Miron
Nie mogłem dłużej jej ciągnąć za język. Widziałem w jej oczach, że teraz potrzebuje się jakoś wyżyć. Jeśli tego nie zrobi to nie będzie w stanie stanąć problemom naprzeciw. Dałem tylko znać chłopakom, że idziemy razem z nią.
Całą drogę nie zamieniliśmy ani słowa. Z tyłu głowy miałem złe przeczucia i wiedziałem, że tym razem się nie mylę. To, co ma nam do powiedzenia Alia, to będzie pierdolona bomba. Sama dobrowolnie nie kazałaby mi zwiększać ochrony. Nienawidziła jej. Lubiła być jak zwykły śmiertelnik. Nie chciała nigdy zwracać na siebie uwagi, ale będąc moją kobietą nie miała innego wyjścia. Prędzej dałbym się zabić, a niżeli pozwoliłbym, żeby coś jej się stało.
Na miejscu jak zwykle moja maleńka złoiła nam tyłki. Była w tym tak dobra, że nie jeden z egzekutorów na całym świecie chciałby tak strzelać. Nie robiło jej różnicy jak szybko się coś poruszało, ani pod jakim kątem strzelała. Jak tak dalej pójdzie, to będzie nam wszystkim kazała strzelać z zamkniętymi oczami tak dla zabawy.
W trakcie treningu zadzwonił mój telefon. To był Franek. Wyszedłem na zewnątrz, żeby na spokojnie porozmawiać.
– Franek? Co się dzieje?
– Aron z tej strony. Jest Alia koło Ciebie? Wszystko z nią w porządku? Nie odbiera telefonu.
– Średnio, ale daje radę. Właśnie jesteśmy na strzelnicy. Musiała odreagować. Coś się stało?
– Muszę z nią porozmawiać.
– Nie dzisiaj. Jak dojdzie całkowicie do siebie sama zdecyduje co z Tobą zrobić. Daj mi Franka.
– Kurwa! Miron! To moja córka i nie Tobie decydować, kiedy mogę z nią pogadać, a kiedy nie. A to całe gówno, w którym brała udział to także moja sprawa. Ja też zamierzam ją chronić.
– To chroń resztę swojej rodziny i zwiększ ochronę.
– Co jest grane?
– Nie wiem jeszcze. Nie chciała nic powiedzieć, dopóki nie wyżyje się na strzelnicy. Coś jest na rzeczy. Alia kazała mi podwoić ludzi przy naszym domu i w magazynie gdzie jest Riccardo. Powiedziała, że wojna dopiero przed nami.
– Ale jak przecież Riccardo... - Nie daję mu dokończyć. - Wiem, później będziemy do niego jechać. Jak będę coś wiedział dam znać. Na razie ja chronię Alię. Ona jest dla mnie priorytetem. A Ty zwiększ ochronę dla swojej rodziny. Co do biurowca, możesz dodać kilku swoich chłopaków.
– Biurowiec?
– Tak. Gazeta, którą kupiłem mojej Maleńkiej. Franek jest jej wspólnikiem i
współwłaścicielem na jej prośbę. Często tam przesiaduje. Zresztą jego żona także. Jest tam dyrektorem. Zajęła poprzednie stanowisko Alii.
– Rozumiem. Daj mi znać jak coś powie. I pamiętaj chcę się z nią widzieć i to jak najszybciej.
– Zobaczymy Aron. Daj mi Franka.
– Cześć Miron. Co słychać?
– Cześć słuchaj zajmiesz się jeszcze przez kilka dni sam firmą?
– Pewnie, ale coś się stało?
– Nie. Chcę, tylko żeby odpoczęła jeszcze kilka dni. W razie jakichkolwiek pytań dzwońcie do mnie. Jakoś załatwimy sprawy.
– Pewnie. Trzymaj się szwagier. - Nic więcej nie mówię tylko się rozłączam i wracam do środka.
Alia
Trochę się rozluźniłam z chłopakami. Tego mi było trzeba. Jeszcze buzują we mnie jakieś emocje, ale ich pozbędę się jak pojadę do Riccardo. Zmuszę go do gadania. Nie wiem czemu według niego największym zagrożeniem dla nas jest jego ojciec, ale się dowiem.

CZYTASZ
Przeznaczenie
DragosteAlia wiedzie spokojnie i poukładane życie, które mogłoby się wydawać wręcz idealnym. Spokój, cisza i brak zakłócających czynników, to wisienka na torcie złożonym z samych sukcesów i drobnych problemów, które nijak nie naruszają jej osobistego azylu...