Niepamięć: Rozdział Pierwszy

194 35 2
                                    

Dzieci kochane, nie zgłaszajcie mi ino tego do recenzji. Ta praca nie jest do recenzowania, zostawcie ją w spokoju i pozwólcie jej egzystować.

Życie medyka z reguły jest spokojne – codzienne obchody legowisk, uzupełnianie zapasów w składziku ziół i ewentualne pomaganie klanowiczom z dolegliwościami. Takie też było życie Jaskółczej Łapy, który właśnie skończył wypełniać swe codzienne obowiązki i wylegiwał się w trawie przed legowiskiem, obserwując leniwie poczynania swoich współplemieńców. Tuż obok niego siedział jego mentor, Ziołowy Nos, ciesząc się ostatnimi ciepłymi dniami razem z swym uczniem. Pora opadających liści zbliżała się nieuchronnie, co objawiało się tym, że dni stawały się coraz krótsze, a noce coraz chłodniejsze.

– Próbuję sobie przypomnieć czy miałem okazję widzieć spadające liście, ale jakoś nie jestem w stanie... – mruknął Jaskółcza Łapa, zerkając na mentora kątem oka.

– W porze opadających liści to ty się urodziłeś, geniuszu – odrzekł biało-rudy kocur, parskając cicho z rozbawienia. – Znowu ci umysł do ogona uciekł.

– Lepiej mieć umysł w ogonie niż nie mieć go wcale, jak ty – odpłacił się uczeń. – Nie jest moją winą to, że się zapominam i że nie ma na to... – Urwał nagle, gdyż jego uwagę przykuło wejście do obozu, z którego to wyłoniła się jego dobra przyjaciółka, Paprociowa Łapa. Jasnobrązowa kotka szła ze spuszczoną głową, wyraźnie kulejąc. Co chwila unosiła lekko wzrok, by spojrzeć czy aby na pewno zmierza w kierunku legowiska medyka, lecz poza tym patrzyła głównie pod swoje łapy. Gdy zbliżyła się nieco do medyków, Jaskółcza Łapa zauważył, że na jednej z nich znajduje się dosyć porządnie krwawiąca rana. Westchnął ze zmęczeniem, lecz w głębi duszy martwił się o kotkę. Rzuciwszy wymowne spojrzenie mentorowi, wstał i podszedł do uczennicy, by zaprowadzić ją do legowiska, gdzie mógł ją opatrzyć.

A owo legowisko znajdowało się blisko wyjścia z obozu. Zbudowane było z krzaków, których splecione z sobą gałązki tworzyły sklepienie nad głowami kotów. Poza tym było dosyć przestronne – mieściło się w nim kilka legowisk i duży składzik ziół. Było zupełnie inne niż śmierdząca podziemna klitka Wróblego Skrzydła w obozie Klanu Słonecznika. Jaskółcza Łapa nadal pamiętał jak razem z Ziołowym Nosem odwiedził brązowego medyka, by pożyczyć od niego zioła, które wtedy na terenie Klanu Mchu nie rosły, a były koniecznie potrzebne, by Wężową Stopę opuściła choroba. Uczeń czuł się wtedy przytłoczony maleńkością siedziby Wróblego Skrzydła. Podobno podziemna nora została już znacznie powiększona, ale szczerze mówiąc Jaskółczej Łapie było trudno w to uwierzyć.

– Co tym razem, Paprotkowa Łapo? – zapytał, wskazując jej gestem ogona jedno z legowisk, to najbardziej miękkie, które kotka lubiła. – Zostałaś pomylona z myszą czy znów spadłaś z drzewa akurat w pobliżu mego chorego na umyśle brata?

Uczennica przewróciła oczami, bez słowa pokazując zranioną łapę przyjacielowi. Tym razem zdecydowanie nie miała ochoty zmyślać, więc postanowiła po prostu nic nie mówić. Martwiło to Jaskółczą Łapę – nie mógł nijak pomóc poza opatrywaniem ran kotki, a na Cienistą Łapę też nie miał wpływu. Jedynymi kotami, przed którymi ten czuł jakikolwiek szacunek byli Krępa Gwiazda, jego syn Roziskrzona Skóra i mentorka, Ciemne Ucho z czego ostatnia dwójka i tak musiała się nieźle wysilać, by uczeń zechciał ich posłuchać. No, może nie Roziskrzona Skóra. Zastępcy chyba wszystko przychodziło z łatwością.

Jaskółcza Łapa sięgnął po korzeń żywokostu i zaczął przeżuwać go na papkę, którą potem miał położyć na ranną łapę. Jednocześnie obserwował przyjaciółkę, która w końcu westchnęła i niemrawo miauknęła:

– Stwierdził, że jak mu nie oddam połowy swojej zdobyczy, to mnie utopi.

– Powinnaś w końcu powiedzieć o tym Roziskrzonej Skórze zamiast to tak ukrywać – wymruczał niewyraźnie Jaskółcza Łapa, podchodząc do Paprociowej Łapy i zaczynając kłaść przeżutą papkę na jej łapę. Uczennica skrzywiła się z nieskrywanym obrzydzeniem. Przez tyle wizyt w legowisku nadal nie potrafiła zaakceptować tego, w jaki sposób używa się większości ziół.

NiezapominajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz