ROZDZIAŁ 7

543 7 0
                                        

                                                                                         Alia

Minął już tydzień, odkąd Miron uznał mnie za swoją. Sama nie rozumiem, dlaczego się na to zgodziłam, ale... On... No po prostu nie potrafiłam inaczej. Tylko przy nim czuję się taka... Wyjątkowa? Sama nie wiem jak mam nazwać to uczucie. Zaczynam uświadamiać sobie, że zależy mi na nim. Obawiam się, że bardziej aniżeli powinno. Nie potrafię zasnąć, kiedy nie ma go przy moim boku. W sumie nawet nie za bardzo tęsknię za swoim mieszkaniem. W jego domu jest mi dobrze. W sumie lepiej niż mogłoby się wydawać. Sama nie wiem co się ze mną dzieje, ale o dziwo nie przeszkadza mi to.

Spoglądam po raz setny na stos papierów przede mną i mam ochotę wrzeszczeć. Jestem już kłębkiem nerwów. Pod koniec przyszłego tygodnia mam ważne spotkanie z przedstawicielami „New York Times". Mamy zacząć ze sobą współpracować, oczywiście, jeśli nasz plan działania im się spodoba. Wiele ludzi nad tym projektem pracowało. Projekt wydawał się idealny, ale im więcej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że się do niczego nie nadaje. Mam ochotę rozszarpać te dokumenty.

Kiedy zaczynam się uspokajać i na spokojnie układać plan działania na spotkanie, do domu wchodzi Miron. Jest wściekły jak osa. Zastanawiam się, czy mogę do niego podejść, czy lepiej trzymać się z daleka. Do tej pory przy mnie nie pokazywał takich emocji. Nie dawał mi ani razu do zrozumienia, że coś jest nie tak. Tym razem coś się zmieniło. Martwię się o niego.

– Kochanie wszystko w porządku?

– W porządku? Czy ty siebie słyszysz?

– Miron. Nie poznaję Cię, co się stało?

– A jak mnie masz poznawać? Przecież Ty nic nie wiesz. Daj mi spokój.

– Nie, nie dam Ci spokoju. Powiedz mi, co się dzieje. A skoro nic nie wiem, to może łaskawie byś mi wytłumaczył?

– Alia! Kurwa! Zamknij się teraz i zostaw mnie samego, bo za chwilę zobaczysz tę stronę mnie, która bardzo Ci się nie spodoba.

– Chcę Cię poznać całego i z każdej strony. Powiedz mi, co się stało, razem na pewno coś wymyślimy.

– Coś wymyślimy? Ty słyszysz siebie?! Kurwa Alia! Związałaś się z szefem mafii, czego Ty się do cholery spodziewasz? Kwiatów i kilku zamieszek, w które wkroczysz Ty i nagle podamy sobie rączki na zgodę? - aż mnie zamurowało. W taki sposób jeszcze się do mnie nie odzywał, a coś czuję, że to dopiero początek. Musi mi powiedzieć. Musi, choćby to była najgorsza prawda.

– Może i tak, a może i nie, ale skoro mamy być razem to musisz mi zaufać i ze mną porozmawiać. Jak mam Ci pomóc skoro nie wiem nawet, co się stało?

– Ty mi w niczym nie pomożesz. Daj mi na razie spokój, muszę pozałatwiać kilka spraw, bo Ci idioci nic beze mnie nie potrafią zrobić. A swoją drogą gdzie jest Bolo?

– Bolo?

– Tak Bolo. Co ty taka zdziwiona? Przecież miał Cię pilnować!

– Bolo wyszedł półgodziny temu. Rozmawiał z kimś przez telefon, później powiedział mi tylko, że musi iść, Leon zagwarantuje mi bezpieczeństwo. - Widzę, że on aż kipi ze złości, ale nic z tego nie rozumiem. - Miron wszystko dobrze?

– Nic nie jest kurwa dobrze...! Idź do sypialni i się stamtąd nie ruszaj, dopóki Ci nie pozwolę.

– Ty chyba kpisz! - Nie wierzę w to, co słyszę. Jak on tak może! - Ja nie jestem, żadną Twoją zabaweczką i nie pozwolę siebie tak traktować. Albo szanujemy siebie nawzajem, albo w tej chwili pakuję wszystkie swoje rzeczy, wychodzę stąd i już nigdy tu nie wrócę. - Sama nie wiedziałam, że tyle będzie mnie to kosztowało, ale z trudem po tych słowach odwracam się na pięcie i idę na górę do sypialni spakować swoje rzeczy. Nie zamierzam zostać tu ani minuty dłużej. Łzy mimowolnie spływają po moim policzku, a ja im na to pozwalam.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz