Lament Jaskółki: Rozdział Ósmy

26 4 5
                                    

Nocna Fala nie była zadowolona z tego, że musiała zostawić swoje kocięta pod opieką Dryfującej Gałązki, ale mimo to zgodziła się udzielić pomocy bratu, potwierdzając jego obawy. Cienisty Szpon faktycznie kręcił się w pobliżu granicy. Nadal nie wiedział jednak po co.

– Myślisz, że spiskuje przeciwko nam z kimś z Klanu Słonecznika? – zapytała ostrożnie karmicielka, gdy tylko medyk podzielił się z nią swoimi ostatnimi obawami.

– Nie mam pojęcia, Nocna Falo. – Westchnął z frustracją. Miał dosyć. Dlaczego w Klanie Mchu na mogło po prostu dziać się dobrze? Bez żadnych chorych intryg i niezrozumiałych znaków od przodków. – Na razie staram się nie wykluczać żadnej opcji. Poza tym co to za dowody? Tylko zapach i jego zachowanie, ale on przecież zawsze się dziwnie zachowuje. Równie dobrze mógł tam tylko polować, a ja robię z tego nie wiadomo jakie zamieszanie.

– Równie dobrze naprawdę może się coś dziać – uznała, marszcząc z niezadowoleniem nos. – Wiesz, jeśli chcesz, mogę na niego postarać się całkiem przypadkiem wpaść, może uda mi się wtedy wyczuć, czy przyniósł ze sobą jakiś obcy zapach…

– Gdyby przyniósł, cały klan by o tym gadał. Wiesz, jak jest. Poza tym mógł to jakoś, nie wiem, zamaskować. Oczywiście zakładając, że naprawdę robił coś… spotkał się z kimś.

– Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale z doświadczenia wiem, że nawet jeśli zapach zamaskujesz, to z odpowiedniej odległości i tak będzie go czuć. Kiedy Biała Łapa spotykała się z tym Puchatkiem, przynosiła ze sobą jego zapach. – Uniosła na niego ponure spojrzenie. Widać wciąż tęskniła za siostrą i żałowała jej odejścia, nawet jeśli stało się to w taki, a nie inny sposób. – Prawie nie było go czuć, ale był. No i zdałam sobie z niego sprawę dopiero jak się wydało, że się z kimś spotyka. Ale wciąż… Z odpowiednio bliskiej odległości i z odpowiednio dobrym nosem wyczujesz wszystko.

A przynajmniej taką miała nadzieję.

– Jeśli jesteś pewna, możesz spróbować. A ja… Ja w tym czasie postaram się mieć na niego oko. I może powiem Roziskrzonej Gwieździe, że powinien na niego uważać – podzielił się pomysłem. – W zasadzie to powinien go wygnać z klanu razem z Krępą Gwiazdą. Jejku, już nawet nie pamiętam, dlaczego tego nie zrobił. – Pokręcił głową z irytacją, przekonany, że brak Cienistego Szpona rozwiązałby wszystkie jego problemy. Chyba.

– Za kilka dni będzie zgromadzenie. Możesz wtedy spojrzeć, czy nie kręci się zbyt blisko kogoś z Klanu Słonecznika.

Pokiwał głową, całkowicie aprobując ten pomysł. A jeśli poprosi jeszcze Paprociowy… Nie. Paprociowy Ogon była na Cienistego ostatnio zbyt cięta, może za bardzo się zaangażować, wydać cały plan (choć żadnego jeszcze nie było), oskarżyć go na forum klanu… Nie. Potrzebował kogoś bardziej subtelnego. Ciepłe Serce. O tak, ona się nada idealnie. Spokojna, zdecydowana i możliwie obiektywna. Jaskółczy Ogon postanowił, że poprosi ją o pomoc, gdy tylko na nią wpadnie, co w sumie nie będzie jakoś niedługo, biorąc pod uwagę to, że obiecał jej i Jasnej Łapie dalej pomagać w treningu, gdy tylko skończy sprawę z Nocną Falą. Tylko gdzie oni teraz byli?

Zapytał o to siostrę.

– Uhm… A nie umówiliście się, że spotkacie się w jakimś miejscu?

– Ja chyba im mówiłem tylko, że ich spróbuję znaleźć… Nie jestem pewien. – Westchnął z rezygnacją. Dlaczego tak bardzo sobie nie radził? – No… Nie wiem… Poszukam ich po prostu. Trzymaj się, Nocna Falo. – Liznął ją w czubek głowy. – Później wpadnę do ciebie i maluchów.

Uśmiechnęła się do niego na pożegnanie i zniknęła w żłobku, życząc jeszcze tylko powodzenia w szukaniu przyjaciół.

Znalazł ich niedługo później poza obozem, w pobliżu stawu. Chyba nie byli zajęci niczym poważnym, a przynajmniej na to nie wyglądało. Jasna Łapa po prostu węszył w pobliżu jednego z głazów, nie szukając raczej niczego konkretnego, a Ciepłe Serce obserwowała go, co jakiś czas wzdychając ze znudzeniem.

NiezapominajkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz