ROZDZIAŁ 24

285 6 0
                                    


Alia

Staram się otworzyć oczy, ale powieki odmawiają mi posłuszeństwa. Głowę mam wrażenie, że chce mi rozsadzić. W oddali słyszę jakieś głosy. Zbieram w sobie tyle siły, ile mi pozostało i otwieram oczy. W pomieszczeniu panuje mrok, ale zauważam obok siebie nieprzytomnego Bola i Leona. Strach ściska mnie za gardło. Chcę do nich podejść i sprawdzić, czy żyją, ale ciało także mnie nie słucha. Nie wiem, jak długo byłam nieprzytomna. W myślach dziękuję Bogu za ten chip w moim ciele, na który mnie namówił Miron. O nim wiedzieliśmy tylko ja, Miron, Bolo i Fabio. Chociaż nie przypuszczałam, że on może uratować nam tyłek, oby tylko nie było za późno. Nie wiem, gdzie jesteśmy, ale moje zmysły zaczynają się wyostrzać. Zaczyna do mnie docierać, że gdzieś chyba lecimy. Kurwa! Coś czuję, że nie jest dobrze. Dostrzegam kątem oka kogoś w rogu pomieszczenia. Całym moim ciałem przechodzą ciarki. To jest nie kto inny jak Riccardo.

Nikt w naszą stronę nie podchodził już od dłuższego czasu. Niedawno zauważyłam, że chłopaki zaczęli się wybudzać. Kamień spadł mi z serca. Bałam się już, że nie żyją. Od tylu tygodni mnie chronią, że jestem już do nich przywiązana. W życiu bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś im się stało przeze mnie. Sama już potrafię się poruszać. Leżę specjalnie, żeby nie zwracać niczyjej uwagi na siebie. Nie wiadomo co mogą zrobić, kiedy dostrzegą, że się wybudziłam. Tak przynajmniej słyszę, o czym rozmawiają. Wiem, że lecimy do Włoch. Tam mają nas gdzieś wywieźć, ale nie usłyszałam już co dalej. Patrzę na Bola, a nasze oczy się spotykają. Szepczę do niego:

– Bolo wszystko w porządku?

– Tak. Tylko mdli mnie trochę, ale to nic. Gdzie my kurwa jesteśmy? Nic Ci nie jest?

– Nie. Dam radę. Zobacz, czy zostawili Twoją broń? - Bolo sprawdza, ale kiwa głową w zaprzeczeniu. - Bolo wywożą nas do Włoch. To wszystko sprawka tego kutasa Riccardo.

– Skurwysyn, Leon wszystko dobrze?

– Coś jak u Ciebie. Mnie też zabrali broń. - Odpowiada Leon. Moja broń jest na miejscu razem z dwoma nożami. Kretyni myśleli, że jestem jakąś idiotką, albo małą kruszynką, która zapewne nie potrafi się obronić. Pokazuję chłopakom pistolet pod moją sukienką umieszczoną na udzie. Wyjmuję go i podaję Bolowi. Korzystając z okazji, że nikt nas nie pilnuje, Bolo odbiera ją i wkłada za pasek. Jeden nóż rzucam Leonowi i jeden zostawiam sobie. Bez niego też dałabym radę, mój ojciec dobrze mnie wyszkolił. Więcej się nie odzywamy, żeby nikogo nie zaalarmować. Lepiej zrobić zadymę po wylądowaniu niż w trakcie lotu.

Miron

Mija już kilka godzin, a mnie chuj strzela. Moja Maleńka dalej się przemieszcza. Najpierw leciała samolotem. Wiem już, że jest we Włoszech. Czekam teraz na Eastona i jego ludzi. Kiedy przylecą, ja wsiadam do samolotu i lecimy razem do Włoch. Powinni tu być za jakieś dziesięć minut. Nie mogłem wcześniej wylecieć, bo kuzyn mi powiedział, że to pilne i chodzi o Alię. Wiezie tutaj podobno nawet jej ojca. Tylko za chuja nie rozumiem, po co on nam. Nie chcę jakiegoś syfu, tylko dlatego, że jej ojciec będzie panikował. I nie rozumiem, dlaczego bez mojej wiedzy była konfrontacja z jej ojcem. Kurwa! Kuzynkowi należy się wpierdol. Najpierw niech przyleci. Ja wejdę do kuzyna na pokład i polecimy dalej, a moim odrzutowcem polecą moi ludzie. My musimy porozmawiać. Przerzucimy kilku jego ludzi jeszcze do mnie i ruszamy w drogę. Chuj mnie tylko strzela, że przez te zagrywki Eastona musiałem tyle czasu poczekać z wylotem, a moja Maleńka tam siedzi i jest skazana na łaskę skurwysyna Riccardo. Jak okaże się, że na miejsce przyleci z jakimś spanikowanym tatuśkiem, to przysięgam, że go zabiję.

Właśnie czekamy na start samolotu. Kiedy ruszymy będziemy mogli porozmawiać na spokojnie. Dopiero co poznałem ojca Alii, a już wiem, że coś jest na rzeczy. Ten facet wcale nie wygląda na spanikowanego tatuśka, który będzie utrudniał robotę. Aż jestem ciekaw co od nich usłyszę. Ojciec Alii to starszy człowiek, ale w dalszym ciągu widać w nim hart ducha. Jest postawny i jak na jego wiek wciąż dobrze zbudowany. Odnoszę wrażenie, że w dalszym ciągu ćwiczy i to wcale nie mało. Oczy ma niemal jak Alia. Duże i niebieskie. Zresztą śmiało mogę stwierdzić, że moja Maleńka jest podobna do swojego ojca.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz