Niepamięć: Rozdział Szósty

76 25 5
                                    

Jaskółczej Łapie nie udało się uniknąć gniewu ani Pochmurnego Pyska, ani własnego mentora, którego Roziskrzona Skóra nie omieszkał poinformować o całej sytuacji. Co prawda kocur szybko się uspokoił i wyrozumiałość wzięła nad nim górę, lecz uczeń i tak czuł się jeszcze bardziej winny niż wcześniej i przysiągł sobie już nie ruszać ziół spoza składzika bez konsultacji z Ziołowym Nosem.

– Dowiedzieliście się czegoś w Księżycowym Legowisku? – zapytał nieśmiało kocur, podchodząc do Ziołowego Nosa.

Pysk biało-rudego wykrzywił się w gniewnym grymasie, gdy usłyszał pytanie. Położył uszy na karku, patrząc na ucznia z powagą.

– Obawiam się, że przodkowie dłużej nie popierają Krępej Gwiazdy. Nie pozwolili mu dzielić z nimi snu. Wpadł w wściekłość i szczerze mówiąc, obawiam się tego, co niedługo będzie musiał przeżyć Klan Mchu.

– Ale nie zrobił ci nic, prawda? – zaniepokoił się, a Ziołowy Nos wziął głęboki wdech, by trochę się uspokoić.

– Nie. Nie zrobił. Zostawił za to pokaźną szramę na ścianie Jaskini Przodków. Miejmy nadzieję, że nie dowie się o tym, dlaczego Pochmurny Pysk prawie zginęła, bo obawiam się, że nic by z ciebie nie zostało... – Westchnął ciężko, spoglądając kątem oka na śpiącą staruszkę.

– Może to i lepiej, ja nawet dobrych ziół nie potrafię znaleźć. Klan Mchu zasługuje na lepszego medyka.

– Znajdziemy jakiś sposób na twoją pamięć, Jaskółcza Łapo. Nie martw się. Jeszcze będziesz najlepszym medykiem jakiego widziały wszystkie klany.

Uczeń uśmiechnął się niemrawo do swojego mentora, kierując swoje kroki w stronę wyjścia z legowiska. Miał ochotę spędzić trochę czasu w samotności, poza obozem, ale nadal w jego pobliżu, by czasem się nie zgubić, bo byłby to trzeci raz w ciągu jednego księżyca. Westchnął ciężko, zwieszając głowę i czując jak smętny humor znów do niego wraca. Po wyjściu przez przejście w krzakach, ułożył się przy pniu najbliższego drzewa i przymknął oczy, opierając głowę o białoszarą korę.

Odpoczywał tak przez dłuższą chwilę, starając się nie myśleć o niczym konkretnym, gdy nagle otworzył oczy, słysząc trzask gałązki gdzieś przed sobą. Ze zdziwieniem spostrzegł, że w jego stronę zmierza szaro-biały Cienista Łapa z chudą myszą w pyszczku. Jego żółte oczy zdawały się być dziwnie matowe, a jego ogon wlekł się ciężko po ziemi. W sercu Jaskółczej Łapy nagle coś drgnęło. Jego brat wyglądał na smutnego. Może w głębi serca nie był zły, ale nie potrafił zachowywać się w inny sposób i potrzebował pomocy?

– Bracie? – mruknął cicho Cienista Łapa, kładąc myszkę na ziemi. Suche liście zaszmerały.

– O co chodzi, Cienista Łapo? – zapytał Jaskółcza Łapa, nie kryjąc ani troski, ani podejrzliwości, która chwilę później wkradła się niepostrzeżenie w jego uczucia.

– Wiem, że Pochmurny Pysk jest w waszym legowisku – miauknął. – Wszystko z nią w porządku? Co się jej stało?

– Pochmurny Pysk musiała zjeść nieświeżą zdobycz – skłamał, nie chcąc przyznać się przed bratem do własnego błędu. – Zatruła się, ale już jest w porządku. Wraca do siebie. Dlaczego pytasz?

– Martwię się, wiesz? Mi czasami też nie jest łatwo. Kocham klan, ale nie potrafię żyć z samym sobą. I jestem kim jestem, choć tego nie chcę.

– Wiesz, Cienista Łapo... – westchnął, żałując brata. – Wydaje mi się, że nikt z nas nie jest dumnym z tego, kim jest. Ale trzeba żyć dalej i mieć nadzieję, że Klan Gwiazdy jakoś pomoże nam się stać kotami, którymi chcemy być.

NiezapominajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz