.39.

169 5 0
                                    

Rano obudziłam się w swoim łóżku z uśmiechem przygladając się otwartemu listu od mojej siostry leżącemu na krześle przy łóżku.

Wyraźne słońce przedostawało się przez odbicie wody przy oknie przypominając mi o kończącym się roku szkolnym. Początek weekendu.

Rozciągając się z uśmiechem podeszłam do szafy wybierając krótkie, wygodne ubrania idealnie nadające się na początek maja.

Ubrałam się w luźne, ciemne jeansy i luźną szarą koszulkę z krótkim rękawem. Po nałożeniu tuszu do rzęs i odrobiny pudru spięłam włosy i ruszyłam na śniadanie.

W pokoju wspólnym Slytherinu były jedynie pojedyncze osoby idące do wielkiej sali. Gdy miałam przy sobie różdżkę nie obawiałam się już nikogo i niczego jednak moje szczęście i poczucie bezpieczeństwa nie trwało długo. Idąc przez korytarz słyszałam ciche szepty wymawiające moje imię. Kątem oka widziałam jak dwie Krukonki przyglądały mi się z chytrymi uśmieszkami.

Za zakrętem stało trzech ślizgonów przyglądających mi się z odrazą. Czułam się jakbym zdradzała swój własny dom. Słyszałam wredny śmiech między szeptami wypowiadającymi „Oliver i Remeny”.

Uczniowie śmiali się, biegali gdzieś, przepowiadali słowa dalej, a ja czułam wodospad łez powoli dochodzący do moich oczu.

Przyspieszałam kroki aby szybciej znaleźć się w wielkiej sali. Miałam wrażenie jakby głosy stawały się coraz głośniejsze. Coraz dziwniejsze plotki, donośniejszy śmiech...

Szybko wkroczyłam do wielkiej sali. Czułam na sobie spojrzenie co drugiego ucznia więc zaczęłam intensywnie wpatrywać się w podłogę czując rumieńce i pojedynczą łzę na policzku.
Prędko usiadłam przy stole ślizgonów obok Teofila, który jako jedyny nie patrzył na mnie z odrazą lub zdumieniem.

-Jebany Marcus. Nie dość, że zrobił ci to wszystko to jeszcze rozpowiedział o twoim związku całej szkole. - powiedział cicho tuszując swoje słowa rozmowami innych.

Trudno było mi się odezwać. Wpatrywałam się w pusty talerz udając, że nie widzę tych wszystkich spojrzeń. Nawet paru nauczycieli było widocznie zainteresowanych.

-Nie wiem co robić. - wyznałam Traczowi najcichszym szeptem jaki potrafiłam z siebie wydobyć.

-Jak zawsze nałóż dwa tosty i trochę jajecznicy, a później zjedz to jak gdyby nigdy nic.

Słysząc słowa Teofila wyciągnęłam rękę do pobliskich tostów intensywnie patrząc w obrus. Moja ręka trzęsła się gdy widziałam jak przez resztę szkoły analizowany był nawet mój posiłek.
Chwyciłam skórkę tosta powoli unosząc go nad wielki talerz i z niezwykłym trudem przekierowałam do siebie.

-Remeny! - usłyszałam nagle głośny szept na co tost upadł w połowie na mój talerz.

Spojrzałam szybko w prawo widząc stojącego za Teofilem Gedeona.

-Co znowu?!

-Wiesz, gadałem dzisiaj z Tomem, wiesz o tym projekcie, no i powiedział mi, że po całej szkole krążą plotki o tobie i Oliver' rze.

-Aleś ty szybki. - odpowiedział mu Teofil wywracając oczami.

-Powiedział nawet, że niektórzy myślą, że po spetryfikowaniu Nilki ją tak jakby... - przerwał przełykając ślinę.

-Co? - spytałam szybko patrząc na niego ze zdziwieniem. - CO?! - powtórzyłam zdenerwowana.

-Zastąpiłaś. Mówią, że teraz potajemnie umawiasz się jeszcze z Percy' m i w ogóle, że z nim sypiasz... Delikatnie mówiąc.

We Know Every Star... Mój Nikt ~Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz