ROZDZIAŁ 2

1K 15 2
                                    


Alia


Po powrocie do domu w głowie miałam tylko jego. Przez chwilę myślałam, że śnię, ale kiedy wstał i wyszedł, poczułam ucisk w żołądku. Miałam ochotę pobiec za nim i zapytać się go kim jest. Byłam ciekawa, kim był ten wspaniały mężczyzna.

Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie, a ten uśmiech zniewalał mnie z nóg. Był nieziemsko wysoki, w garniturze wyglądał niczym bóg, a włosy były ułożone w lekkim nieładzie. Stał tak blisko, że niemal czułam na sobie jego ciepło. Gdy już miałam się go zapytać, kim jest, nagle wszystko się rozmazało, a ja znów otworzyłam oczy. Tym razem było już jasno za oknem.

Śnił mi się, tym razem nie chciałam się budzić, chciałam go zobaczyć po raz kolejny, chciałam poczuć jego bliskość, chociażby we śnie. Byłam strasznie ciekawa co to za facet i dlaczego wywoływał we mnie takie emocje. Chociaż wiedziałam, że już więcej zapewne się nie zobaczymy, w dalszym ciągu się łudziłam. Dalej miałam nadzieję, że go jeszcze spotkam. Wczorajszej nocy jego uśmiech i oczy jakby mówiły mi do zobaczenia. Nie potrafiłam tylko zrozumieć, dlaczego skoro nawet nie miał pojęcia jak mam na imię, a o numerze telefonu nawet nie wspomnę.

Dzisiejszego dnia w pracy przyszedł do mnie kurier z potężnym bukietem kwiatów, nie miałam pojęcia od kogo, przecież z nikim się nie umawiałam. Zawsze brakowało mi czasu na randki i chłopaków, a nawet jeśli go miałam, to jakoś nie było mi po drodze, albo trafiali się sami palanci. Wkładając bukiet do wazonu, zauważyłam ukryty liścik. Otworzyłam go.... Oniemiałam, gdy go przeczytałam. Było napisane wielkimi literami: „DROGA ALIO, TWOJE WSPANIAŁE NIEBIESKIE OCZY ŚNIŁY MI SIĘ TEJ NOCY NIEZLICZONE RAZY, MAM NADZIEJĘ, ŻE SZAMPAN BARDZO CI SMAKOWAŁ I LICZĘ NA TO, ŻE JESZCZE SIĘ SPOTKAMY. MIRON".

Miron... A więc tak miał na imię, tylko skąd on znał moje imię i skąd do jasnej cholery wiedział, gdzie pracuję? Zbyt sławna nie jestem, a na jakieś duże gale też nie jeżdżę, no, chyba że już nie mam wyboru, ale jego z żadnej nie kojarzyłam.

Powinnam się raczej martwić tym, co właśnie mnie spotkało, a jednak nic takiego niemiało miejsca. Raczej poczułam zaciekawienie. Tak, ciekawość to dobre określenie. Miałam wielką ochotę podziękować mu za te kwiaty, a jednocześnie uciekać gdzie pieprz rośnie, w końcu to nie było normalne. Jednej nocy serwuje mi i mojej rodzinie najlepszego szampana w knajpie, a drugiego dnia wie gdzie mnie znaleźć, mimo że ze sobą nie rozmawialiśmy. Powinnam się bać, ale nic takiego nie miało miejsca. Byłam nadzwyczaj spokojna.


Miron

Alia – ta piękność dostała kwiaty. Miałem nadzieje, że się jej spodobały. Wysłałem za nią Bola i kazałem pilnować jak oka w głowie: musiał być uważny, nie chciałem jej wystraszyć. Bolo był jednym z najlepszych i najbardziej zaufanych ludzi, wyłączając mojego brata. Jeśli ktoś miałby ją pilnować, to tylko on.

Nawet nie wiem, ile czasu tak siedziałem bezczynnie w biurze i rozmyślałem o tej dziewczynie. Nie potrafiłem się na niczym skupić. Zebrałem się więc w porze lunchu i pojechałem się z nią spotkać. Zadzwoniłem do Bolka i zapytałem go, gdzie w tym momencie przebywa kobieta. Dowiedziałem się, że jest w redakcji. Pojechałem tam tak prędko, jak się tylko dało, żeby zastać ją jeszcze w czasie przerwy.

Sekretarka nie chciała mnie wpuścić, więc sam ruszyłem na spotkanie z niską blondynką. Po wejściu do jej gabinetu, ona zaskoczona moim widokiem, spiorunowała wzrokiem swoją sekretarkę, po czym kazała jej odejść i nas zostawić. Właśnie na to liczyłem, że zostaniemy sami i może w końcu porozmawiamy, chociaż najchętniej nie rozmawiałbym z nią tylko porobił inne rzeczy.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz