej zajmować się tym samodzielnie,wypluwając resztę lekarstwa na trawę i kładąc się tak, by zanurzyć w nim ranę na karku. Leczenie poobcieranych poduszek łap postanowił odpuścić, uznając, że zajmie się tym po powrocie do domu. Bo po co leczyć skoro czekał go jeszcze jeden dzień wędrówki?

NiezapominajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz