Prolog

625 14 0
                                    

Było już dawno po północy. Waliłam w drzwi mojego mieszkania czując jak napływają mi łzy do oczu. W prawej ręce trzymałam miotłę podpierając się na niej ze zmęczenia.

-Otwórz! - krzyknęłam przeklinając pod nosem. - Otwieraj te pierdolone drzwi!

Powiedziałam ojcu, że późno wrócę i, że nie wezmę ze sobą kluczy. Pierwsze co przyszło mi do głowy to wywarzenie drzwi, jednak po pierwszej próbie już zrezygnowałam.

Po chwili usłyszałam jak coś drewnianego spadło na ziemię. Moje oczy zamykały się powoli ze zmęczenia co utrudniało mi dojrzenie przedmiotu. Oparłam miotłę o mur zniżając się do klęczek. Na czworakach zaczęłam szukać  mojej różdżki czując łzy spływające po moich policzkach. Kilka metrów nade mną świeciła lampa, której żarówka przepalała się migając.

W końcu znalazłam moją różdżkę szybko podnosząc się na nogi.

-Alohomora. - wydusiłam, na co drzwi się uchyliły.

Wzięłam miotłę i weszłam do wnętrza głośno trzaskając za sobą drzwiami. Nagle na korytarzu zapaliło się światło, które momentalnie zaczęło razić moje oczy. Przysłoniłam je ręką, jednak widząc kto stoi przede mną szybko przyzwyczaiłam się do ciepłego światła żarówki. Przy włączniku światła stała kobieta w samej bieliźnie. Jej włosy miały odcień jasnego sztucznego blondu zakończonego lokami. Na jej dłoni widniały długie, ostro zakończone czerwone paznokcie. Usta były sztucznie powiększone i posmarowane krwistoczerwoną szminką. Sztuczne rzęsy zdawały się mieć kilkanaście centymetrów, a gdy tylko mrugnęła czułam na swojej twarzy powiew powietrza. Patrzyła na mnie kpiąco.

-No i po co... Już otwierałam... - uśmiechnęła się chodząc prosto na długich czerwonych szpilkach.

Szybko przetarłam łzy z moich policzków po czym spojrzałam na kobietę podnosząc jedną brew.

-Gdzie jest ojciec? - spytałam czując, że zaraz zwymiotuję patrząc na jej twarz.

-Śpi. - powiedziała śmiejąc się jak głupia.

Śmiejąc się pokazała swoje krzywe, nienaturalne białe zęby, poprawiając co chwile czerwony biustonosz.

-Zejdź mi z oczu, obrzydzasz mnie. - prychnęłam.

Blondynka uśmiechając się i podeszła do mnie po czym dotknęła ręką mojej talii. Odskoczyłam czując na sobie jej długie, szpiczaste paznokcie.

Kobieta ponownie zaśmiała się po czym weszła do kuchni nucąc pod nosem piosenkę.

Szybko wbiegłam po schodach na górne piętro i weszłam do mojego pokoju. Prędko otworzyłam szafę gorączkowo składając moje ubrania i wkładając je do kufra. Już po chwili byłam ubrana, spakowana i gotowa do wyjazdu. Pospiesznie wyjęłam z szuflady telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki przykładając telefon do ucha i przytrzymując ramieniem. Trzymając w rękach torbę, kufer i miotłę wyszłam z pokoju zamykając go na klucz.

-No cześć. - powiedziała Nilka przez słuchawkę zaspana. -Coś się stało? Jest już 03:00. - zauważyła pytając mnie troskliwie.

-Właściwie to tak...- powiedziałam czując wilgoć w moich oczach. - Mogę do ciebie wpaść? Ja... - powiedziałam urywając.

-Jasne, jasne. Pościelę ci łóżko. Za ile byś była? - spytała podnosząc się.

-Za pół godziny. - odpowiedziałam. - Strasznie ci dziękuję. Opowiem ci wszystko jak się spotkamy.

-Tylko uważaj na siebie. - powiedziała troskliwie.

-Jasne... - zaśmiałam się. - Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, za niedługo będę. Trzymaj się, do zobaczenia. - powiedziałam uśmiechając się w duchu i rozłączając.

Po chwili zobaczyłam jak drzwi niedaleko mojego pokoju otwierają się delikatnie. Powoli wyłoniła się zza nich Leticia moja siostra. Miała dziesięć lat. Jej oczy były piwne, a włosy krótkie i jasne. Podeszła do mnie ściskając w rękach swojego pluszaka. Płakała cicho patrząc na mnie ze smutkiem.

Spojrzałam na nią czując jak wbija mi się kolec w serce. Była moim słabym punktem, którego nigdy nie dałabym skrzywdzić. Dzisiaj jednak to ja byłam powodem jej smutku, a raczej mój wyjazd. Co roku widziałam jej przykry wyraz twarzy co zawsze mnie przygnębiało.

Włożyłam telefon do kieszeni szybkim krokiem podchodząc do niej. Przytuliłam ją mocno głaszcząc powoli jej głowę. Nie czułam jednak odwzajemnienia uścisku. Nie było to takie dziwne. Jej jedyna siostra właśnie wyjeżdżała na dziesięć miesięcy poza dom. Poza mną miała jedynie nieudacznego ojca.

-Już jedziesz? - zapytała szlochając.

-Muszę. - odpowiedziałam jej ze smutkiem.

Odsunęłam się od niej patrząc na jej zaczerwienione od łez oczy. Zaczesując jej delikatne włosy do tyłu pocałowałam ją w czoło.

-Pisz jeśli tylko będziesz chciała. Pamiętaj, że nie zniknęłam. W razie czego mogę w każdej chwili wrócić. - powiedziałam patrząc jej głęboko w oczy.

-Tak, wiem... - odpowiedziała cicho.

Ponownie przytuliłam ją.

-Dobrze. Trzymaj się. Pamiętaj co mówiłam, pisz jak najczęściej. - powiedziałam odchodząc od niej.

-Pa pa... - powiedziała cicho machając do mnie.

Pomachałam do niej ukrywając moje łzy. Cały świat mógłby zwariować, Hogwart mógłby przestać istnieć, mój ojciec mógłby nas zostawić, ale nic nigdy nie będzie bardziej przykre niż widok mojej płaczącej siostrzyczki.

Po chwili byłam już poza domem. Zmniejszyłam bagaże zaklęciem i włożyłam je do kieszeni. Wzdychając weszłam na miotłę po czym wzbiłam się w górę. Uwielbiałam lot na miotle. Dzięki temu nie dałam się zwariować podczas wakacji. Gdy tylko czułam się gorzej i nie mogłam znaleźć swojego miejsca wchodziłam na miotłę i latałam, dlatego też podczas dwóch miesięcy przerwy latałam codziennie obserwójąc z góry ciemne dachy domów.

Po 30 minutach dotarłam do domu mojej przyjaciółki. Jej rodzice dobrze znali moją sytuację i byli bardzo tolerancyjni oraz wyrozumiali. Dlatego moja późna wizyta wcale ich nie zdziwiła.

Grzecznie zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Nilka patrząc na mnie z troską.

-Jak dobrze, że już jesteś. - uśmiechnęła się. - Chodź, wezmę bagaże, a ty się już połóż. Pewnie jesteś już padnięta.

-Jak ty mnie dobrze znasz. - zaśmiałam się.

Odłożyłam moje pakunki i miotłę po czym mocno przytuliłam moją przyjaciółkę. Szlochałam cicho w jej ramię na co ona głaskała moje plecy.

***
Już po chwili znalazłam się na rozkładanym fotelu. Pościel na nim była świeża, czysta i pachnąca. Dobrze znałam ten zapach. Bardzo mnie uspokajał bo wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna. Moje oczy zaczęły się same zamykać. Zasnęłam.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz